Jack & Elsa

Jack & Elsa
CZY DLA MIŁOŚCI SĄ W STANIE SIĘ POŚWIĘCIĆ ? CZY POTRAFIĄ KOCHAĆ ? CZY PRZETRWAJĄ ? MIŁOŚĆ ZWYCIĘŻY ŚMIERĆ ? UMRZEĆ ZA MIŁOŚĆ ?

Playlist

czwartek, 22 stycznia 2015

4. 300 lat czekania.

Rozdział 4 dzisiaj. Tak jak mówiłam, przenosimy się już w tym rozdziale do naszych czasów. Mam nadzieję, że się spodoba.  Właściwie rozdział jest tak jakby streszczeniem filmu ROTG tyle, że z pewnymi zmianami =). Rozdział jest tak jakby streszczeniem filmu i zupełnie inną końcówką. Wydaje mi się, że wyszedł mi dosyć długi, ale chciałam ująć w nim jak najwięcej szczegółów i nie kończyć w środku jakiegoś ważnego momentu. Zapraszam do czytania i mile widziane komentarze :*
Pozdrawiam mroźnie :*


Ciemność. To pierwsze co pamięta. Było ciemno i zimno, a on się bał. Ale później zobaczył księżyc, był taki wielki i taki jasny. Jego blask rozproszył ciemność, a wraz z nim zniknął jego strach. Po co tu był i co miał robić, nie dowiedział się i nie wie czy kiedykolwiek się dowie. Na imię ma Jack Mróz. Skąd to wie ? Księżyc mu powiedział. Ale to wszystko co mu wyjaśnił. Musi poradzić sobie sam. Jack nie wiedział co ma robić. Stał na zamarzniętej rzece i nie za bardzo kontaktował ze światem. Rozejrzał się wokoło, a jego wzrok spoczął na drewnianym kiju. Podniósł go i niemal natychmiast poczuł szarpnięcie. Kij był niesamowicie ciężki, spadł na lód, a gdy tylko dotknął zamarzniętej tafli lodu, na jego powierzchni zaczęły się tworzyć piękne wzorki.  On to zrobił ? Podniecony, tym co stworzył zaczął biec i tworzyć nowe wzory. Nagle poczuł, że unosi się w powietrze z niezawodną szybkością. Szybował w powietrzu i nagle zaczął spadać. Ostatkiem sił zahaczył o gałąź. Wszedł na nią i spostrzegł jakąś wioskę. Zapragnął zobaczyć co to za miasteczko i niemal natychmiast wiatr znów nim szarpnął i skierował go w upragnioną stronę. Z trudem opadł na ziemię, strzepując z ubrania śnieg.
- Dzień dobry ! - Jack ukłonił się jakiejś kobiecie, ale ona nie odpowiedziała. Zdziwiony spróbował jeszcze raz, ale znów brak zainteresowania. Zobaczył jakąś biegnącą dziewczynkę.
- Hej dziewczynko możesz mi powiedzieć gdzie... - Poczuł zimny dreszcz i dziecko przebiegło przez niego jak przez ducha. Kolejne osoby przechodziły przez niego dając kolejne dawki  lekkiego chłodu. Zdezorientowany i przerażony krzyczał wręcz, by ktoś go zobaczył, ale nikt nie spełnił jego prośby. Odszedł wciąż nie wiedząc co ma robić.
-------------------------------
300 lat później.
Białowłosy chłopak zamrażał po drodze wszystkie rury, okna i po prostu to co spotkał po drodze. Wszedł na szczyt jakiegoś wieżowca i zawołał.
- Taaak, to było coś !! Hej wietrze ! Wracamy !!
Na jego komendę zerwał się wiatr i skierował go w stronę Burgess, dzisiejszego wielkiego miasta.
Skierował się nad jezioro i zobaczył grupę bawiących się dzieci. Jakiś chłopiec o brązowych oczach, szedł z książką w ręce, która po chwili spadła na ziemię. Szybko podbiegł i otrzepał lekturę.
- Jamie ! - Jakaś dziewczynka zawołała go.
- Hej czekajcie ! Będziecie na Wielkanoc szukać pisanek ?
- Pewnie !
- Popatrzcie tutaj piszą coś o tym wielkim potworze. I to bardzo blisko. Widzieliście to nagranie ? To prawda.- Chłopiec porwał sanki i skierował się w stronę rówieśników.
- Jasne to samo mówiłeś o Wielkanocnym Zającu !
- Hej ! On na serio istnieje !
- Taaa i ma charakter, jest zrzędliwy i strasznie zarozumiały. - Jack nie szczędził niemiłych słów wypowiadanych oczywiście na żarty. Tak na serio nie myślał nic o Zającu.
Chłopiec biegając z dziećmi jakoś nie bardzo się przy tym bawił, więc Jack postanowił mu w tym pomóc i zamrażając śnieżkę rzucił nią w niego, bowiem każda śnieżka którą stworzył miała magiczne właściwości, sprawiała, że chciało się każdemu bawić. I tak rozpętała się bitwa na śnieżki, w którą złączył również Kapuchę, tłumiąc jej gniew. Ale przeraził się,  gdy Jamie zaczął ślizgać się i wypadł z sankami na ulicę, szczęściem unikając samochodów. Kiedy wpadł w zaspę śniegu i był już bezpieczny ni z tego ni z owego dostał kanapą. Wybił zęba. Cóż zdarza się, ale kiedy Jamie mimo tego jaką zabawę mu zafundował Jack nie uwierzył w niego, z złością odleciał sam nie wiedząc dokąd. Wieczorem chłopiec opowiadał swojej siostrze o tym wydarzeniu.
- Cóż no dobrze ząb pod poduszką ?
- Tak Elso, wszystko gotowe.
- Tylko nie próbuj jej zobaczyć zamiast spać, bo nie przyjdzie.
18 letnia dziewczyna przykryła brata kołdrą i wyszła z pokoju. Jack za oknem przyglądał się tej scenie, cieszył się, że Jamie jest bezpieczny, ale ta dziewczyna, niby zwykła dziewczyna, ale jednak nie.
Jej blond włosy splecione w warkocz swobodnie jej spływający na ramię, jej niebieskie oczy, jej uśmiech i jej imię - Elsa, wydawały mu się tak znane. Nie wiedział dlaczego, ale czuł , że zna tą dziewczynę. Ale skąd ? Przypomniał sobie, że nie przyszedł tu zwiedzać pokój Jamiego, więc uciszył natłok myśli i poszybował na dach domu.
- Jeśli coś robię nie tak, to może powiesz mi co ? Bo próbowałem już wszystkiego i nadal nikt mnie nie widzi. - Jack wyżalał się Księżycowi. - To ty mnie stworzyłeś, mógłbyś, mógłbyś przynajmniej mi powiedzieć, powiedzieć po co ?
Mimo starań nie otrzymał odpowiedzi. Usłyszał jakiś hałas i kiedy wylądował zobaczył czyjąś sylwetkę.
- Kto tu jest ?
- Jack Mróz no proszę, kiedy to było ? w 68 ?
- Zając ! Nadal masz mi to za złe ?
- Mam ... ale teraz chodzi o coś innego. Chłopcy !
Jack poczuł jak coś lub ktoś podnosi go i wrzuca do wora.
Kiedy już został dosyć brutalnie rzucony na ziemię, lekko uchylił worek. Zobaczył jakiegoś faceta w czerwieni, dziewczynę kolibra, Zająca i Piaskowego Ludka.
- No proszę Jack Mróz !
- Gdzie ja jestem ?
- Proszę, ja jestem North czyli Święty Mikołaj, to jest piaskowy ludek, Zająca już znasz, a to jest Ząbek.
- Hej Jack wiele o tobie słyszałam i o twoich kłach !
- M..Moich co ?
- Pokaż czy na serio są takie białe jak mówią ? - Zębuszka wsadziła bu palce do buzi. - Hmmm rzeczywiście lśnią się jak świeże płatki śniegu w słońcu ! - Białowłosy wyczuł w jej głosie niesamowite podniecenie.
Następnie nowi znajomi chcieli na siłę mu wbić do głowy, że jest strażnikiem i że wybrał go Księżyc.
Dopiero wtedy na serio się wkurzył. Po 300 latach to jego odpowiedź ? No chyba sobie kpi ! Po rozmowie z Northem, który poprosił o to by się zastanowił nad decyzją, wpadł Zając przynosząc niezbyt miłe wieści. Mrok napadł zębowy pałac. Oczywiście chłopak wiedział kim był owy Mrok, bo każdy chyba go znał.
Okazało się, że Mrok łapie wróżki i kradnie zęby. Oczywiście Czarny Pan chciał tego, by w niego wierzono zupełnie jak Jack, ale białowłosy od razu go znienawidził.
Po wyczerpującej walce, okazało się, że niewiele zębów udało im się uratować.
- Po co Mrokowi zęby ? - Dopytywał się Jack Ząbek.
- Nie chodziło mu o zęby, a o ukryte w nich wspomnienia. To dlatego zbieramy zęby Jack, bo zawierają najważniejsze momenty życia. Mieliśmy wspomnienia wszystkich ludzi, twoje też.
- M...Moje wspomnienia ?
- Z dzieciństwa ... zanim stałeś się Jackiem Mrozem.
- Ale ja nikim nie byłem zanim się nim stałem.
- Oczywiście, że tak, wszyscy byliśmy.
- A Zając to był dopiero ! - Uciął North.
- Mieliśmy do tego nie wracać !! - Oburzył się Zając.
- Czyli ja już wcześniej istniałem ? Miałem rodzinę, dom ?
- Na serio nic nie pamiętasz ?
- No jasne ! Odpowiedź była pod samym nosem ! Jeśli zobaczę wspomnienia dowiem się co tu robię ! Musisz mi je pokazać !!
- Jack ja nie mogę, Mrok je wziął.
- No to je odzyskamy !
- Za późno, dzieci przestają wierzyć.
- Nie jest za późno ! - North nawet nie przyjmował tego do wiadomości. -  Już wiem ! My zbierzemy te zęby !
- Co ?
- My zbierzemy zęby, dzieci znów uwierzą w ciebie !
- Mówimy o 7 kontynentach, milionach dzieci !
- Daj spokój, wiesz ile ja prezentów roznoszę w jedną noc ?
- A ile ja jaj chowam w jeden dzień ?
- A jeśli ty nam Jack pomożesz odzyskasz wspomnienia.
- Wchodzę !!!
Twarz Ząbek rozjaśniła się i niemal natychmiast zabrali się do pracy. Owszem zabrali zęby dzieci, ale zapomnieli o prezentach ! Faceci ! Musieli znów wszystko roznosić !
Mimo wszystko Mrok miał przewagę i dzieci przestawały wierzyć, ale jutro miała być Wielkanoc, więc mieli szansę wszystko naprawić. Jack pomógł im i jajka były gotowe. Zmęczył się trochę i gdy strażnicy zaczęli roznosić jajka on spacerował sobie po dachu. Nagle usłyszał głos, który go wołał. Znał ten głos. Łagodny i delikatny. Dziewczęcy głos. Jak później się okazało, dźwięk zaprowadził go do kryjówki Mroka. A, gdy Jack skapnął się, że Mrok zabrał wcześniej jego wspomnienia zaczął z nim walczyć i ostatecznie je odzyskał, ale za jaką cenę. Każde jajko było stłuczone i ani jedno nie wyszło na powierzchnię w całości. Dzieci przestały wierzyć również w Zająca, a strażnicy obwinili Jacka. On nie mógł tego znieść i znalazł się na Biegunie, gdzie stoczył kolejną bitwę z Mrokiem, którą przegrał. Leżąc na dnie przepaści z połamaną laską, postanowił otworzyć wspomnienia. Tak też więc zrobił.

Jack, co ty robisz ? 
- Szukam.
- Ale czego szukasz ?
- Byłem tu z Emmą wczoraj i zgubiła swoją lalkę. 
Jack zobaczył chłopaka tak podobnego do siebie i dziewczynę którą z pewnością już gdzieś widział. Z łatwością zobaczył, że między tą dwójką coś się działo, a dziewczyna spoglądała na chłopaka z strachem. To był on ! Ten chłopak to on, a ta dziewczyna to Elsa, siostra Jamiego. 
- Może jednak zejdź, lód nie jest jeszcze ....
- Daj spokój, śnieżynko, co by mi się mogło sta...
I nagle zobaczył tylko ciemność i poczuł zimno.

Nagle wspomnienie znikło. Odskoczył, próbując cokolwiek z tego zrozumieć.
- Czyli ja miałem rodzinę i siostrę i brata ( Luka też tam widział w jeziorze ) i PRZYJACIÓŁKĘ !! To dlatego ja ją znam, jestem strażnikiem. Używając siły swojego umysłu, naprawił laskę i wyleciał wracając do Burgess. Teraz już wiedział co ma zrobić.
-------------------------
Blondwłosa dziewczyna siedziała na łóżku, a w ręku trzymała czyjeś zdjęcie.
Jack siedzący za oknem, uchylił okno i wszedł do środka.
Dziewczyna usłyszała jakiś szelest i odwróciła się. Jej zdumienie było wielkie, b cała szyba była pokryta szronem. Nagle na szronie coś zaczęło rysować królika, a później zwierzę ożyło. Szybowało sobie w powietrzu, a później rozsypało się na małe śnieżynki. Jedna z nich spadła na nos dziewczyny. Zaraz  ? śnieżynki ? Te piękne płatki śniegu kojarzyły jej się tylko z jedną osobą na calutkim świecie.
- Jack ?
- C..co ? Ona powiedziała... powiedziała moje imię.
Elsa odwróciła się i ujrzała go. To nie mógł być sen. To na prawdę był on z krwi i kości. Do jej oczu napłynęły łzy.
- Jack ?
- Tak, to ja . Jack ! Jack Mróz ! Wypowiedziałaś moje imię ... zaraz ? Ty mnie słyszysz ?
Elsa pokręciła głową na tak.
- Ty mnie widzisz ?
Znów potwierdziła.
-Ty mnie widzisz! Ty mnie widzisz !!!!!
- Jack ?! Jack ?! To TY ??
- Elsa ? - Jack nie wiedział co powiedzieć, ona tu była !! To była ona !!
- Jack !!! - Elsa nie zastanawiając się rzuciła mu się w objęcia.
 Opowiedziała Jackowi o swojej klątwie i o tym, że się nie starzeje. Teraz nic nie mogło zniszczyć tego szczęścia. No prawie nic. Niebo pociemniało, dziewczyna razem z Jamiem wybiegła za chłopakiem na podwórze. Na wielkiej czarnej chmurze był Mrok. Jack rozkazał strażnikom zabrać Elsę i chłopca w bezpiecznie miejsce, ale mimo jego starań nie potrafił pokonać Czarnego Pana. Przypomniał sobie po jakimś czasie, że przecież śmiech jest najważniejszy. Dzięki zabawie dzieci z ulicy Jamiego uwierzyły w niego i przestały bać się Mroka. Oczywiście Ząbek wybiła mu parę jedyne i chyba 2 trójki. Ostatecznie Mrok stracił siły i zniknął w otchłani, ale czy na pewno już go nie ma ? Tego nie mogli przewidzieć, ale wiedzieli, że wiara im w tym pomoże. Po wszystkim Jack złożył uroczystą przysięgę strażnika.
- Gratuluję Jacku Mrozie, od dzisiaj jesteś i na zawsze będziesz, jednym z nas. - North był szczęśliwy, ale musieli już wracać na Biegun.
- Idziesz sobie ? - Elsa na serio nie wierzyła w to, że musi ją opuścić. - A co jak wróci Mrok ? Jak nie będę cię już widzieć ?
- Ej no co ty, no co ty ! W słońce też przestajesz wierzyć kiedy schowa się za chmurami ?
- Dobrze wiesz, że nie.
- Ja zawszę tu będę, nieważne co by się działo, nigdy cię nie opuszczę.
Po wypowiedzeniu tych słów powolnym krokiem zaczął iść w stronę sań Northa, ale usłyszał głos blondynki.
- Jack !! - Biegła za nim, nie chciała mu pozwolić odejść tak po prostu, bądź co bądź był jej " przyjacielem "
Rzuciła mu się na szyję, mocno się w niego wtulając. Odwzajemnił jej uścisk.
- Obiecaj mi Jack, że szybko wrócisz.
- Obiecuję, że się postaram jak najczęściej cię odwiedzać, ale nie jestem pewien czy latem dam radę.
Mrugnął do niej, a ona znów zalała się szkarłatem, jak za dawnych czasów. Wiedziała, że nie chciała poprzestać tylko na uścisku, ale co to teraz mogło znaczyć ? Nawet jeśli nigdy nie będą razem, nawet jeśli miała nadzieję, że to co teraz myśli nie będzie prawdą i kiedyś ich usta się złączą, to cieszyła się, że znów go odzyskała. Teraz to było najważniejsze. Nieistotne ile będzie musiała czekać, to zrobi to, bo na niego warto. Poczuła, że Jamie chwyta ją za rękę. Odwzajemniła uścisk i patrzyła za Jackiem dopóki nie zniknął im z oczu.
--------------------

4 LATA PÓŹNIEJ.

- Jamie ! Posprzątaj ten bałagan w pokoju !
Blondynka darła się przez cały dom, a reakcja jej brata i tak nie była taka jaka chciała.
- Za chwilę ! Muszę jeszcze posprzątać na dole !
- Jamie ! Natychmiast ! Mama za chwilę ma wracać, ja posprzątam na dole, a ty bierz się za swój pokój !!
Dwunastoletni chłopak zjawił się na schodach. Minął już ten czas kiedy był bardzo małym dzieckiem i Elsie coraz trudniej było z myślą, że ona i Anna będą żyły jeszcze jakieś 200 lat, a on nie. Takie myśli napełniały ją strachem i poczuciem winy, ale nie zamierzała traktować go jak dziecko, musiał zabrać się za siebie. Po za tym dziś miał być koncert, na którym Elsa miała zaśpiewać. Właśnie dziś jest tak jakby rocznica śmierci Jacka. Właśnie w tym dniu umarł i zostawił ją na 300 lat samą. Ale mimo iż złożył jej obietnicę nie dotrzymał jej. Odkąd odleciał minęły 4 lata, Elsa wyglądała tak samo, ale ani razu jej nie odwiedził. Bardzo za nim tęskniła. Przywołała się na ziemię i widząc fochniętą minę brata powiedziała.
- No już Jamie. Nie mamy dziś czasu. Jest koncert pamiętasz ?
- ten na którym masz zaśpiewać ?
- Taaa, no i wiesz, mama kazała ci posprzątać.
- No dobra już idę.
Elsa mimowolnie uśmiechnęła się, była tylko wkurzona na Ankę. Odkąd jej siostra znalazła chłopaka, rzadko przebywała w domu. Nie miała w prawdzie nic przeciwko Kristoffowi, ale nie podobało jej się to, że jej siostra tak mało angażuje się w sprawy rodzinne. Chwilami zauważała, że zaczyna przemawiać jak jej mama. Potrzebuje luzu, ale dziś jest koncert, więc luzu będzie miała, aż za dość. Schodząc po schodach usłyszała głos Jamiego.
- Els ? Ty też tęsknisz za Jackiem ?
- Tak, bardzo, ale myślę, że już niedługo i nas odwiedzi. Nic się nie martw.
Wiedziała, że brat dowiedział się o jej uczuciu do białowłosego, ale wiedziała również, że nie ma długiego języka, więc nikomu nie wygada, po za tym z czasem sam by zrozumiał jej zachowanie, tak więc to było nieuniknione.
Nastał wieczór, blondynka przygotowywała się do występu. Miała zaśpiewać piosenkę tylko jaką ? Prawdą było to, że muzyka najlepiej opisuje uczucia, więc nie powinna się zastanawiać długo. Ubrała na siebie białą sukienkę, musiała wybrać jakąś długą, bo inaczej byłoby jej zimno, przecież jest już zima. Rozpuściła włosy i je wyprostowała. Wyglądała jednym słowem pięknie. Trudno się dziwić. Była piękna.
Razem z siostrą, bratem i jej matką, ruszyły ku rynkowi, centrum miasta. Koncert był cudowny, ale przychodziła kolej na Elsę. Weszła na scenę a w jej głowie pojawiła się piosenka, która tak dobrze opisywała ten dzień. W końcu czuła do Jacka bardzo duże przywiązanie ( to jeszcze nie miłość tak wielka, na razie przyjacielska ) a właśnie w tym dniu zmarł, a teraz znów wrócił, ale chciała pamiętać ten dzień mimo wszystko. Wybrała już co zaśpiewa i dla kogo.
Weszła na podium i już się nie wahała.

Pod dźwiękami
Pogrzebany w cieniach
Tam oto byłeś.
Wciągnięta w twą tajemnicę
Dopiero zaczynałam
Patrzeć na twego ducha
Lecz musisz wiedzieć

Będę tu czekać
Mając nadzieję
Modląc się
By to światło doprowadziło cię do domu.
Kiedy czujesz się zagubiony
Nie odchodź, mój drogi
Ukryty w słońcu,
Gdy nadejdzie ciemność.

Teraz te drzwi są otwarte,
Świat który znałam legł w gruzach
Bezpowrotnie.
Teraz moje serce się nie boi,
Wiedząc, że tam jesteś.
Obserwujesz mnie.
Więc uwierz..

Będę tu czekać
Mając nadzieję
Modląc się
By to światło doprowadziło cię do domu.
Kiedy czujesz się zagubiony
Nie odchodź, mój drogi
Ukryty w słońcu,
Gdy nadejdzie ciemność.
Gdy nadejdzie ciemność.

Czekam tu
Mam nadzieję
Modlę się
By to światło doprowadziło cię do domu.
Kiedy czujesz się zagubiony
Nie odchodź, mój drogi
Ukryty w słońcu, gdy nadejdzie ciemność.
Ukryty w słońcu, gdy nadejdzie ciemność.


LINK DO PIOSENKI RAZEM Z TELEDYSKIEM O JELSIE  - https://www.youtube.com/watch?v=zCQh9WYS9KY

PIOSENKA JEST ORYGINALNIE PO ANGIELSKU, ALE TEKST WSTAWIŁAM PO POLSKU =D) 

Nie miała pojęcia, że właśnie teraz po jej policzkach staczają się słone łzy. Płakała, bo śpiewając tą piosenkę, śpiewała ją dla Jacka. No tak ona wierzyła, że on żyje i nie myliła się. Musiała iść i się przewietrzyć. Szła dróżką koło jeziora. Szła ostrożnie, by się nie poślizgnąć, ale na nic się to nie zdało. Ześlizgnęła się z góry i wpadła do lodowatej rzeki. Nie widziała nic. Bała się. Po chwili do jej płuc zaczęła wlewać się woda. Zamknęła oczy, czując jak pochłania ją ciemność.
---------------------------
Jack siedział właśnie na kanapie na Biegunie Północnym, gdy nagle coś go ukuło. Mocne szarpnięcie w okolicy klatki piersiowej. Nie rozumiał, co to do cholery było ? Nie zdążył dłużej nad tym pomyśleć, bo do pokoju wbiegł zdyszany Zając.
- Jack chodź szybko, k ... księżyc coś chce nad przekazać.
Słyszał w głosie Zająca powagę, zerwał się z fotela i pobiegł do głównej sali strażników.
- Co się dzieje North !?
- Księżyc wybiera nowego strażnika, ale coś się musiało stać, normalnie nigdy czegoś takiego nie było, że tylko do nas przyszedł i ni z gruszki ni z pietruszki wybiera kogoś nowego.
Istotnie kryształ przez który był wybierany strażnik zabłyszczał. Pojawiła się smuga w niej...
- ELSA !!!????? - Każdy krzyknął najgłośniej jak umiał.
- Nie ... - szepnął Jack i upadł na kolana. - Nie nie nie.... To nie może być prawda ! TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA !!!!!! - krzyknął.
Głuche echo rozniosło się po całym biegunie na którym właśnie stworzyła się śnieżyca.

4 komentarze:

  1. Łał takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. Wszystko cudownie.
    Liczę na więcej i czekam.
    Pozdrowienia z przymrozkiem..!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma sprawy... Dla mnie to przyjemność. Uwielbiam twój pomysł na bloga.
    Dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo *-* kocham kocham kocham !!!
    Szkoda Jamiego i Anki... I Elsy...

    OdpowiedzUsuń