Jack & Elsa

Jack & Elsa
CZY DLA MIŁOŚCI SĄ W STANIE SIĘ POŚWIĘCIĆ ? CZY POTRAFIĄ KOCHAĆ ? CZY PRZETRWAJĄ ? MIŁOŚĆ ZWYCIĘŻY ŚMIERĆ ? UMRZEĆ ZA MIŁOŚĆ ?

Playlist

sobota, 24 stycznia 2015

5. Luke !?

Rozdział 5. Mam nadzieję, że się spodoba =) Liczę na komentarze i aktywność.
Pozdrowionka i mroźne buziaczki :*

Jack czuł jak wszystko się w nim rozpada. Nie to nie może być prawda. To nie możliwe.
- Jack... - North podszedł co niego.
- Nie ! Nie wierzę w to ! Ona nie może być strażniczką !
- Jack, bardzo mi przykro, ale dobrze wiesz, że księżyc nigdy się nie myli.
- Ale, ale ona miała żyć, miała mieć normalne życie. To jakiś głupi żart ????!!! - Białowłosy krzyknął w stronę srebrnej tarczy na niebie.
- Mróz ! Uspokój się, ale już ! - Zając wydał się groźny, ale jego mina mówiła, że sam bardzo nie chce uwierzyć w to co widzi.
Nikt nie chciał uwierzyć. Odkąd strażnicy poznali Elsę, Annę i jej brata to bardzo się do niej przywiązali. Co prawda Anna na początku nie wierzyła, ale później za namową Jamiego zmieniła zdanie. Mimo wszystko blondynka była najbardziej bliską im osobą. Ząbek traktowała ją jak najlepszą przyjaciółkę, Zając jak młodszą siostrę, Piasek podobnie jak Zając, North traktował Elsę jak swoją własną córkę, a Jack ? No właśnie. Jack, sam nie wiedział kim dla niego była, jedyne co wiedział to to, że nie chciał jej stracić. Zależało mu na niej i to bardzo. Traktował ją jak najlepszą przyjaciółkę, którą obdarzył jeszcze dodatkową sympatią i troską odkąd znów się spotkali. A teraz ? Księżyc wybrał ją na strażniczkę, dając chłopakowi do zrozumienia, że przez to musi cierpieć. Dlaczego cierpieć ? Jack chciał, aby Elsa żyła, zrobiłby wszystko by była bezpieczna. Ale haczyk jest w tym, że człowiek nie może zostać strażnikiem. Księżyc ukazując blondynkę w krysztale dał strażnikom do zrozumienia, że Elsa umarła. Ale jakim cudem ? Nie wiedzieli. Wiedzieli tylko, że muszą ją znaleźć i to prędko. Jack od razu się zgłosił.
Strażnicy nie byli przekonani do tego, że Jackowi uda się ją znaleźć szybciej od nich, ale postanowili mu zaufać, w prawdzie wiedzieli, że dla niego była bardzo ważną osobą. Była ? JEST bardzo ważną osobą.
Chłopak zabrał tylko swoją laskę i wyleciał przez okno, mając nadzieję, że szybko ją znajdzie.
--------------------
Było ciemno. Elsa nic nie widziała, tylko ciemność. Poczuła lekki dreszcz i otworzyła oczy. Była w wodzie, ale stała w miejscu, nie spadała, ani nie wypływała na górę. Było jej zimno, ale ostatkiem sił wypłynęła na powierzchnię. Oparła się o lód i niemal natychmiast zaczęła kaszleć. Podciągnęła się ostrożnie na łokciach i spróbowała wyjść z dosyć dużej dziury, którą stworzyła przed upadek. Kiedy tylko stanęła spod jej nogi wypłynęła jakaś fala, i zastygła tworząc kolejną dawkę lodu. Zdziwiona, mokra i wystraszona powolnym ruchem doszła na brzeg i wygramoliła się na górę dzielącą jezioro, od bocznej drogi. Wciąż nie wiedziała dlaczego za każdym razem gdy dotknie ziemi, tworzy się na niej szron, ale była na siebie wściekła. Jak ona teraz wróci do domu ? No jak ? Jak wytłumaczy się matce, dlaczego jest taka mokra ? Na szczęście miała do domu blisko, bo przypomniała sobie, że po koncercie udała się w drogę powrotną. Musiało już być bardzo późno, bo gdy doszła, a żadnym z okien nie paliło się światło. No super, nie dość, że jest cała mokra, to jeszcze będzie miała rano kazanie o której to się do domu przychodzi. Złapała za klamkę i ze zdziwieniem spostrzegła, że drzwi nie są zamknięte. Weszła cicho i zamknęła je za sobą, przekręcając kluczyk. Skierowała się w stronę schodów, a po chwili była w pokoju. Złapała za ręcznik i szybko się wysuszyła. Patrząc na zegarek przeraziła się. 5:30 ? To nie ma nawet po co iść spać, bo za jakieś pół godziny i tak zostanie zwalona z łóżka. Ubrała na siebie tunikę i rurki, trampki, włosy zostawiła rozpuszczone i jedyne co zrobiła to je wyprostowała. Akurat skończyła to wszystko robić, gdy usłyszała na dole szelest, a po chwili Jamiego i Annę, którzy pewnie zbiegali po schodach. Wyszła z pokoju i skierowała się do kuchni, a tam zobaczyła całą swoją rodzinę. Zdziwienie było wielkie bo kiedy stanęła naprzeciw matki, ona zdawała się jej nie widzieć.
- Dobra mamo, mów co i jak, bo nie bardzo mam dziś czas.
Ale nic się takiego nie stało. Zamiast tego usłyszała brata.
- Elsa, Elsa no wróciłaś w końcu. !!
I przytulił się do niej, a Joseline i Anna spojrzały na niego z szokiem na twarzy.
- YY bracie, powiedz mi czy wczoraj cię coś nie przewiało ? Dlaczego przytulasz powietrze ?
- Jakie powietrze Anka ! Przecież to Elsa, nie widzisz ?
- Kochanie - Joseline nie wiedziała co powiedzieć - Tu nikogo nie ma.
- Jak to nie ma ? Zwariowałyście ? -Jamie odlepił sie od siostry i utkwił spojrzenie w dwóch pozostałych kobietach.
- Nie ... - szepnęła Elsa - to nie może być prawda ! - krzyknęła i wybiegła z domu.
Jamie wciąż wpatrywał się w siostrę i matkę, a dopiero później zrozumiał co musiało się stać.

Nie mógł w to uwierzyć, to nie jest prawda. Siedząc wieczorem na łóżku próbował zahamować łzy, gdy usłyszał otwierane drzwi w których stanęła Elsa.
- Jak to możliwe ? - Jamie wyglądał na zdziwionego całą tą maskaradą.
- Jamie, ja mogę tylko przypuszczać to się mogło stać. - Blondynka usiadła obok brata na łóżku.
- Nie chcę w to uwierzyć, za bardzo cię kocham.
- Ja ciebie też kocham Jamie, ale niestety to prawda.
- Czyli teraz jesteś kimś w rodzaju Jacka ?
- No, można tak to ująć, ale wiesz, że nie mogę zostać.
- Dlaczego ? - Jamie wciąż miał łzy w oczach, które bezustannie skapywały po jego policzkach.
- Nie jestem już człowiekiem, nie mogę tu mieszkać, z resztą teraz mam moc, taką jaką ma Jack.
- Ale ja będę tęsknić.
- Ja za tobą też, ale będę cię odwiedzać.
- Gdzie pójdziesz ?
- Jeszcze nie wiem, ale postaram się coś wymyślić. I nie płacz już, dobrze ? Jesteś już za duży. Masz 12 lat,a chłopcom w tym wieku nie przystoi. - Elsa mrugnęła do niego i uśmiechnęła się.
- Wcale nie - Jamie uśmiechnął się i objął jej szyję - To nie prawda, że łzy są oznaką słabości, ale tego, że na kimś nam zależy, nawet najtwardszym zdarza się płakać.
- Wiem, Jamie wiem. - Elsa głaskała go po głowie. - Ale na prawdę muszę już iść.
- A co z Anną ?
- Byłam już u niej i u mamy też. Obydwie już wiedzą, co mi się przytrafiło.
- Ale obiecujesz, że wrócisz ?
- Obiecuję.
Pocałowała brata w policzek, a później wyfrunęła przez okno i wylądowała na śniegu. Popatrzyła ostatni raz na okno brata i wzywając wiatr poszybowała w kierunku Bieguna, aż wylądowała na jakiejś polanie otoczonej lasem, a owa polana łączyła się już z białym Biegunem.
------------------------
Szybował w powietrzu wciąż jej szukając. Z trudem powstrzymywał się od stworzenia strasznej śnieżycy na całym świcie. Jego ból był tak wielki. Rozmyślenia przerwał dopiero wówczas, gdy ujrzał smog pyłu, ale nie takiego zwyczajnego. Śnieżnego pyłu. To nie mógł być wynik natury, ani to nie było dzieło stworzone przez niego. Zdziwiony poleciał w tamtym kierunku, nie tylko chciał sprawdzić co to jest z ciekawości, ale bardziej z tego, że jakaś siła go tam ciągnęła. Był już blisko i rzeczywiście wszędzie latały malutkie kryształki lodu.
To było jednym słowem piękne, ale dopiero potem zobaczył czyjąś sylwetkę. Z pewnością była to kobieta, nie było wątpliwości. Podszedł bliżej, a jego oczy rozszerzyły się do rozmiarów spodków.
Zobaczył ją. Blondynka, długie włosy. Jeansy i zwykła bluzka z długim rękawem. Nie wiedział, ale czuł, że to ona.
- Elsa ?
Dziewczyna jak na komendę się odwróciła i mógł ją zobaczyć w całości. To była ona. Tylko jeszcze piękniejsza niż zwykle.
- Jack ?
Chłopak nawet nie tracił czasu na gadanie, podszedł do niej, niedbale rzucił laskę w bok i przytulił ją. Odwzajemniła uścisk.
- Szukałem cię, ty, ty wiesz co ...
 - Tak wiem. - Oderwała się od niego. - Domyśliłam się.
- Jak to się mogło stać ?
- Ja wracałam z koncertu, było ślisko i w jednej chwili znalazłam się w rzece  i jak widać, utopiłam się. To stało się tak szybko.
- Zostałaś wybrana na strażnika. Nie chciałem, żeby tak się stało, przykro mi.
- Trudno, ważne jest to, że Anka, Jamie i moja mama wiedzą co się stało.
- Uwierzyli ?
- Jamie bez problemu, z Anką i mamą było trudniej, ale się udało.
- Jak to zrobiłaś ?
- Użyłam mocy.
- Masz moc ?
- Dokładnie bałwanku. Mam moc lodu, jak ty.
- Wiele nas łączy - Mówiąc to trochę się zarumienił - No dobrze skoro każdy wie wszystko, to możemy ruszać, miałem cię znaleźć i przyprowadzić na biegun.
- No proszę proszę !
 Jack usłyszał głos dochodzący z oddali, ale wyrazisty, męski głos.
Nagle z mgły, która zaczęła i tak powoli opadać wyłoniła się osoba, której Jack by się nie spodziewał, której myślał, że już nigdy nie zobaczy.
- Luke !? - Jack nie wierzył własnym oczom.
- Cześć braciszku. O Elsa, jakie spotkanie.
- Jak to możliwe ?
Dziewczyna nie wierzyła. Nie chciała nawet wierzyć. Wyglądał jak on, ale jednak inaczej. Włosy miał czarne, a strój był dokładnie taki jak Jacka ( bluza, spodnie ) tylko, ze koloru czarnego.
- Normalnie. Po prostu zostałem wskrzeszony przez księżyc, tak jak wy z resztą.
- Skąd wiesz, że ja ...
- Daj spokój Elso -Jack uciął jej - Logiczne, że wie, bo podsłuchiwał.
- Cóż podsłuchiwać ? Ach no tak. Podsłuchiwałem.
- Dlaczego wyglądasz tak inaczej ? - Elsa nie mogła się powstrzymać przed zadaniem pytania.
- Dlaczego wyglądam lepiej ? Cóż powiedzmy, że mam opiekuna.
- Zaraz, zaraz. Piach .... Mrok !
Jack nie dokończył, bo jego brat rzucił w nich koszmarami, a po chwili sam się ulotnił.
Chłopak uniknął piachu i po chwili obydwoje leżeli na ziemi. Jack podał Elsie rękę w ramach pomocy i spostrzegł, że Luka już nie ma.
- Zniknął ? - Jack wydawał się być zaskoczony.
- Chyba tak ... Dlaczego on to zrobił ?
- To Mrok. Mrok go opętał. Wydaje mi się, ze zrobił to już wcześniej, zaraz po tym jak Luke utonął próbując mnie ratować. To dlatego przeżył. A teraz znów powraca, ale czego chce tym razem ?
- Nie mam pojęcia. - Elsa była zdruzgotana. Nie wiedziała co ma myśleć o tym wszystkim. Kiedyś jej przyjaciel, a teraz wróg ?
- Cholera - Białowłosy zaklnął - Zrobił mi dziurę w bluzie !
Blondynka mimo starań nie powstrzymała śmiechu.
- No dobra, chodźmy, bo strażnicy  zaraz zaczną szukać cię sami. Wracamy na Biegun. Obejmij mnie za szyję.
Dziewczyna wykonała polecenie, a po chwili lecieli już coraz bardziej zbliżając się do kryjówki Northa. Blondynka przez całą drogę przytulała się do Jacka i wdychała zapach jego bluzy. Pachniał dosłownie jak śnieg, ale pomimo zapachu nie był zimny, wręcz przeciwnie. Przytulając się do niego czuła bicie jego serca i ciepło ciała. Było jej tak przyjemnie, ale to co dobre szybko się kończy. Poczuła jak stawia ją na ziemi, a później zobaczyła duże wrota.

4 komentarze:

  1. WOW powiem tak dopiero co wpadłam na tego bloga i już się w nim zakochałam :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Łał. Luke jest z Mrokiem?! No niespodziewałam się...no może coś przeczuwałam.
    Rozdział jak zwykle świetny i cudowny.
    Życzę ci dużo zmrożonej weny i powodzenia w tworzeniu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Luke jest pod opieką Mroka...
    Jack jest pod opieką Northa...
    Elsa jest pod opieką Northa...
    Dobro wygra xd

    OdpowiedzUsuń