Hejo :* To mój drugi blog o Jelsie i teraz będę prowadzić dwa opowiadania. Dlaczego tak ? a no dlatego, że po głowie wciąż mi chodzi pomysł na to drugie opowiadanie i przez to nie mogę się skupić na Jelsie w Hogwarcie. Prowadząc dwa blogi będę miała większą wenę na jedno i na drugie opowiadanie. Rozdziały będą dodawane codziennie lub co 2 dni. Zapraszam też na mojego 1 bloga :
http://jelsaadresmojegonowegobloga.blogspot.com
A teraz zapraszam do 1 rozdziału :* Proszę o komentarze =)
Młoda dziewczyna szła właśnie z jedną wielką wyświechtaną torbą. Ale czy można nazwać to torbą ? Nie bardzo. Nawet był to kawałek brudnej szmaty zszytej tu i tam. Na jej pięknej młodej twarzy malowała się złość. Nie ma się co dziwić, bo odkąd tylko pamięta wiecznie razem z matką i o rok młodszą siostrą przeprowadzają się z miejsca na miejsce. Elsa. Tak właśnie ma na imię dziewczyna. 14 latka ma jasne, długie blond włosy, duże niebieskie oczy, piękną cerę i pełne usta. Można by przyznać, że jest za piękna jak na swój wiek, ale Elsa nie uważała wcale, aby była obdarzona urodą. Jej młodsza siostra ma na imię Anna. Ma rude włosy, oczy w tym samym odcieniu co jej siostra i mnóstwo piegów. Blondynka często się zastanawiała nad tym dlaczego ona ma blond włosy, jej siostra jest ruda, a jej mama jest szatynką. Dziwne, ale prawdziwe. Być może to dlatego, że nie znała swojego ojca. No w każdym razie nie ważne. Dziewczyna nie zamierzała zaprzątać sobie głowy takimi bzdurami. Jest 1692 rok. Bieda panuje, a zaraza i choroba roznoszą się, choć może z dala od miejsc w których dotychczas mieszkała. Właśnie znów zmieniali miejsce swojego pobytu, ale tym razem mieli się osiedlić już na dobre kilka lat. Okazało się, że jej nowy dom to zabita deskami chatka ( dosyć duża jak na tamte czasy ). Było w niej dwa pokoje i izba. Tyle wystarczyło. A dokąd się przenieśli ? Do Burgess. Wioska ta była miejscem w którym się narodziła i wychowywała przez 4 lata, zanim pierwszy raz się wyprowadzili. Mimo złudzeń rodzina Elsy nie była taka biedna. W przeciwieństwie do innych, stać ich było na ciepłe ubrania i buty oraz na żywność między innymi na chleb, dosyć rzadki ser i parę owoców. Mleka na przykład nie musieli zakupywać, bo posiadali krowę i konia. Po za wszystkim jej matka miała pewne kontakty z samym królem, właściwie można było zobaczyć, że jeszcze kilka lat temu, Joseline ( mama Elsy i Anny ) bardzo podobała się młodemu monarchie i gdyby tylko ich matka zgodziła się wyjść za niego za mąż teraz byłyby księżniczkami, ale Joseline nie miała takich planów, wykręcając się miłością do zmarłego męża. Jej córki wcale nie miały jej tego za złe, były dumnie i szczęśliwe, że ich matka nawet po śmierci ich ojca nie przestała go kochać. Tak czy siak mama Elsy wiele jej opowiadała, o tym miejscu. To jej rodzinne miasteczko i właśnie w nim mieszkało dosyć dużo pokoleń jej przodków. Gdy wszystkie niezbędne rzeczy były już w domu, a nie było ich wiele, matka Anki i Elsy zaplanowała, że w najbliższym czasie pójdą na pobliski cmentarz, odwiedzić zmarłą rodzinę, a jak na razie kazała im się oswoić z tym miejscem. Anka oczywiście zawsze pełna energii pobiegła od razu zwiedzać zabite dechami miasteczko, choć trzeba było przyznać, że krajobraz był piękny. Nie było jeszcze nawet południa, bo słońce na to nie wskazywało, więc blondynka postanowiła iść na pobliską polanę zaraz przy skraju lasu. Wchodząc, nie wiedziała, że zaraz odbierze jej dech w piersiach. Mnóstwo pięknych kwiatów i ten cudowny zapach ... Idąc dalej natknęła się na koniec tej pięknej łąki, ale dotarła na skraj urwiska. Mimo wysokości była zachwycona widokiem. Stąd widziała całe Burgess i pobliski las otaczający to miejsce, no i zamek. Postanowiła na chwilę zostać i porobić wianki. Właściwie na tym też się bogacili. Elsa w wolnych chwilach robiła wianki, a jej mama później je sprzedawała, a teraz wygląda na to, że ich sytuacja społeczna poprawi się i to bez tego. Zrobiła parę wianków po pierwsze z nudów a po drugie jeśli mają iść na cmentarz to może jakiegoś wianka nie zaszkodzi położyć na grób. Skończyła właśnie robić 4 wianek i biorąc je ostrożnie do koszyka, tak by się nie rozwaliły, skierowała się w drogę powrotną.
~~~~~~~~~~~~~~~
Młody chłopak szedł w stronę sadu, bo obiecał swojej siostrze, że przyniesie do domu kilka jabłek. Chłopak miał ciemne włosy, brązowe, bystre oczy, a ubrany był jak na biednego chłopca przystało. Nosił białą bluzę z ciemną kataną i brązowe spodnie wiązane w łydkach, a do tego nie posiadał butów. Był to bardzo znany i przez wszystkich lubiany Jack Overland. A właściwie Jackson Overland. 16 letni syn Isabelle i Petera oraz brat Emmy, małej uroczej dziewczynki, do bólu przypominającej swojego brata. Właśnie zamierzał wejść w jedną z bocznych ulic miasteczka, gdy nagle na kogoś wpadł. Poszkodowany upadł na ziemię, a sądząc po wyglądzie mógł z pewnością poznać iż była to dziewczyna. Jack ( tak będę go nazywać bo Jackson jakoś tak nie pasuje :P ) zażenowany wyciągnął rękę w jej stronę w geście pomocy. Dziewczyna ujęła ją, a wstając spod kaptura wypadły długie, lekko falowane blond włosy. Ściągnęła okrycie głowy i Jack mógł zobaczyć ją w okazałości. Miała duże niebieskie oczy i delikatne rysy twarzy. Wyglądała na 14/15 lat, ale chłopakowi bardzo się spodobała. Musiał przyznać, że była ładna, ale coś się nie zgadzało. Nie widział jej nigdy wcześniej, a znał tu praktycznie wszystkich. Puszczając jej delikatną dłoń spytał :
- Wszystko w porządku ? Przepraszam nie zauważyłem cię, wybacz.
- Tak tak nic się nie stało, w porządku jest. - Miała aksamitny głos, a jej twarz wykrzywiła się w wyrazie uśmiechu.
Jack pozbierał leżące wciąż na ziemi wianki i podał dziewczynie.
- Robisz wianki ?
- Tak a co ?
- Są piękne, mojej młodszej siostrze na pewno by się spodobały, uwielbia takie rzeczy.
- A jak ma na imię ?
- Emma, a właśnie, gdzie moje maniery. Jestem Jackson Overland, ale zdrabniają moje imię na Jack.
- Miło mi Jack. Ja jestem Elsa.
- Piękne imię. - Dziewczyna lekko się zarumieniła. - Wybacz, ale nie widziałem cię tu nigdy wcześniej.
- Aaa to pewnie dlatego, że się wprowadziliśmy dopiero, w prawdzie wychowywałam się tu 10 lat temu, ale czas szybko płynie.
- Tak bardzo. Mogę cię odprowadzić do domu ? Wiesz w ramach szczerych przeprosin. - Jack tak na serio chciał sprawdzić gdzie mieszka, by znów móc ją spotkać. To mała wioska trafi bez problemu.
- Jeśli chcesz to możesz.
- Świetnie
Jack razem z nową znajomą skierowali się w stronę domu blondynki. Nie spodziewał się, że jego dom w porównaniu z jej mieszkaniem okaże się zwykłym pobojowiskiem. Była na pewno bogatsza, aż mu się wstyd zrobiło, ale dziewczyna zdawała się nie brać pod uwagę jego wyglądu. Rozmawiało im się bardzo dobrze i znaleźli wspólny język. Jack pożegnał się z Elsą umawiając się, że jeszcze za tydzień się spotkają.
Elsa wchodząc do domu wiedziała, że Anka, która oczywiście wszystko widziała natychmiast zacznie wypytywać o fakty. Blondynka opowiedziała jej zdarzenie, a Anka zaczęła mamrotać, że to na 100 % jej bratnia dusza. Fakt faktem Elsę śmieszyło, że Anka zawsze wszystko bierze za bardzo do siebie. Wieczorem myślała o Jacku. A co jeśli to może być początek wielkiej przyjaźni ?
Jack natomiast myślał o dziewczynie. Była ładna i spodobała się mu. Polubił ją i cieszył go fakt, że nie obchodziło jej to, że jest biedniejszy od niej. Wcześniej jeszcze opowiedział o niej siostrze, która zaczęła wręcz błagać brata, by mogła ją poznać. Zgodził się. Z uśmiechem na ustach obydwoje zasnęli nie wiedząc jeszcze o tym, że ich historia właśnie się zaczęła.
Swietne! Czekam na next! :*
OdpowiedzUsuńBędzie dziś lub jutro :*
OdpowiedzUsuńNiesamowity pomysł. Kobieto pisz jeszcze z dziesieć blogów, a każdy będzie jeszcze lepszy. Jak mówiłam pomysł genialny, zaczynając od początku, kiedy Jack był jeszcze sobą. Oj już czuję, że się zakochałam w twoim blogu. Możesz mnie uznać za napaloną fankę.
OdpowiedzUsuńMroźne pozdrowienia!!
Haha miło mi to słyszeć =) mam nadzieję, że zostaniecie aż do końca. =*
OdpowiedzUsuńJa zostanę do końca możesz być tego pewna :*
OdpowiedzUsuń