Jack & Elsa

Jack & Elsa
CZY DLA MIŁOŚCI SĄ W STANIE SIĘ POŚWIĘCIĆ ? CZY POTRAFIĄ KOCHAĆ ? CZY PRZETRWAJĄ ? MIŁOŚĆ ZWYCIĘŻY ŚMIERĆ ? UMRZEĆ ZA MIŁOŚĆ ?

Playlist

czwartek, 29 stycznia 2015

8. - Tylko mnie kochaj.

Rozdzialik 8 dzisiaj. Zaczyna się robić gorąco. :D No cóż, jeszcze do pary im trochę brakuje, ale przecież szybko nadrobią, a emocje i napięcie też musi być. Liczę na komentarze. Słodkich i mroźnych snów :* :* ^^





Kto powiedział, że przyjaźń nie może być odbiciem miłości ? Kto powiedział, że miłość jest łatwa ? Nikt. Elsa już od kilku dni siedziała w kwaterze głównej nie wychodząc na razie w ogóle. Towarzystwa dotrzymywał jej Jeremy, który wciąż i wciąż opowiadał o tym,co przeżył i kogo spotkał. Jak na rodzinę Northa był wyjątkowo wygadany, a przy okazji był łamagą. Zaraz na drugi dzień kiedy przyjechał, mało nie podeptał elfów, następnie rozwalił kilka zabawek, spalił choinkę, którą przyniósł jeden z yetich. Mikołaj był już na tyle wkurzony, że kazał mu zejść z oczu. Właściwie dziewczyna nie miała nic przeciwko niemu, oprócz tego, że przeszkadzał jej nawet w rozmyślaniu. Siedziała na kanapie przy kominku i znów przeglądała księgę, szukając jeszcze jakiś innych informacji o swojej babci i Klausie. Nie znalazła nic nowego, więc z rezygnacją odłożyła księgę na stolik i w tym samym momencie zjawił się Jack i Roxy. Śmiali się. Elsa momentalnie straciła humor. Opadła na poduszki i zamknęła oczy, próbując się wyciszyć. Nie dane jej było nawet minuty odpocząć, bo po chwili poczuła zimny oddech na swojej twarzy. Otworzyła z niechęcią oczy i okazało się, że nad nią unosi się Jack z lekkim uśmiechem na twarzy, zakłada jej kosmyk za ucho. Patrzyła na to ze zdziwieniem, aż nagle Jack wybuchnął niepohamowanym śmiechem. Oburzona wstała i stanęła przed śmiejącym się Frostem.
- Z czego rżysz bałwanie ?!
- T..twoja mina ! haahhahaha - Chłopak wyglądał jakby wcale nie zamierzał przestać.
- Ugh, ale ty jesteś nieznośny ! Zupełnie jak dziecko !
Mina Jack momentalnie się zmieniła. Stanął przed nią, a później nachylił się i szepnął jej do ucha.
- Chodź na dwór, to zobaczysz co to dziecko potrafi.
Mrugnął do niej i wyszczerzył się ukazując cały rząd śnieżnobiałych zębów.
- Nie dziękuję. - Zaprzeczyła. - Idź z Roxy.
- Nie, wolę z tobą, bo ostatnio nie gadaliśmy.
- Nie kontroluje swojej mocy, mogę cię zranić !
- Nie zranisz ! Przecież ja ci mogę pomóc.
- Dlaczego jesteś taki uparty ??
- Tak mam już od dawna, zapomniałaś ? - Jego twarz wykrzywiła się w grymasie urazu.
- Nie zapomniałam, nie zapomniałam niczego co się z tobą wiązało, w przeciwieństwie do ciebie.
- Co ci się ostatnio dzieje hm ?
- Mi nic, po prostu teraz widzę, jak bardzo się zmieniłeś. Zyskałeś w moich oczach za to, że nie byłeś dziecinny, byłeś opiekuńczy, słodki, a teraz jesteś zupełnie inny.
- Bo teraz jestem Frostem, a nie Overlandem !
- To nie zmienia rzeczy, to ty się zmieniłeś, sam do tego doprowadziłeś, to nie jest wina transformacji, pokaż mi, że dawny Jack, za którym tak tęskniłam wciąż tu jest i nie odszedł, bo właśnie taką nadzieję żywiłam przez 300 lat.
Odwróciła się na pięcie i odeszła zostawiając zbitego z tropu Jacka.
Potrzebowała rozmowy, ale nie chciało jej się iść do Zębuszki, bo ta szukała wspomnień Roxy, Zając wyjątkowo patrolował miejsce w którym znaleziono Roxy, Piasek przygotowywał się do nocnej wyprawy, został tylko North. Ruszyła w stronę gabinetu Mikołaja, miała nadzieję, że osoba tak ważna poradzi jej w sprawie Jacka i jej mocy, ale gdy weszła okazało się, że North jest zajęty pokazywaniem Roxy jak się robi zabawki. Z rezygnacją zamknęła delikatnie drzwi, by nie narobić huku, a po jej policzku popłynęła łza. Poczuła się taka samotna, nie mogła wyjść teraz, gdy się ściemniało, bo miała zakaz, by przypadkiem nie wpadła w szpony Mroka. Ta dziewczyna zabierała jej cały świat, w dodatku tak bardzo zwiodła się na Jacku. Weszła do swojego pokoju, który po chwili zamienił się w bryłę lodu. Nie kontrolowała swojej mocy, już od kilku dni. Przerażało ją to, nie chciała zrobić nikomu krzywdy przez przypadek.
Miała już dość i po cichu zaśpiewała  piosenkę, która kojarzyła jej się często z nieodwzajemnioną miłością.

Były miejsca, do których chodziliśmy o północy
Były sekrety, których nikt inny nie znał
Jest powód, lecz nie wiem dlaczego, nie wiem dlaczego, nie wiem dlaczego myślałam, że one wszystkie należą do mnie 

Kim jest ta dziewczyna? 
Skąd pochodzi?
Nie, ona nie może być tą jedyną, której chciałeś 
Tą, która ukradła mój świat
To nie jest prawdziwe, to niesprawiedliwe
To mój dzień, to moja noc.
A tak przy okazji, kim jest ta dziewczyna, 
żyjąca moim życiem
O nie, żyjąca moim życiem 

Wydaje się, że wszystko wokół mnie jest takie samo 
Wtedy spoglądam jeszcze raz i wszystko się zmieniło
Ja nie śnię
Więc nie wiem dlaczego, nie wiem dlaczego, nie wiem dlaczego ona jest wszędzie gdzie chcę być 

Kim jest ta dziewczyna? 
Skąd pochodzi?
Nie, ona nie może być tą jedyną, której chciałeś 
Tą, która ukradła mój świat
To nie jest prawdziwe, to niesprawiedliwe
To mój dzień, to moja noc.
A tak przy okazji, kim jest ta dziewczyna, 
żyjąca moim życiem?

Ja jestem jedyną, która cię rozbawiała,
która sprawiała, że czułeś i byłeś smutny,
Nie żałuję tego co zrobiliśmy i kim byliśmy 
Nie żałuję, że nie jestem nią

Kim jest ta dziewczyna? 
Skąd pochodzi?
Nie, ona nie może być tą jedyną, której chciałeś 
Tą, która ukradła mój świat
To nie jest prawdziwe, to niesprawiedliwe
To mój dzień, to moja noc. 
A tak przy okazji, kim jest ta dziewczyna, 
żyjąca moim życiem?
O nie, żyjąca moim życiem.


Czasami wydawało jej się, że to tylko zwykłe słowa, ale teraz miały niesamowity sens. Czuła się samotna i odrzucona, więc co jej pozostało ? Spojrzała na pokój. Cały był zamarznięty. Nie chciała tu zostać, jej strach przed zranieniem kogoś przeważył szalę i teraz wpadła w panikę. Spojrzała na zegarek. Była dopiero 22, ale na dworze było już ciemno, a na niebie świeciły gwiazdy. Wzięła płaszcz, otworzyła okno i wzywając wiatr wyleciała w ciemną noc. Wylądowała delikatnie i po chwili zaczęła biec. Nikt nie był świadomy, że ona właśnie mimo zakazu opuściła dom Northa.

Jack szukał Elsy po całej kwaterze, ale jej nie znalazł, ostatnim miejscem, gdzie mogłaby być był jej pokój. Zapukał, ale gdy nie usłyszał żadnego dźwięku, przeraził się. To przecież niemożliwe, by w całym domu jej nie było, no chyba, że jest mistrzynią kamuflażu, ale wątpił w to. Wszedł do jej pokoju, ale kiedy jej tam nie zastał, przestraszony pobiegł po Northa.
- North !!
- Jack ? Co się stało ?
- Elsa ... o ... ona chyba uciekła.
- CO ??!!
- Nigdzie jej nie ma, a jej pokój jest cały pokryty lodem.
- Nie kontroluje mocy, szybko wezwij pozostałych !
Jack pobiegł ile tylko miał sił w nogach, a po chwili wszyscy strażnicy byli już w kwaterze.
- Szukajcie jej, na pewno daleko nie uciekła. Musi być w pobliżu. - North wydawał rozkazy jak oszalały. Widać było, że martwi się zniknięciem blondynki, w końcu jest dla niego jak córka.
- Niekoniecznie. - uciął Jack - Jeżeli wezwała wiatr to jest znacznie dalej, a nam trudniej będzie ją znaleźć.
- Im dłużej tu gadami, ona jest coraz dalej !! - Zając stracił już cierpliwość. - Możemy ruszać ?
- Tak jasne.
- Oby nam się udało.

Elsa natomiast przekonana, że nikt się nie zorientował, weszła na samą górę Lodowego Wierchu. Czuła świeże, zimne powietrze, ale jej nie przeszkadzało zimno, a tylko pobudzało. Rozpuściła swoje długie, wyprostowane włosy i zmieniła strój.


STRÓJ ELSY 



Swoją niebieską sukienkę, zmieniła na  na białą, sięgającą do kolan, bez ramiączek sukienkę z paskiem kremowym, a na to nałożyła jeszcze czarną kurtkę z ćwiekami i długie czarne buty na koturnie. Nagle z jej nogi wypłynął strumień lodu, a po chwili stała na samym środku hallu zamku, który stworzyła. Czuła się taka wolna, nie wiedziała nawet ile minęło czasu, kiedy usłyszała jakiś huk. Wyszła za filara i zobaczyła osobę, której by się nie spodziewała.
- Jack ?
- Elsa ?
- C...Co ty tu robisz ?
- Mogę cię spytać o to samo.
- J... ja, lepie już idź.
- Przyszedłem dopiero. - Zaczął się zbliżać, a ona cofać. - Dlaczego to zrobiłaś ? Dlaczego uciekłaś ? Mogło ci się coś stać, co by było gdyby Mrok cię złapał ?
- Ale nie złapał.
- Nie zbywaj mnie. Wiem, kiedy coś cię martwi.
- Błagam, nie podchodź, nie chcę zrobić ci krzywdy !
- A ty znowu swoje ! Nie zrobisz !
Elsa chciała coś powiedzieć, ale chłopak w mgnieniu oka znalazł się przy niej i złapał ją za nadgarstki, trzymając ją mocno, bo dziewczyna wyrywała się.
- Jack, co ty robisz ? Puszczaj !
- Udowadniam ci, że nie jesteś potworem. Udowadniam ci, że twoja moc nic mi nie zrobi.
Przysunął się jeszcze bliżej, na tyle blisko, że czuła ciepło jego ciała.
- Jack, proszę odsuń się.
Po jej policzku popłynęła łza. Nie chciała mu zrobić krzywdy, czy nie może zostawić jej w spokoju ?
- Nie płacz śnieżynko. - Jack wytarł kciukiem jedną słoną kroplę i uśmiechnął się do niej ciepło, ale za chwilę spoważniał. - Zaufaj mi proszę.
- Jack ... - Elsa pod wpływem targanych przez nią emocji, wtuliła się w jego bluzę, cicho płacząc.
- Els, no już nie płacz.
Jack najpierw był zdziwiony jej zachowaniem, ale po chwili  mocno ją do siebie przytulił, gładząc ją po włosach i szepcząc jej czułe słówka.
- Elso, pomogę ci, ale musisz mi na to pozwolić.
- Ja nie potrafię zapanować nad tą mocą. Nie jestem tobą.
- Pomogę ci, obiecuję, ale wróć ze mną do kwatery, nie jesteś tu bezpieczna.
Blondynka za namową Jacka wróciła z nim, choć bała się konsekwencji swojego czynu. Zrobiła to po części dlatego, że zależało jej na białowłosym, nie chciała by ich przyjaźń się rozwaliła, właściwie jej przywiązanie do niego było czymś więcej, niż zwykłą przyjaźnią, ale nie wiedziała, czy chłopak też tak o niej myśli. Po wyjaśnieniu wszystkiego, umówiła się z Jackiem, że trening zaczną już na następny dzień. Marzyła tylko o tym, by na treningu nie stracić kontroli i nie zranić Jacka. Chłopak odprowadził ją późnej pod drzwi jej sypialni, mając nadzieję, że jego przyjaciółka czuje się dobrze.
- Dziękuję Jack.- Podeszła do niego bliżej.
- Za co ?
- Udowodniłeś mi dzisiaj, że jednak wciąż jesteś tym samym Jackiem, którego znałam  300 lat temu i który był moim najlepszym przyjacielem.
- Mówiłem ci, że wciąż tu jestem. Czas zmienia ludzi.
- I uczucia do nich ... - szepnęła po cichu, ale Jack na jej nieszczęście to usłyszał.
- Uczucia też. - Zbliżył się do niej, tak by czuła ciepło jego ciała.
I znów to zrobiła. Zatopiła się w jego oczach, a potem spłonęła rumieńcem. Jack widząc tę piękną zmianę na jej twarzy pochylił się nad nią, prawie stykając się nosami. Elsa czuła od niego miętę. Boże i to taką cudowną miętę, dodała sobie już z myślach.  Jack wciąż pochylając się nad nią szepnął.
- Od dziś będę cię nazywać wisienką. No chyba, że śnieżynka wciąż jest lepsza.
- Możesz mnie nazywać jak chcesz. - Szepnęła - Tylko, tylko ...
- Tylko co ?
- Tylko ...
Byli już tak blisko, od ich ust dzieliły ich milimetry, gdy wtem usłyszeli huk z salonu. Odskoczyli od siebie, jak oparzeni, a blondynka korzystając z tego, że Jack nie skojarzył co się stało, uchyliła drzwi, szybko cmoknęła go w policzek, szepnęła mu do ucha " dobranoc " i zniknęła za drzwiami. Tym razem to Jack się zarumienił, chyba po raz pierwszy w życiu. Tak mało brakowało. Teraz wiedział, że to co łączy go z Elsą nie jest tylko przyjaźnią. Oprzytomniał i pobiegł w kierunku salonu, a w tym samym czasie blondynka popatrzyła się w lustro i szepnęła.
- TYLKO MNIE KOCHAJ.
A następnie powędrowała do łóżka, śniąc o pięknych śnieżynkach, wisienkach, a na końcu o białowłosym.

środa, 28 stycznia 2015

Bohaterowie historii.

OTO BOHATEROWIE OPOWIADANIA =3 MAM NADZIEJĘ, ŻE WAM SIĘ SPODOBAJĄ =) 
BRAK ROZDZIAŁU I TU I NA 2 BLOGU, BARDZO WAS PRZEPRASZAM, ALE SAMA CHARAKTERYSTYKA ZAJĘŁA MI DUŻO CZASU, A ZALEŻAŁO MI NA TYM ABYŚCIE WIEDZIELI JUŻ KTO I JEST KIM I ABYM JESZCZE BARDZIEJ PRZEKONAŁA WAS DO MOJEGO OPOWIADANIA. ROZDZIAŁY POJAWIĄ SIĘ JUTRO. LICZĘ NA KOMENTARZE I WASZE WRAŻENIA :* :* 
ZIMNYCH CAŁUSKÓW :*








Jack Frost ( Mróz ) 

Jack po przemianie 

Jack przed przemianą jako człowiek ( Jackson Overland )

Jack w naszym świecie ( dodatek taki )

Jack Frost ( Mróz ). Teoretycznie ma 18 lat, realistycznie 318. Żył w czasach średniowiecza, miał siostrę Emmę i brata Luka. Jego matka miała na imię Isabelle, a jego ojciec Peter. Zmarł w wyniku załamania się lodu na stawie i utonął. Wskrzesił go księżyc, wybierając tym samym na strażnika. Przyjaźnił się z Elsą, która również staje się później strażniczką. Jest w niej zakochany, ale jego miłość często jest wystawiana na próbę, mimo iż na początku myślał, że to tylko zauroczenie i był pewny, że jest zakochany w Roxanne. Po przemianie włada lodem, potrafi latać dzięki wiatrowi. Największym jego wrogiem jest Mrok i Klaus. Jego brat posiada tajemnicę, która ujawniona zostanie później.  Kiedy był człowiekiem miał brązowe włosy i oczy. Po przemianie kolor włosów zmienił się na śnieżnobiały, a oczy niebieskie. Nazywa Elsę " śnieżynką ".



Elsa Bennet

Elsa przed przemianą jako człowiek

Elsa po przemianie 

Elsa w naszym świecie ( dodatek )

Elsa Bennet. Żyła w czasach średniowiecza. Miała siostrę Annę, jej matka miała na imię Joseline, a ojciec nie miał znanego imienia. Ma 18 lat. Nie starzeje się przez rodzinną klątwę. Jej matka rodzi później syna, brata Elsy, Jamiego. Umiera w 2012 r topiąc się i zostaje powołana do życia przez księżyc, który wybiera ją na strażniczkę. Jej najlepszym przyjacielem jest Jack, ale później jej stosunek do niego zmienia się w miłość i zakochuje się w nim z wzajemnością. Podoba się starszemu bratu Jacka, Lukowi, który również jest w niej zakochany i postanawia później wyznać jej swoją tajemnicę, gdy Elsa zaczyna się wszystkiego domyślać. Zazdrosna o Roxanne, którą Jack bardzo polubił. Ma blond włosy, niebieskie oczy i jest nieziemsko piękna. Wywodzi się z rodu wampirów, ale nim nie jest. Jest sobowtórem Kateriny Petrovej.




Katerina Petrova/Katherine Pierce

Katherine w naszym świecie ( dodatek )

Katerina Petrova. Ma 20 lat. Jest wampirem. Przemieniona w 1492 przez Klausa. Oprócz tego była czarownicą. Za życia urodziła nieślubne dziecko, na które jak się później okazuje rzuciła klątwę 500 lat. Jej córką była matka Elsy Joseline. Joseline nie miała pojęcia o tym, że w młodości rzucono na nią klątwę, która później uwalnia się z powrotem w 1650 r, dlatego Joseline od czasu urodzenia Elsy nie żyła 500 lat a 200, ponieważ klątwa została na nią nałożona kiedy miała zaledwie rok, żyła 500 lat i zmarła w 2017 roku. Katherine kiedy dowiaduje się, że jej potomkini żyje, a Klaus szuka Elsy by ją wykorzystać do tworzenia mieszańców, odnajduje ją i stara się ją ochronić, nakłaniając ją do wypicia jej krwi, ale jej wnuczka nie jest przekonana co do tego czynu.




Roxanne Evans ( Roxy )

Roxanne w naszym świecie ( dodatek )

Roxanne Evans. Ma 17 lat. Została znaleziona na Biegunie przez Jacka. Jest bardzo ładna. Zauroczyła Jacka i chłopak przez chwilę myślał, że jest w niej zakochany, ale okazało się to nieprawdą. Flirtowała również z Jeremym, bratankiem Northa. Daleko później okazuje się, że również jest wampirem, przemienił ją Klaus. Przychodzi, by ostrzec Elsę, ale równocześnie wciąż stara się uwieść Jacka. 



Luke Overland


Luke w naszym świecie. (dodatek )


Luke Overland. Ma 20 lat. Jest bratem Jacka i Emmy. Starszy od białowłosego o 2 lata, jest jego bliźniakiem z tą różnicą, że on od początku miał złote włosy i niebieskie oczy. Zakochany w Elsie, rzuca się na ratunek bratu, gdy ten tonie, a dziewczyna chce za nim skakać. Zostaje wskrzeszony przez księżyc, ale niemal natychmiast staje się sługą Mroka. Będąc pod kontrolą Pitcha ma czarne włosy, oczy i ubranie. Niestety blokada Czarnego Pana jest zbyt słaba i gdy Jack walczy z Mrokiem, Elsa stara się przywołać Luka z powrotem poprzez przypominanie mu różnych zdarzeń. Zakochany chłopak wraca do rzeczywistości, a następnie wyjawia dziewczynie prawdę o sobie i swoją miłość do niej. Stara się ją chronić za wszelką cenę.




Klaus Mikaelson ( dodatek )

 Klaus Mikaelson. Jest jednym z pierwszych wampirów na świecie. Ma brata Elijaha, Kola i siostrę Rebeckę. Nie wiadomo ile miał lat, gdy zmarł i w jakich latach żył. Jest nieśmiertelny, a jedyne co może go zabić to sztylet z białego drzewa, które spłonęło wraz z wioską w której żył. Niestety sztylet jest tylko jeden, a pierwszy jest nieżywy tylko dopóki sztylet tkwi w jego sercu. Kochał kiedyś Katerinę, babcię Elsy, ale ta rzuciła na niego urok. Owładnięty żądzą panowania, zmienił się w wilkołaka i od tej pory jest mieszańcem czyli pół wampirem, pół wilkołakiem. Chce stworzyć armię podobnych sobie, a do tego potrzebuje sobowtóra Petrovej. Niestety Katerina zmieniając się w wampira, przestała być cenna, bo do tworzenia mieszańców Klaus potrzebuje ludzkiej krwi, a ponieważ Elsa jest także sobowtórem. poluje na nią.



Elijah Mikaelson ( dodatek )

Elijah Mikaelson. Brat Klausa, również jeden z pierwszych. W odmienności do brata nie zabija. Zakochany w Katerinie Petrovej, na jej prośbę stara się chronić Elsę przed Klausem. Zawiera przymierze z Elsą i resztą strażników, że będzie starał się uśmiercić Klausa i nie pozwolić mu na kolejne przemiany ludzi w mieszańców.




Anna Bennet

Anna Bennet w naszym świecie ( dodatek )

Anna Bennet. Ma 18 lat, nie starzeje się od 1716. Jest siostrą Elsy i Jamiego. W przeciwieństwie do siostry jej klątwa wciąż trwa i żyje normalnie wraz ze swoim chłopakiem Kristoffem. Po śmierci matki, mieszka razem z Kristoffem, a później rodzi córkę. w opowiadaniu nie gra większej roli, ale pojawia się w późniejszych rozdziałach.




POSTACIE DRUGOPLANOWE, MNIEJ WAŻNE I EPIZODYCZNE.

Jamie Bennet - brat Elsy i Anny, przyjaciel Jacka. Dowiaduje się o przeszłości sióstr, gdy spotyka Jacka i kiedy się żegnają. Dorasta bardzo szybko i w późniejszych rozdziałach jest już nastolatkiem, a później ma żonę i dziecko. Nie pojawia się często.

Joseline Bennet - matka Elsy, Anny i Jamiego. Żyła w średniowieczu, a w 2004 urodziła synka. Wie o tym co przytrafiło się Elsie. Umiera w 2017.

Jeremy Smitch - bratanek Northa, obdarzony mocą, zauroczony w Roxanne. Nie gra dużej roli w opowiadaniu, pojawia się tylko na początku.

Mrok - zaciekły wróg Jacka i Elsy. Kontroluje Luka, ale potem, gdy dzięki Elsie pokonuje jego barierę, walczy z nim. Rani poważnie Jacka, i zostaje uśmiercony przez Elsę, gdy ta pod wpływem złości i rozpaczy uwalnia swoją moc. 

North - inaczej Mikołaj. Jeden ze strażników, przyjaciel Zająca, Ząbek, Jacka i Piaska. Traktuje Elsę jak własną córkę.

Zając - Zając jest często nazywany kangurem przez Jacka. Jest po prostu Zającem wielkanocnym i jednym ze strażników.

Ząbek - jest strażniczką dziecięcych wspomnień. Jako strażniczka jest pół kobietą - pół kolibrem. Ma małe wróżki, które zbierają zęby. Inaczej nazywana Wróżką Zębuszką.

Piasek - strażnik snów. Jest istotą zrobioną z piasku stąd tak się nazywa. W nocy sprawia, że dzieci mają miłe i przyjemne sny. 

wtorek, 27 stycznia 2015

7. - A kim ona jest ?

Rozdział 7. Mam nadzieję, że się spodoba, tak jak mówiłam nie ma już tyle romantyzmu co wcześniej, ale nadrobi się to w swoim czasie. Jutro charakterystyka bohaterów. I nowy rozdział na 1 blogu. Zapraszam serdecznie. Co do tego posta liczę na komy i wasze uśmiechy na twarzach. :* :*






Jack leciał z dziewczyną na rękach z prędkością światła. Była zmarznięta, nie zimna, ale lodowata. Bał się, ze nie zdąży, ale widząc już dom Northa ucieszył się chyba pierwszy raz na sam jego widok.  Był już u drzwi, delikatnie podtrzymał dziewczynę i za chwilę wołał już Mikołaja i strażników, by mu pomogli. Nie czekał długo. Położył dziewczynę na kanapie w pokoju, a Ząbek sprawdziła czy żyje i jak ma jej pomóc. Była nieprzytomna. Ząbek wróciła zaraz z fiolką, w której znajdował się fioletowy płyn, a następnie wlała jej go do ust. Dziewczyna otworzyła powoli oczy i przejechała swoimi brązowymi tęczówkami po zebranych przy niej nieznajomych. Podciągnęła się na łokciach, dotknęła bolącej głowy i z powrotem runęła na łóżko. Jack podbiegł do niej, martwił się, że coś się jej stało. Musiał przyznać, że jest ładna, ma brązowe oczy, brązowe włosy sięgające jej za ramiona, zgrabny nosek i kilka piegów. Jedyne co mu się w niej nie podobało to jej strój. Miała czarną tunikę i rurki, oraz buty na koturnie w tym samym kolorze. Nie lubił czarnego, zawsze przypominał mu się Mrok.
- Gdzie ja jestem ?
- W kwaterze głównej.
- Co ? Nie rozumiem, jak się tu znalazłam ?
- Jack cię znalazł i przyprowadził.- Mikołaj wskazał na białowłosego, a dziewczyna spojrzała w jego stronę.
- Dziękuję. - Oparła.
- Nie ma sprawy. - Uśmiechnął się i kontynuował.- Dobrze się czujesz ?
- Nie bardzo, głowa mi pęka.
- To od płynu, który ci podałam. - Ząbek się wyszczerzyła.
- Jakiego płynu ?
- Dzięki temu nie umarłaś, twój stan był krytyczny.
- Ah, w takim razie tobie też dziękuję.
- Nie musisz, ból powinien minąć za jakąś godzinkę. Jak poczujesz się lepiej to przyjdź do nas. Idź prosto korytarzem, skręć w lewo i tam będą drzwi do salonu. Tam nas znajdziesz.
- Dobrze, ale ja za chwilę muszę...
- Zostaniesz u nas, nic się nie martw. Możesz zostać jak długo będziesz chciała, miejsca jest na tyle, ważne byś nie przeszkadzała w pracy yetim.
- Jestem wam wdzięczna za gościnę, naprawdę.
- No już dobrze, połóż się, do zobaczenia później.
Wszyscy skierowali się w stronę drzwi, a po chwili zniknęli jej z oczu. Poczuła się senna i opadła na poduszki, oddając się w objęcia Morfeusza.
---------------------------
Elsa wstała rano, chcąc iść do Jacka, ale w porę sobie przypomniała, że przecież mówił jej, że go nie będzie.
Wiedziała, że już nie zaśnie znów, więc ubrała się i zeszła na śniadanie. Wszyscy już byli, wszyscy prócz Jacka. Nie miała za bardzo ochoty na rozmowę, więc wypiła gorącą czekoladę i zjadła parę ciastek, po czym wyszła udając się do biblioteki. Dziwna sprawa prawda ? Nie przypuszczała, że tutaj jest coś takiego jak pomieszczenie z księgami, ale okazało się, że racji nie miała, a zapytała się o to wczoraj Mikołaja,który wskazał jej drogę. North mówił, że są tu księgi mówiące o tym jak i dlaczego księżyc wybrał strażników, ale też wiele ciekawych postaci ze średniowiecza,których uważano za obdarzonych. Dziewczyna miała sporo do wyboru, ale zatrzymała się na dziale " Średniowiecze ". Przeglądając księgi, nie znalazła nic ciekawego, więc poszła dalej. Na samym końcu obszernego pomieszczenia znajdowała się księga, położona na specjalnym podwyższeniu, otoczona smugą światła,które było skierowane specjalnie na nią.
Niby zwykła książka, ale coś ciągnęło do niej Elsę. Czuła, że tam znajdzie coś co może się z nią wiązać.
Podeszła do niej, była cała zakurzona. Zdmuchnęła kurz, a księga odzyskała swą brązową barwę. Była ozdobiona małymi diamentami, mimo iż była stara to widać było, że ktoś się o nią bardzo troszczy. Otworzyła ją i zaczęła przeglądać. W środku było mnóstwo nieznanych jej osób i postaci. Pewnie to były istoty pokroju strażników, ale nie wiedziała, że jest ich aż tyle. Był tam Piasek, Zębuszka, North i Zając. W w 3/4 księgi znalazła również Jacka. Oczywiście miał na sobie bluzę i swoje spodnie. Pod zdjęciami były też opisy, kim byli za życia, jak wyglądali za życia, kiedy się urodzili i kiedy zmarli. To wszystko było niesamowite, tak bardzo ją to ciekawiło, że doszła już prawie do końca księgi, ale była na tyle spostrzegawcza, bo zauważyła, że im dalej zagłębia się w koniec księgi, tym kartki są bielsze i bardziej zadbane, tak jakby systematycznie same się dodawały. Doszła do końca księgi i znalazła tam ... SIEBIE !
Zdziwiło ją to, ale przeczytała notatkę o sobie. Wszystko było prawdą. Ile miała lat. gdy zmarła, kiedy się urodziła, gdzie żyła. Wszystko się zgadzało. Przejechała ręką po stronie i postanowiła wracać. Odwróciła się i usłyszała szelest. Spojrzała na książkę i ją zatkało. Jej kartki same się przesuwały, aż spoczęły na jednej wybranej stronie z początku księgi. Widniała tam kobieta o brązowych włosach, oczach tego samego koloru, ale nie to przeraziło Elsę. Jej twarz, twarz tej kobiety, wyglądała jak ona. Wydawało się Elsie, że patrzy na siebie, z przefarbowanymi włosami i innymi oczami. Jednak imię i nazwisko było inne. Katerina Petrova/ Katherine Pierce. Przeczytała resztę i dowiedziała się, że owa dziewczyna miała 20 lat, gdy zmarła, urodziła nieślubne dziecko, żyła w czasach średniowiecza i co najdziwniejsze, a Elsa nie mogła tego zrozumieć, była tak podobna do niej. Chciała się dowiedzieć kim jest ta kobieta, a wiedziała, że North wszystko wie, więc skierowała się w stronę wyjścia z zamiarem pójścia do salonu i rozwikłania tej zagadki.
--------------------------
Brązowowłosa obudziła się, a czując się o wiele lepiej postanowiła pójść do strażników. Wyszła z pokoju i skierowała się tam, gdzie kazała jej Ząbek. Otworzyła drzwi i jej oczom ukazał się duży czerwony salon, z kominkiem, fotelami, cudownym żyrandolem i równie pięknym dywanem. Z tyłu był długi stół z krzesłami. Pomyślała, że właśnie tu muszą jadać posiłki, a przy okazji odpoczywać. Weszła już bardziej odważnie i chrząknęła, by ktoś zwrócił na nią uwagę.
- O obudziłaś się już ? Wszystko ok ? Nic nie boli ? - North zadawał pytania.
- Tak, czuję się o wiele lepiej, dzięki.
- A właściwie to zapomnieliśmy ci się przedstawić. To jest Zając, Piasek, Ząbek i Jack, a ja jestem Mikołaj, choć mówią na mnie North.
- Miło mi was poznać, mam na imię Roxanne, ale zdrabniają moje imię na Roxy.
- Cóż nam też miło jest poznać cię. Właśnie będziemy jeść kolację, a później ma przyjechać mój siostrzeniec Jeremy, więc mogę cię zapoznać również z nim.
- Jasne, będzie mi miło.
Zasiedli do stołu i powoli zaczynali spożywać kolację, gdy do salonu wparowała zdyszana blondwłosa piękność.


Elsa biegła, bo przypomniała sobie o kolacji, normalnie też jej się śpieszyło by poznać prawdę. Była już u drzwi, otworzyła je i wpadła do środka, a jej zmęczenie momentalnie zmieniło się w zdziwienie, gdy zobaczyła jakąś obcą dziewczynę przy stole. Wszyscy  przenieśli na nią swój wzrok.
- No, Elsa nareszcie. Już bałem się, że nic nie zjesz.
- Jestem. -Odparła zdyszana.
- Elso przy okazji, poznaj Roxy. - North wyglądał na zadowolonego z obecności nowej towarzyszki.
- Cześć, Roxy, a ty jesteś ? - Dziewczyna przedstawia się wstając od stołu i podając jej rękę.
- E...Elsa. - Blondynka podała jej swoją i po chwili zasiadła przy stole.
- Miło mi cię poznać.
- Mi również, przepraszam, że spytam, ale jak się tu znalazłaś ?
- Jack znalazł ją zziębniętą na śniegu i przyprowadził tutaj. - Ząbek szybko weszła do rozmowy.
- Aha. - Odpowiedziała obojętnym wzrokiem.
Resztę kolacji rozmawiali o sobie, o Roxy, o tym ile zostanie i o przyjeździe Jeremiego. Elsa była rozkojarzona, nie miała pojęcia do się wokół niej dzieje. Wciąż myślała o tej kobiecie, ale potem zaczęła rozmyślać o czymś innym. Zobaczyła, że Roxy jest ładna, zgrabna i również to, że Jack wlepia się w nią jak w obrazek, co się jej totalnie nie spodobało. Była przybita, bo nowa okazała się być bardzo fajną dziewczyną i patrzyła jak Roxy coraz bardziej ryje się w jej miejsce. Właśnie to miejsce było Elsy, to Elsa jest najlepszą przyjaciółką Jacka, to Elsa jest traktowana przez Mikołaja jak jego córka, to ona, to jej miejsce, a ona zwyczajnie je jej odbierała. Zaraz po kolacji Elsa postanowiła pokazać Mikołajowi swoje odkrycie i w tym celu zabrała go do biblioteki.
- O widzisz ? O tutaj ! - Pokazała palcem na zdjęcie Katherine.
- Na prawdę nie wiesz kim ona jest ? - Zadał pytanie, a w jego oczach było można dostrzec iskierki.
- Gdybym wiedziała, to bym cię o to nie pytała.
- To woja babcia Elso.
- M... moja babcia ?
- Tak. Katerina Petrova. Później zmieniła nazwisko na Pierce, bo rodowicie pochodzi z Bługarii, dlatego takie nazwisko specyficzne. Była czarownicą, przeklnęła Klausa, który był wampirem i zażyła eliksir długowieczności.
- Poczekaj, moja mama kiedyś mi o niej opowiadała, wtedy kiedy odblokowała mi się klątwa.
- No właśnie.
- Ale dlaczego ona wygląda jak ja ?
- Była jedną  z sobowtórów prawdziwej Petrovej. Właściwie pierwotną Petrovą była Amara, żyła przed Chrystusem, następnie urodziła dziecko, ale nie wiadomo jak się nazywało, następne pokolenie też nie było wiadome, ale kolejną potomkinią była Tatia, która również była czarownicą, urodziła syna, zaś on miał Katerine, ona poczęła twoją matkę, Joseline ciebie. Jesteś tak jak Katerina sobowtórem Petrovej.
- Hmmm... teraz wiem dlaczego tak bardzo mnie przypomina, kolor włosów i oczu nie ten sam, ale twarz jak kopia.
- No wiesz, zawsze znajdzie się ktoś kto jest do nas podobny, a teraz może wrócimy ? Czekam jeszcze na Jeremiego.
- Jasne, ale ja jestem zmęczona, może pójdę się położyć ?
- Tak pewnie idź. Wyśpij się dobrze.
- Do jutra.
- Dobranoc, śpij dobrze.
Właściwie blondynka nie była śpiąca, ale nie chciała wracać do salonu. Denerwował ją fakt, że Jackowi chyba spodobała się ta nowa, ale ona nie chciała by ją tak po prostu odrzucił. Była jego przyjaciółką, nie chciała by to się zmieniło, bez względu na to co czuła. Teraz po prostu ją rozsadzało, czuła to uczucie jak wypełnia ją od środka i wręcz chce się wydostać. Zazdrość. Ona była po prostu zazdrosna o przyjaciela.
--------------------
Jacka zdziwiło zachowanie przyjaciółki. Przez całą kolację słowem się nie odezwała, a jej mina nie świadczyła o szczęściu. Czuł, że coś ją gnębi, tylko pytanie co ?  Nie chciał widzieć jej w takim stanie, nie potrafił znieść myśli, że ona może być smutna. Chciał by była szczęśliwa, a z resztą ledwo co ją wczoraj odzyskał i teraz znów mają się ignorować ? Chciał spędzić z nią trochę czasu, ale dzisiaj działo się tyle, że nie miał jak i nie wiedział nawet gdzie jest. Chciał zamienić  z nią parę słów, ale po posiłku zniknęła gdzieś z Mikołajem, a później już się nie pojawiła. Mikołaj mówił, że poszła spać, choć on w to wątpił, bo znał ją dobrze i wiedział, że Elsa nie chodzi spać tak wcześnie. Rozmawiał z Roxy, a ona opowiadała mu  o swoim życiu, ale była jakaś tajemnicza, choć musiał przyznać, że jest ładna i ją polubił. Później oczywiście przybył Jeremie i tak im minęła pogawędka do późnego wieczora. Wycieńczony wrócił do pokoju, po czym rzucił się na poduszki, wcześniej biorąc prysznic. Miał bardzo miły sen w którym zjawiła się pewna blondwłosa piękność.

niedziela, 25 stycznia 2015

6. Nie ma czegoś takiego jak miłość.

Rozdział 6. Mam nadzieję, że się spodoba. Rozdział 12 na drugim blogu ukaże się jutro. Bohaterowie tego opowiadania pojawią się albo jutro, albo pojutrze, to kwestia ile czasu wolnego będę mieć. Myślę , że zrobiło się ciekawie i może już ktoś wie, z czego biorę 1/4 inspiracji ? Otóż w moim opowiadaniu pojawią się takie postacie jak Katherina Petrova i Klaus Mikaelson. To postacie z pamiętników wampirów, ale nie będą na razie grały dużej roli. Wszystkiego dowiecie się jutro czytając charakterystykę postaci. Pozdrowionka mroźne i słodkie jak miłość Jacka i Elsy =3 :*



Stanęli przed wielkimi drzwiami, wykonanych chyba z czerwonego drewna, a nawet jeśli nie, to sprawiały wrażenie naturalnego koloru. Jack jak gdyby nigdy nic pociągnął za klamkę i wszedł. Blondynka na początku uznała, że jest za bardzo pewny siebie, ale po chwili weszła za nim. Znajdowali się teraz w wielkim holu, jasno oświetlonym płomieniami wielkich świec po bokach, a z sufitu zwieszał się kryształowy żyrandol, również cały oświetlony. Wszystko wyglądało jakby było prosto z jakieś bajki, ale nie wyglądało to na 100% na dom Northa i kwaterę główną strażników, gdzie spędzali dosyć dużo czasu. Jack złapał ją za rękę i poprowadził w stronę wielkich schodów. Elsa najpierw była zawstydzona, bo przecież nie mogła się przyznać, że gdy Jack ją dotyka to jej skóra aż płonie. Sama nie miała pojęcia dlaczego jej przyjaciel wywiera na niej aż tak silne emocje. Odrzuciła wszystkie myśli i ruszyła za nim. I znów kolejne drzwi, tym razem mniejsze. Białowłosy otworzył je powoli, a jej oczom ukazała się wielka hala, na której kręciło się mnóstwo skrzatów, które pomagały w jakimś tam stopniu wielkim yetim, którzy z kolei robili zabawki. Właściwie słyszała o tym miejscu wiele, ale nigdy tu jeszcze nie była. Całkiem z tyłu był tak jakby duży taras ( tylko bez dachu :P ), a po środku stał wielki model kuli ziemskiej, prawie cały zapełniony migającymi światełkami. To wszystko zawierało dech w piersiach, a oczy wręcz nie mogły się na to napatrzeć.
Chłopak widząc, że jeszcze chwila, a Elsę całkowicie pochłoną marzenia, znów złapał ją za rękę i poprowadził do strażników. Musiał przyznać, że uwielbiał jej dotykać. Zaraz. Co ????!!  Dotykać. Tak, uwielbiał chwytać ją za rękę i czuć jej bliskość, wydawało mu się wtedy, że jest tak magicznie, a życie jest piękniejsze. Czuł, że jest bezpieczna. Idiota !!! O czym on myśli ?!  Zwariował. Skarcił się w myślach i to dosyć ostro na siebie najechał.
- JACK ty palancie ! Ogarnij się chłopie, to twoja przyjaciółka !!!  Puść ją i zaprowadź do reszty. Nie myśl o niej !! - Jack wrzeszczał na siebie, ale mimo starań nie potrafił puścić ręki dziewczyny i nawet nie miał na to ochoty.  Nawet nie zauważył,  gdy dotarli do reszty strażników.
- No nareszcie ! Martwiliśmy się ! - North zwrócił się do Jacka. - O Elso, jak dobrze, że nic ci nie jest.
Mikołaj w jednej chwili zatrzasnął blondynkę w swoich muskularnych ramionach. Jack widział jej przerażenie, bo North tulił ją tak mocno, że prawie ją dusił. Puścił ją i dopiero wtedy zobaczył, że chyba troszkę go poniosła, bo Elsa była koloru dojrzałej borówki. Oczywiście Zając nawrzeszczał na Elsę za to, że tak go wystraszyła, a potem zaczął się śmiać jak opętany, Piasek z radości zaczął fruwać, roznosząc po całym pokoju złoty piasek. Ale tak na serio to Ząbek narobiła najwięcej szkód. Widząc Elsę, tak się biedna ucieszyła, że lecąc do niej zbiła wazon i podarła ubranie Mikołaja swoimi ostrymi jak brzytwa skrzydłami. Koniec, końców dziewczyna wyszła z tego całego ściskania cało, ale z trudem łapała oddech i walczyła zaciekle o każdy najmniejszy powiew świeżego powietrza, ale cieszyła się, że tak się o nią troszczą.
- Nie było żadnych trudności ? - North palnął pytanie  w stronę Jacka.
- Wiesz, nie do końca. - Chłopak nie zamierzał kłamać, teraz, gdy Mrok znów wrócił i w dodatku ma pod swoją kontrolą jego brata, nie jest za wesoło i sami sobie nie poradzą.
- Co to znaczy, że nie do końca ? Co się stało ?
- Wieeesz. - Jack specjalnie przeciągał sylaby.
- Oo, coś długie to wiesz, co narobiłeś ?
- Wieeesz ... y sorry. - Dodał widząc głupią minę Northa. - Nie mam zbyt dobrych wiadomości.
- Czy może być coś gorszego od tego, że  księżyc wybrał Elsę na strażniczkę, a my nie wiemy dlaczego ?
- Właściwie to wiemy, ale tak jest coś znacznie gorszego.
- No, a niby co takiego ? - Zając miał na sobie kpiący uśmieszek. - Hajtnąłeś się z jakąś dziewczyną i teraz chcesz nam oznajmić, że za tydzień są chrzciny ?
Wszyscy wybuchli niepohamowanym śmiechem, wszyscy z wyjątkiem Jacka i Elsy.  Białowłosy był lekko skołowany, a niebieskookiej nie bardzo przypadł do gustu ten żart.
- Baaardzo śmieszne kangurku. Ciekaw jestem czy jakaś lama nie zaprosiła cię na obiad ?
I znów ten napad śmiechu, ale widząc poważną minę Elsy wszyscy się uspokoili.
- Nie wydaje mi się ... - zaczęła - Aby to był odpowiedni moment na żarty i to jeszcze takie niewyżyte. Mamy problem, bo po drodze spotkaliśmy Luka.
- Luka ? Kim jest Luke ? - Ząbek zainteresowała się, spodobało jej się to imię, ale gdyby wiedziała kto je nosi w tej chwili, wyplułaby te słowa.
- T...to jest mój brat. - Jack zniżył swoją głowę, nie chciał poruszać tematu brata, a tym bardziej tego po czyjej jest teraz stronie.
- Nic nam nie mówiłeś, że masz brata. - Ząbek wypaliła w jego stronę.
- Bo nie bardzo mam ochotę o nim rozmawiać.
- Dlaczego ? - Znów padło pytanie.
- Ehh ja po pierwsze nie miałem pojęcia, że on żyje, a po drugie wcale nie jest po naszej stronie.
- Czyli jest po czyjej stronie ? - Mikołaj zdawał się mieć coraz bardziej dziwną minę.
- Po stronie Mroka. - Elsa wcięła się w rozmowę, bo widziała, że jej przyjacielowi trudno jest mówić o Luku.
- Mroka ? Jak to ona wrócił ? - Zając miał zdziwienie wymalowane na twarzy.
- Wrócił - blondynka przerwała na chwilę. - Wrócił, bo udało mu się przeżyć, dzięki Lukowi. Teraz Mrok ma nad nim kontrolę i dlatego jest silny. Podejrzewam, że czerpie energię z uczuć i wspomnień Luka.
- Nawet jeśli, to co mamy z tym zrobić ?
- Wystarczy odciąć Luka od Mroka i sprowadzić go na naszą stronę. Trzeba dotrzeć do jego serca.
- To nie będzie takie łatwe, znam swojego brata i wiem co mówię. - Jack nie ukrywał, że coś go trapi. Nie chciał tego mówić, ale musiał, mimo iż go to dużo kosztowało. - Ale jest jedna osoba, która może tego dokonać, na której Lukowi bardzo kiedyś zależało.
- Kto to ?
- Elsa.
- Jaaaa ?- Dziewczyna była zdumiona.
- Tak, ty. byłaś jego przyjaciółką, jako jedyna zawsze potrafiłaś mu przemówić do rozumu,  tylko ciebie jednej zawsze słuchał.
- Ja nie wiem czy dam radę.
- Jestem pewny, że dasz. - Zając puścił do niej oczko.
- Mogę spróbować.
- Świetnie, ale nie wiemy jeszcze gdzie Mrok się znajduje, ani jak go podpaść.
- Myślę, że na razie nie zaatakuje, choć mało prawdopodobne by nie chciał spróbować.
- Dobra, na razie miejmy oczy i uszy szeroko otwarte. Jack,  zaprowadź Elsę do jej pokoju. - North chyba widział, że Jacka coś gnębi, ale nie chciał na razie w niczym szperać. Będzie go obserwował i porozmawia z nim w odpowiednim momencie.

- To twój pokój. - Jack otworzył drzwi do jakieś komnaty. - Mój jest zaraz obok, na wszelki wypadek, gdybyś czegoś chciała, albo...
- Jest prześliczny. Niesamowity.
- Cieszę się, ale Els, nie przychodź do mnie rano, bo mnie nie ma wtedy w ogóle w kwaterze. Zazwyczaj wtedy patroluję Biegun.
- Aa jasne, zapamiętam. Jutro też idziesz ?
- Tak, muszę i to chyba będę musiał jeszcze dokładniej niż zazwyczaj.
- Ah ... - blondynka nie ukrywała zawodu, miała nadzieję, że zrekompensuje się jej za te 4 lata kiedy go nie było, chodź obiecał jej, że ją odwiedzi. Nie chciała czekać  na to aż on sam wyzna jej powód, bo szczerze wątpiła, by w ogóle pamiętał o tym, co jej obiecał, więc postanowiła sama go o to zapytać.
- Jack ?
- Tak ?
- Pamiętasz, to co mi powiedziałeś kiedy odchodziłeś 4 lata temu ?
- Wiele rzeczy ci wtedy mówiłem. -  Chłopak chciał ją rozgryźć, tak jak zawsze to robił 300 lat temu, ale chyba teraz stracił ten dar, bo nie miał pojęcia co jej takiego mówił.
- Cóż, mówiłeś wtedy, że mnie odwiedzisz, a nie wywiązałeś się z obietnicy. Zapomniałeś, z resztą jak zwykle.
Nagle Jack zaczął się śmiać co wkurzyło blondynkę.
- I z czego się śmiejesz bałwanie ?!
- Els, na serio myślisz, że miałbym zapomnieć o tym co ci obiecałem. Co TOBIE obiecałem ? - Specjalnie położył nacisk na słowie " tobie ", by chodź trochę sama się domyśliła.
- J...ja nie wiem.
- Śnieżynko. - Podniósł jej podbródek i spojrzał jej w oczy.  - Nigdy nie mógłbym zapomnieć nic co jest związane z moją przyjaciółką. Po prostu nie miałem czasu, ciągle były jakieś kłopoty i musiałem pomagać.
- Przepraszam, nie wiedziałam.
-Nie szkodzi.
Uśmiechnął się do niej, a gdy i ona odwzajemniła uśmiech, delikatnie się przysunął, ale potem jakby oprzytomniał, odsunął się i tylko powiedział.
- Muszę już iść, jutro muszę rano wstać, a nie chcę wpaść na jakieś drzewo czy skałę, w trakcie patrolu.
- J..jasne - Zarumieniona Elsa, uchyliła drzwi i weszła do pokoju. - Dobranoc.
- Dobranoc śnieżynko.
Poczekał, aż zamknęła drzwi i dopiero wtedy poszedł do swojego pokoju.
---------------------------
- Elsa mówisz ?
- Tak panie.
- Czarujące imię, pewnie zarówno piękne jak i jego właścicielka.
- Właściwie, to jest to najpiękniejsza dziewczyna na świecie. - Luke chwalił pewną blondwłosą piękność.
- Bzdura, znałem kiedyś pewną kobietę i nie ma na świecie, piękniejszej od niej. Katherina Petrova. Czarownica wszech czasów. - Mrok wyglądał na pochłoniętego rozmyśleniami.
- Zakochałeś się w niej ? - Luke odważył się zapytać.
- Zwariowałeś chłopcze ? Nie istnieje nic takiego jak miłość. !!
- Nie zwariowałem, i miłość istnieje.
Na dźwięk słów Luka Mrok spoważniał. Spojrzał chłopakowi prosto w oczy i zobaczył uwalniający się spod czerni błękit. Wkurzony, nie mógł pozwolić, aby przez jakąś dziewczynę młody Overland pokonał jego blokadę. Przywarł chłopaka do ściany i wycedził, wciąż wpatrując się w jego tęczówki.
- Nie istnieje nic takiego jak miłość !! Znajdź tą dziewczynę i przyprowadź ją do mnie, chcę mieć ją żywą, a gdyby strażnicy ci przeszkodzili, walcz, aż nie zabijesz. A i oszczędź też Jacksona. Osobiście zajmę się tą dwójką.
Luke poczuł jak do jego serca znów wlewa się nienawiść. Poddał się, nie miał siły walczyć. Jego blokada słabnie miesiąc po miesiącu, dlatego Mrok tak zaciekle go gnębi. Ale teraz nie czuł znów nic.
- Tak jest panie, zrobię co zechcesz.
I wyleciał w postaci kruka.
----------------------
Jack rano obudził się niewyspany. Całą noc myślał na przemian o jego rodzinie i o Elsie. A może jednak jego rodzina żyje ? Może przeżyli w jakiś sposób ? Może ktoś rzucił jakieś zaklęcie i przeżyli ? A co z Elsą ? Kim ona dla mnie jest ? Dlaczego tak dziwnie się czuję ?
Od nadmiaru tych wszystkich pytań rozbolała go głowa, ale musiał wstać, po Biegun sam sobie patrolu nie zrobi. Ubrał się i nawet nie schodząc na śniadanie, wyleciał przez okno zabierając ze sobą laskę. Patrolował już Biegun od pół godziny i jak na razie wszystko było w porządku. Wiatr targał mu włosy, ale dla niego była to sama przyjemność. Odprężony znów zaczął obserwować, gdy nagle zobaczył jakąś plamę. Podleciał bliżej i bliżej i wylądował na śniegu. Na ziemi leżała jakaś postać, przykryta peleryną. Podbiegł do niej i odwrócił twarzą w swoją stronę. Dziewczyna. Na ziemi leżała dziewczyna. Miała ciemne włosy i ładną cerę. Była nieprzytomna i zmarznięta. Nie mógł jej tak zostawić. Wziął ją na ręce i jak najszybciej umiał, poleciał do domu Northa.

sobota, 24 stycznia 2015

5. Luke !?

Rozdział 5. Mam nadzieję, że się spodoba =) Liczę na komentarze i aktywność.
Pozdrowionka i mroźne buziaczki :*

Jack czuł jak wszystko się w nim rozpada. Nie to nie może być prawda. To nie możliwe.
- Jack... - North podszedł co niego.
- Nie ! Nie wierzę w to ! Ona nie może być strażniczką !
- Jack, bardzo mi przykro, ale dobrze wiesz, że księżyc nigdy się nie myli.
- Ale, ale ona miała żyć, miała mieć normalne życie. To jakiś głupi żart ????!!! - Białowłosy krzyknął w stronę srebrnej tarczy na niebie.
- Mróz ! Uspokój się, ale już ! - Zając wydał się groźny, ale jego mina mówiła, że sam bardzo nie chce uwierzyć w to co widzi.
Nikt nie chciał uwierzyć. Odkąd strażnicy poznali Elsę, Annę i jej brata to bardzo się do niej przywiązali. Co prawda Anna na początku nie wierzyła, ale później za namową Jamiego zmieniła zdanie. Mimo wszystko blondynka była najbardziej bliską im osobą. Ząbek traktowała ją jak najlepszą przyjaciółkę, Zając jak młodszą siostrę, Piasek podobnie jak Zając, North traktował Elsę jak swoją własną córkę, a Jack ? No właśnie. Jack, sam nie wiedział kim dla niego była, jedyne co wiedział to to, że nie chciał jej stracić. Zależało mu na niej i to bardzo. Traktował ją jak najlepszą przyjaciółkę, którą obdarzył jeszcze dodatkową sympatią i troską odkąd znów się spotkali. A teraz ? Księżyc wybrał ją na strażniczkę, dając chłopakowi do zrozumienia, że przez to musi cierpieć. Dlaczego cierpieć ? Jack chciał, aby Elsa żyła, zrobiłby wszystko by była bezpieczna. Ale haczyk jest w tym, że człowiek nie może zostać strażnikiem. Księżyc ukazując blondynkę w krysztale dał strażnikom do zrozumienia, że Elsa umarła. Ale jakim cudem ? Nie wiedzieli. Wiedzieli tylko, że muszą ją znaleźć i to prędko. Jack od razu się zgłosił.
Strażnicy nie byli przekonani do tego, że Jackowi uda się ją znaleźć szybciej od nich, ale postanowili mu zaufać, w prawdzie wiedzieli, że dla niego była bardzo ważną osobą. Była ? JEST bardzo ważną osobą.
Chłopak zabrał tylko swoją laskę i wyleciał przez okno, mając nadzieję, że szybko ją znajdzie.
--------------------
Było ciemno. Elsa nic nie widziała, tylko ciemność. Poczuła lekki dreszcz i otworzyła oczy. Była w wodzie, ale stała w miejscu, nie spadała, ani nie wypływała na górę. Było jej zimno, ale ostatkiem sił wypłynęła na powierzchnię. Oparła się o lód i niemal natychmiast zaczęła kaszleć. Podciągnęła się ostrożnie na łokciach i spróbowała wyjść z dosyć dużej dziury, którą stworzyła przed upadek. Kiedy tylko stanęła spod jej nogi wypłynęła jakaś fala, i zastygła tworząc kolejną dawkę lodu. Zdziwiona, mokra i wystraszona powolnym ruchem doszła na brzeg i wygramoliła się na górę dzielącą jezioro, od bocznej drogi. Wciąż nie wiedziała dlaczego za każdym razem gdy dotknie ziemi, tworzy się na niej szron, ale była na siebie wściekła. Jak ona teraz wróci do domu ? No jak ? Jak wytłumaczy się matce, dlaczego jest taka mokra ? Na szczęście miała do domu blisko, bo przypomniała sobie, że po koncercie udała się w drogę powrotną. Musiało już być bardzo późno, bo gdy doszła, a żadnym z okien nie paliło się światło. No super, nie dość, że jest cała mokra, to jeszcze będzie miała rano kazanie o której to się do domu przychodzi. Złapała za klamkę i ze zdziwieniem spostrzegła, że drzwi nie są zamknięte. Weszła cicho i zamknęła je za sobą, przekręcając kluczyk. Skierowała się w stronę schodów, a po chwili była w pokoju. Złapała za ręcznik i szybko się wysuszyła. Patrząc na zegarek przeraziła się. 5:30 ? To nie ma nawet po co iść spać, bo za jakieś pół godziny i tak zostanie zwalona z łóżka. Ubrała na siebie tunikę i rurki, trampki, włosy zostawiła rozpuszczone i jedyne co zrobiła to je wyprostowała. Akurat skończyła to wszystko robić, gdy usłyszała na dole szelest, a po chwili Jamiego i Annę, którzy pewnie zbiegali po schodach. Wyszła z pokoju i skierowała się do kuchni, a tam zobaczyła całą swoją rodzinę. Zdziwienie było wielkie bo kiedy stanęła naprzeciw matki, ona zdawała się jej nie widzieć.
- Dobra mamo, mów co i jak, bo nie bardzo mam dziś czas.
Ale nic się takiego nie stało. Zamiast tego usłyszała brata.
- Elsa, Elsa no wróciłaś w końcu. !!
I przytulił się do niej, a Joseline i Anna spojrzały na niego z szokiem na twarzy.
- YY bracie, powiedz mi czy wczoraj cię coś nie przewiało ? Dlaczego przytulasz powietrze ?
- Jakie powietrze Anka ! Przecież to Elsa, nie widzisz ?
- Kochanie - Joseline nie wiedziała co powiedzieć - Tu nikogo nie ma.
- Jak to nie ma ? Zwariowałyście ? -Jamie odlepił sie od siostry i utkwił spojrzenie w dwóch pozostałych kobietach.
- Nie ... - szepnęła Elsa - to nie może być prawda ! - krzyknęła i wybiegła z domu.
Jamie wciąż wpatrywał się w siostrę i matkę, a dopiero później zrozumiał co musiało się stać.

Nie mógł w to uwierzyć, to nie jest prawda. Siedząc wieczorem na łóżku próbował zahamować łzy, gdy usłyszał otwierane drzwi w których stanęła Elsa.
- Jak to możliwe ? - Jamie wyglądał na zdziwionego całą tą maskaradą.
- Jamie, ja mogę tylko przypuszczać to się mogło stać. - Blondynka usiadła obok brata na łóżku.
- Nie chcę w to uwierzyć, za bardzo cię kocham.
- Ja ciebie też kocham Jamie, ale niestety to prawda.
- Czyli teraz jesteś kimś w rodzaju Jacka ?
- No, można tak to ująć, ale wiesz, że nie mogę zostać.
- Dlaczego ? - Jamie wciąż miał łzy w oczach, które bezustannie skapywały po jego policzkach.
- Nie jestem już człowiekiem, nie mogę tu mieszkać, z resztą teraz mam moc, taką jaką ma Jack.
- Ale ja będę tęsknić.
- Ja za tobą też, ale będę cię odwiedzać.
- Gdzie pójdziesz ?
- Jeszcze nie wiem, ale postaram się coś wymyślić. I nie płacz już, dobrze ? Jesteś już za duży. Masz 12 lat,a chłopcom w tym wieku nie przystoi. - Elsa mrugnęła do niego i uśmiechnęła się.
- Wcale nie - Jamie uśmiechnął się i objął jej szyję - To nie prawda, że łzy są oznaką słabości, ale tego, że na kimś nam zależy, nawet najtwardszym zdarza się płakać.
- Wiem, Jamie wiem. - Elsa głaskała go po głowie. - Ale na prawdę muszę już iść.
- A co z Anną ?
- Byłam już u niej i u mamy też. Obydwie już wiedzą, co mi się przytrafiło.
- Ale obiecujesz, że wrócisz ?
- Obiecuję.
Pocałowała brata w policzek, a później wyfrunęła przez okno i wylądowała na śniegu. Popatrzyła ostatni raz na okno brata i wzywając wiatr poszybowała w kierunku Bieguna, aż wylądowała na jakiejś polanie otoczonej lasem, a owa polana łączyła się już z białym Biegunem.
------------------------
Szybował w powietrzu wciąż jej szukając. Z trudem powstrzymywał się od stworzenia strasznej śnieżycy na całym świcie. Jego ból był tak wielki. Rozmyślenia przerwał dopiero wówczas, gdy ujrzał smog pyłu, ale nie takiego zwyczajnego. Śnieżnego pyłu. To nie mógł być wynik natury, ani to nie było dzieło stworzone przez niego. Zdziwiony poleciał w tamtym kierunku, nie tylko chciał sprawdzić co to jest z ciekawości, ale bardziej z tego, że jakaś siła go tam ciągnęła. Był już blisko i rzeczywiście wszędzie latały malutkie kryształki lodu.
To było jednym słowem piękne, ale dopiero potem zobaczył czyjąś sylwetkę. Z pewnością była to kobieta, nie było wątpliwości. Podszedł bliżej, a jego oczy rozszerzyły się do rozmiarów spodków.
Zobaczył ją. Blondynka, długie włosy. Jeansy i zwykła bluzka z długim rękawem. Nie wiedział, ale czuł, że to ona.
- Elsa ?
Dziewczyna jak na komendę się odwróciła i mógł ją zobaczyć w całości. To była ona. Tylko jeszcze piękniejsza niż zwykle.
- Jack ?
Chłopak nawet nie tracił czasu na gadanie, podszedł do niej, niedbale rzucił laskę w bok i przytulił ją. Odwzajemniła uścisk.
- Szukałem cię, ty, ty wiesz co ...
 - Tak wiem. - Oderwała się od niego. - Domyśliłam się.
- Jak to się mogło stać ?
- Ja wracałam z koncertu, było ślisko i w jednej chwili znalazłam się w rzece  i jak widać, utopiłam się. To stało się tak szybko.
- Zostałaś wybrana na strażnika. Nie chciałem, żeby tak się stało, przykro mi.
- Trudno, ważne jest to, że Anka, Jamie i moja mama wiedzą co się stało.
- Uwierzyli ?
- Jamie bez problemu, z Anką i mamą było trudniej, ale się udało.
- Jak to zrobiłaś ?
- Użyłam mocy.
- Masz moc ?
- Dokładnie bałwanku. Mam moc lodu, jak ty.
- Wiele nas łączy - Mówiąc to trochę się zarumienił - No dobrze skoro każdy wie wszystko, to możemy ruszać, miałem cię znaleźć i przyprowadzić na biegun.
- No proszę proszę !
 Jack usłyszał głos dochodzący z oddali, ale wyrazisty, męski głos.
Nagle z mgły, która zaczęła i tak powoli opadać wyłoniła się osoba, której Jack by się nie spodziewał, której myślał, że już nigdy nie zobaczy.
- Luke !? - Jack nie wierzył własnym oczom.
- Cześć braciszku. O Elsa, jakie spotkanie.
- Jak to możliwe ?
Dziewczyna nie wierzyła. Nie chciała nawet wierzyć. Wyglądał jak on, ale jednak inaczej. Włosy miał czarne, a strój był dokładnie taki jak Jacka ( bluza, spodnie ) tylko, ze koloru czarnego.
- Normalnie. Po prostu zostałem wskrzeszony przez księżyc, tak jak wy z resztą.
- Skąd wiesz, że ja ...
- Daj spokój Elso -Jack uciął jej - Logiczne, że wie, bo podsłuchiwał.
- Cóż podsłuchiwać ? Ach no tak. Podsłuchiwałem.
- Dlaczego wyglądasz tak inaczej ? - Elsa nie mogła się powstrzymać przed zadaniem pytania.
- Dlaczego wyglądam lepiej ? Cóż powiedzmy, że mam opiekuna.
- Zaraz, zaraz. Piach .... Mrok !
Jack nie dokończył, bo jego brat rzucił w nich koszmarami, a po chwili sam się ulotnił.
Chłopak uniknął piachu i po chwili obydwoje leżeli na ziemi. Jack podał Elsie rękę w ramach pomocy i spostrzegł, że Luka już nie ma.
- Zniknął ? - Jack wydawał się być zaskoczony.
- Chyba tak ... Dlaczego on to zrobił ?
- To Mrok. Mrok go opętał. Wydaje mi się, ze zrobił to już wcześniej, zaraz po tym jak Luke utonął próbując mnie ratować. To dlatego przeżył. A teraz znów powraca, ale czego chce tym razem ?
- Nie mam pojęcia. - Elsa była zdruzgotana. Nie wiedziała co ma myśleć o tym wszystkim. Kiedyś jej przyjaciel, a teraz wróg ?
- Cholera - Białowłosy zaklnął - Zrobił mi dziurę w bluzie !
Blondynka mimo starań nie powstrzymała śmiechu.
- No dobra, chodźmy, bo strażnicy  zaraz zaczną szukać cię sami. Wracamy na Biegun. Obejmij mnie za szyję.
Dziewczyna wykonała polecenie, a po chwili lecieli już coraz bardziej zbliżając się do kryjówki Northa. Blondynka przez całą drogę przytulała się do Jacka i wdychała zapach jego bluzy. Pachniał dosłownie jak śnieg, ale pomimo zapachu nie był zimny, wręcz przeciwnie. Przytulając się do niego czuła bicie jego serca i ciepło ciała. Było jej tak przyjemnie, ale to co dobre szybko się kończy. Poczuła jak stawia ją na ziemi, a później zobaczyła duże wrota.

czwartek, 22 stycznia 2015

4. 300 lat czekania.

Rozdział 4 dzisiaj. Tak jak mówiłam, przenosimy się już w tym rozdziale do naszych czasów. Mam nadzieję, że się spodoba.  Właściwie rozdział jest tak jakby streszczeniem filmu ROTG tyle, że z pewnymi zmianami =). Rozdział jest tak jakby streszczeniem filmu i zupełnie inną końcówką. Wydaje mi się, że wyszedł mi dosyć długi, ale chciałam ująć w nim jak najwięcej szczegółów i nie kończyć w środku jakiegoś ważnego momentu. Zapraszam do czytania i mile widziane komentarze :*
Pozdrawiam mroźnie :*


Ciemność. To pierwsze co pamięta. Było ciemno i zimno, a on się bał. Ale później zobaczył księżyc, był taki wielki i taki jasny. Jego blask rozproszył ciemność, a wraz z nim zniknął jego strach. Po co tu był i co miał robić, nie dowiedział się i nie wie czy kiedykolwiek się dowie. Na imię ma Jack Mróz. Skąd to wie ? Księżyc mu powiedział. Ale to wszystko co mu wyjaśnił. Musi poradzić sobie sam. Jack nie wiedział co ma robić. Stał na zamarzniętej rzece i nie za bardzo kontaktował ze światem. Rozejrzał się wokoło, a jego wzrok spoczął na drewnianym kiju. Podniósł go i niemal natychmiast poczuł szarpnięcie. Kij był niesamowicie ciężki, spadł na lód, a gdy tylko dotknął zamarzniętej tafli lodu, na jego powierzchni zaczęły się tworzyć piękne wzorki.  On to zrobił ? Podniecony, tym co stworzył zaczął biec i tworzyć nowe wzory. Nagle poczuł, że unosi się w powietrze z niezawodną szybkością. Szybował w powietrzu i nagle zaczął spadać. Ostatkiem sił zahaczył o gałąź. Wszedł na nią i spostrzegł jakąś wioskę. Zapragnął zobaczyć co to za miasteczko i niemal natychmiast wiatr znów nim szarpnął i skierował go w upragnioną stronę. Z trudem opadł na ziemię, strzepując z ubrania śnieg.
- Dzień dobry ! - Jack ukłonił się jakiejś kobiecie, ale ona nie odpowiedziała. Zdziwiony spróbował jeszcze raz, ale znów brak zainteresowania. Zobaczył jakąś biegnącą dziewczynkę.
- Hej dziewczynko możesz mi powiedzieć gdzie... - Poczuł zimny dreszcz i dziecko przebiegło przez niego jak przez ducha. Kolejne osoby przechodziły przez niego dając kolejne dawki  lekkiego chłodu. Zdezorientowany i przerażony krzyczał wręcz, by ktoś go zobaczył, ale nikt nie spełnił jego prośby. Odszedł wciąż nie wiedząc co ma robić.
-------------------------------
300 lat później.
Białowłosy chłopak zamrażał po drodze wszystkie rury, okna i po prostu to co spotkał po drodze. Wszedł na szczyt jakiegoś wieżowca i zawołał.
- Taaak, to było coś !! Hej wietrze ! Wracamy !!
Na jego komendę zerwał się wiatr i skierował go w stronę Burgess, dzisiejszego wielkiego miasta.
Skierował się nad jezioro i zobaczył grupę bawiących się dzieci. Jakiś chłopiec o brązowych oczach, szedł z książką w ręce, która po chwili spadła na ziemię. Szybko podbiegł i otrzepał lekturę.
- Jamie ! - Jakaś dziewczynka zawołała go.
- Hej czekajcie ! Będziecie na Wielkanoc szukać pisanek ?
- Pewnie !
- Popatrzcie tutaj piszą coś o tym wielkim potworze. I to bardzo blisko. Widzieliście to nagranie ? To prawda.- Chłopiec porwał sanki i skierował się w stronę rówieśników.
- Jasne to samo mówiłeś o Wielkanocnym Zającu !
- Hej ! On na serio istnieje !
- Taaa i ma charakter, jest zrzędliwy i strasznie zarozumiały. - Jack nie szczędził niemiłych słów wypowiadanych oczywiście na żarty. Tak na serio nie myślał nic o Zającu.
Chłopiec biegając z dziećmi jakoś nie bardzo się przy tym bawił, więc Jack postanowił mu w tym pomóc i zamrażając śnieżkę rzucił nią w niego, bowiem każda śnieżka którą stworzył miała magiczne właściwości, sprawiała, że chciało się każdemu bawić. I tak rozpętała się bitwa na śnieżki, w którą złączył również Kapuchę, tłumiąc jej gniew. Ale przeraził się,  gdy Jamie zaczął ślizgać się i wypadł z sankami na ulicę, szczęściem unikając samochodów. Kiedy wpadł w zaspę śniegu i był już bezpieczny ni z tego ni z owego dostał kanapą. Wybił zęba. Cóż zdarza się, ale kiedy Jamie mimo tego jaką zabawę mu zafundował Jack nie uwierzył w niego, z złością odleciał sam nie wiedząc dokąd. Wieczorem chłopiec opowiadał swojej siostrze o tym wydarzeniu.
- Cóż no dobrze ząb pod poduszką ?
- Tak Elso, wszystko gotowe.
- Tylko nie próbuj jej zobaczyć zamiast spać, bo nie przyjdzie.
18 letnia dziewczyna przykryła brata kołdrą i wyszła z pokoju. Jack za oknem przyglądał się tej scenie, cieszył się, że Jamie jest bezpieczny, ale ta dziewczyna, niby zwykła dziewczyna, ale jednak nie.
Jej blond włosy splecione w warkocz swobodnie jej spływający na ramię, jej niebieskie oczy, jej uśmiech i jej imię - Elsa, wydawały mu się tak znane. Nie wiedział dlaczego, ale czuł , że zna tą dziewczynę. Ale skąd ? Przypomniał sobie, że nie przyszedł tu zwiedzać pokój Jamiego, więc uciszył natłok myśli i poszybował na dach domu.
- Jeśli coś robię nie tak, to może powiesz mi co ? Bo próbowałem już wszystkiego i nadal nikt mnie nie widzi. - Jack wyżalał się Księżycowi. - To ty mnie stworzyłeś, mógłbyś, mógłbyś przynajmniej mi powiedzieć, powiedzieć po co ?
Mimo starań nie otrzymał odpowiedzi. Usłyszał jakiś hałas i kiedy wylądował zobaczył czyjąś sylwetkę.
- Kto tu jest ?
- Jack Mróz no proszę, kiedy to było ? w 68 ?
- Zając ! Nadal masz mi to za złe ?
- Mam ... ale teraz chodzi o coś innego. Chłopcy !
Jack poczuł jak coś lub ktoś podnosi go i wrzuca do wora.
Kiedy już został dosyć brutalnie rzucony na ziemię, lekko uchylił worek. Zobaczył jakiegoś faceta w czerwieni, dziewczynę kolibra, Zająca i Piaskowego Ludka.
- No proszę Jack Mróz !
- Gdzie ja jestem ?
- Proszę, ja jestem North czyli Święty Mikołaj, to jest piaskowy ludek, Zająca już znasz, a to jest Ząbek.
- Hej Jack wiele o tobie słyszałam i o twoich kłach !
- M..Moich co ?
- Pokaż czy na serio są takie białe jak mówią ? - Zębuszka wsadziła bu palce do buzi. - Hmmm rzeczywiście lśnią się jak świeże płatki śniegu w słońcu ! - Białowłosy wyczuł w jej głosie niesamowite podniecenie.
Następnie nowi znajomi chcieli na siłę mu wbić do głowy, że jest strażnikiem i że wybrał go Księżyc.
Dopiero wtedy na serio się wkurzył. Po 300 latach to jego odpowiedź ? No chyba sobie kpi ! Po rozmowie z Northem, który poprosił o to by się zastanowił nad decyzją, wpadł Zając przynosząc niezbyt miłe wieści. Mrok napadł zębowy pałac. Oczywiście chłopak wiedział kim był owy Mrok, bo każdy chyba go znał.
Okazało się, że Mrok łapie wróżki i kradnie zęby. Oczywiście Czarny Pan chciał tego, by w niego wierzono zupełnie jak Jack, ale białowłosy od razu go znienawidził.
Po wyczerpującej walce, okazało się, że niewiele zębów udało im się uratować.
- Po co Mrokowi zęby ? - Dopytywał się Jack Ząbek.
- Nie chodziło mu o zęby, a o ukryte w nich wspomnienia. To dlatego zbieramy zęby Jack, bo zawierają najważniejsze momenty życia. Mieliśmy wspomnienia wszystkich ludzi, twoje też.
- M...Moje wspomnienia ?
- Z dzieciństwa ... zanim stałeś się Jackiem Mrozem.
- Ale ja nikim nie byłem zanim się nim stałem.
- Oczywiście, że tak, wszyscy byliśmy.
- A Zając to był dopiero ! - Uciął North.
- Mieliśmy do tego nie wracać !! - Oburzył się Zając.
- Czyli ja już wcześniej istniałem ? Miałem rodzinę, dom ?
- Na serio nic nie pamiętasz ?
- No jasne ! Odpowiedź była pod samym nosem ! Jeśli zobaczę wspomnienia dowiem się co tu robię ! Musisz mi je pokazać !!
- Jack ja nie mogę, Mrok je wziął.
- No to je odzyskamy !
- Za późno, dzieci przestają wierzyć.
- Nie jest za późno ! - North nawet nie przyjmował tego do wiadomości. -  Już wiem ! My zbierzemy te zęby !
- Co ?
- My zbierzemy zęby, dzieci znów uwierzą w ciebie !
- Mówimy o 7 kontynentach, milionach dzieci !
- Daj spokój, wiesz ile ja prezentów roznoszę w jedną noc ?
- A ile ja jaj chowam w jeden dzień ?
- A jeśli ty nam Jack pomożesz odzyskasz wspomnienia.
- Wchodzę !!!
Twarz Ząbek rozjaśniła się i niemal natychmiast zabrali się do pracy. Owszem zabrali zęby dzieci, ale zapomnieli o prezentach ! Faceci ! Musieli znów wszystko roznosić !
Mimo wszystko Mrok miał przewagę i dzieci przestawały wierzyć, ale jutro miała być Wielkanoc, więc mieli szansę wszystko naprawić. Jack pomógł im i jajka były gotowe. Zmęczył się trochę i gdy strażnicy zaczęli roznosić jajka on spacerował sobie po dachu. Nagle usłyszał głos, który go wołał. Znał ten głos. Łagodny i delikatny. Dziewczęcy głos. Jak później się okazało, dźwięk zaprowadził go do kryjówki Mroka. A, gdy Jack skapnął się, że Mrok zabrał wcześniej jego wspomnienia zaczął z nim walczyć i ostatecznie je odzyskał, ale za jaką cenę. Każde jajko było stłuczone i ani jedno nie wyszło na powierzchnię w całości. Dzieci przestały wierzyć również w Zająca, a strażnicy obwinili Jacka. On nie mógł tego znieść i znalazł się na Biegunie, gdzie stoczył kolejną bitwę z Mrokiem, którą przegrał. Leżąc na dnie przepaści z połamaną laską, postanowił otworzyć wspomnienia. Tak też więc zrobił.

Jack, co ty robisz ? 
- Szukam.
- Ale czego szukasz ?
- Byłem tu z Emmą wczoraj i zgubiła swoją lalkę. 
Jack zobaczył chłopaka tak podobnego do siebie i dziewczynę którą z pewnością już gdzieś widział. Z łatwością zobaczył, że między tą dwójką coś się działo, a dziewczyna spoglądała na chłopaka z strachem. To był on ! Ten chłopak to on, a ta dziewczyna to Elsa, siostra Jamiego. 
- Może jednak zejdź, lód nie jest jeszcze ....
- Daj spokój, śnieżynko, co by mi się mogło sta...
I nagle zobaczył tylko ciemność i poczuł zimno.

Nagle wspomnienie znikło. Odskoczył, próbując cokolwiek z tego zrozumieć.
- Czyli ja miałem rodzinę i siostrę i brata ( Luka też tam widział w jeziorze ) i PRZYJACIÓŁKĘ !! To dlatego ja ją znam, jestem strażnikiem. Używając siły swojego umysłu, naprawił laskę i wyleciał wracając do Burgess. Teraz już wiedział co ma zrobić.
-------------------------
Blondwłosa dziewczyna siedziała na łóżku, a w ręku trzymała czyjeś zdjęcie.
Jack siedzący za oknem, uchylił okno i wszedł do środka.
Dziewczyna usłyszała jakiś szelest i odwróciła się. Jej zdumienie było wielkie, b cała szyba była pokryta szronem. Nagle na szronie coś zaczęło rysować królika, a później zwierzę ożyło. Szybowało sobie w powietrzu, a później rozsypało się na małe śnieżynki. Jedna z nich spadła na nos dziewczyny. Zaraz  ? śnieżynki ? Te piękne płatki śniegu kojarzyły jej się tylko z jedną osobą na calutkim świecie.
- Jack ?
- C..co ? Ona powiedziała... powiedziała moje imię.
Elsa odwróciła się i ujrzała go. To nie mógł być sen. To na prawdę był on z krwi i kości. Do jej oczu napłynęły łzy.
- Jack ?
- Tak, to ja . Jack ! Jack Mróz ! Wypowiedziałaś moje imię ... zaraz ? Ty mnie słyszysz ?
Elsa pokręciła głową na tak.
- Ty mnie widzisz ?
Znów potwierdziła.
-Ty mnie widzisz! Ty mnie widzisz !!!!!
- Jack ?! Jack ?! To TY ??
- Elsa ? - Jack nie wiedział co powiedzieć, ona tu była !! To była ona !!
- Jack !!! - Elsa nie zastanawiając się rzuciła mu się w objęcia.
 Opowiedziała Jackowi o swojej klątwie i o tym, że się nie starzeje. Teraz nic nie mogło zniszczyć tego szczęścia. No prawie nic. Niebo pociemniało, dziewczyna razem z Jamiem wybiegła za chłopakiem na podwórze. Na wielkiej czarnej chmurze był Mrok. Jack rozkazał strażnikom zabrać Elsę i chłopca w bezpiecznie miejsce, ale mimo jego starań nie potrafił pokonać Czarnego Pana. Przypomniał sobie po jakimś czasie, że przecież śmiech jest najważniejszy. Dzięki zabawie dzieci z ulicy Jamiego uwierzyły w niego i przestały bać się Mroka. Oczywiście Ząbek wybiła mu parę jedyne i chyba 2 trójki. Ostatecznie Mrok stracił siły i zniknął w otchłani, ale czy na pewno już go nie ma ? Tego nie mogli przewidzieć, ale wiedzieli, że wiara im w tym pomoże. Po wszystkim Jack złożył uroczystą przysięgę strażnika.
- Gratuluję Jacku Mrozie, od dzisiaj jesteś i na zawsze będziesz, jednym z nas. - North był szczęśliwy, ale musieli już wracać na Biegun.
- Idziesz sobie ? - Elsa na serio nie wierzyła w to, że musi ją opuścić. - A co jak wróci Mrok ? Jak nie będę cię już widzieć ?
- Ej no co ty, no co ty ! W słońce też przestajesz wierzyć kiedy schowa się za chmurami ?
- Dobrze wiesz, że nie.
- Ja zawszę tu będę, nieważne co by się działo, nigdy cię nie opuszczę.
Po wypowiedzeniu tych słów powolnym krokiem zaczął iść w stronę sań Northa, ale usłyszał głos blondynki.
- Jack !! - Biegła za nim, nie chciała mu pozwolić odejść tak po prostu, bądź co bądź był jej " przyjacielem "
Rzuciła mu się na szyję, mocno się w niego wtulając. Odwzajemnił jej uścisk.
- Obiecaj mi Jack, że szybko wrócisz.
- Obiecuję, że się postaram jak najczęściej cię odwiedzać, ale nie jestem pewien czy latem dam radę.
Mrugnął do niej, a ona znów zalała się szkarłatem, jak za dawnych czasów. Wiedziała, że nie chciała poprzestać tylko na uścisku, ale co to teraz mogło znaczyć ? Nawet jeśli nigdy nie będą razem, nawet jeśli miała nadzieję, że to co teraz myśli nie będzie prawdą i kiedyś ich usta się złączą, to cieszyła się, że znów go odzyskała. Teraz to było najważniejsze. Nieistotne ile będzie musiała czekać, to zrobi to, bo na niego warto. Poczuła, że Jamie chwyta ją za rękę. Odwzajemniła uścisk i patrzyła za Jackiem dopóki nie zniknął im z oczu.
--------------------

4 LATA PÓŹNIEJ.

- Jamie ! Posprzątaj ten bałagan w pokoju !
Blondynka darła się przez cały dom, a reakcja jej brata i tak nie była taka jaka chciała.
- Za chwilę ! Muszę jeszcze posprzątać na dole !
- Jamie ! Natychmiast ! Mama za chwilę ma wracać, ja posprzątam na dole, a ty bierz się za swój pokój !!
Dwunastoletni chłopak zjawił się na schodach. Minął już ten czas kiedy był bardzo małym dzieckiem i Elsie coraz trudniej było z myślą, że ona i Anna będą żyły jeszcze jakieś 200 lat, a on nie. Takie myśli napełniały ją strachem i poczuciem winy, ale nie zamierzała traktować go jak dziecko, musiał zabrać się za siebie. Po za tym dziś miał być koncert, na którym Elsa miała zaśpiewać. Właśnie dziś jest tak jakby rocznica śmierci Jacka. Właśnie w tym dniu umarł i zostawił ją na 300 lat samą. Ale mimo iż złożył jej obietnicę nie dotrzymał jej. Odkąd odleciał minęły 4 lata, Elsa wyglądała tak samo, ale ani razu jej nie odwiedził. Bardzo za nim tęskniła. Przywołała się na ziemię i widząc fochniętą minę brata powiedziała.
- No już Jamie. Nie mamy dziś czasu. Jest koncert pamiętasz ?
- ten na którym masz zaśpiewać ?
- Taaa, no i wiesz, mama kazała ci posprzątać.
- No dobra już idę.
Elsa mimowolnie uśmiechnęła się, była tylko wkurzona na Ankę. Odkąd jej siostra znalazła chłopaka, rzadko przebywała w domu. Nie miała w prawdzie nic przeciwko Kristoffowi, ale nie podobało jej się to, że jej siostra tak mało angażuje się w sprawy rodzinne. Chwilami zauważała, że zaczyna przemawiać jak jej mama. Potrzebuje luzu, ale dziś jest koncert, więc luzu będzie miała, aż za dość. Schodząc po schodach usłyszała głos Jamiego.
- Els ? Ty też tęsknisz za Jackiem ?
- Tak, bardzo, ale myślę, że już niedługo i nas odwiedzi. Nic się nie martw.
Wiedziała, że brat dowiedział się o jej uczuciu do białowłosego, ale wiedziała również, że nie ma długiego języka, więc nikomu nie wygada, po za tym z czasem sam by zrozumiał jej zachowanie, tak więc to było nieuniknione.
Nastał wieczór, blondynka przygotowywała się do występu. Miała zaśpiewać piosenkę tylko jaką ? Prawdą było to, że muzyka najlepiej opisuje uczucia, więc nie powinna się zastanawiać długo. Ubrała na siebie białą sukienkę, musiała wybrać jakąś długą, bo inaczej byłoby jej zimno, przecież jest już zima. Rozpuściła włosy i je wyprostowała. Wyglądała jednym słowem pięknie. Trudno się dziwić. Była piękna.
Razem z siostrą, bratem i jej matką, ruszyły ku rynkowi, centrum miasta. Koncert był cudowny, ale przychodziła kolej na Elsę. Weszła na scenę a w jej głowie pojawiła się piosenka, która tak dobrze opisywała ten dzień. W końcu czuła do Jacka bardzo duże przywiązanie ( to jeszcze nie miłość tak wielka, na razie przyjacielska ) a właśnie w tym dniu zmarł, a teraz znów wrócił, ale chciała pamiętać ten dzień mimo wszystko. Wybrała już co zaśpiewa i dla kogo.
Weszła na podium i już się nie wahała.

Pod dźwiękami
Pogrzebany w cieniach
Tam oto byłeś.
Wciągnięta w twą tajemnicę
Dopiero zaczynałam
Patrzeć na twego ducha
Lecz musisz wiedzieć

Będę tu czekać
Mając nadzieję
Modląc się
By to światło doprowadziło cię do domu.
Kiedy czujesz się zagubiony
Nie odchodź, mój drogi
Ukryty w słońcu,
Gdy nadejdzie ciemność.

Teraz te drzwi są otwarte,
Świat który znałam legł w gruzach
Bezpowrotnie.
Teraz moje serce się nie boi,
Wiedząc, że tam jesteś.
Obserwujesz mnie.
Więc uwierz..

Będę tu czekać
Mając nadzieję
Modląc się
By to światło doprowadziło cię do domu.
Kiedy czujesz się zagubiony
Nie odchodź, mój drogi
Ukryty w słońcu,
Gdy nadejdzie ciemność.
Gdy nadejdzie ciemność.

Czekam tu
Mam nadzieję
Modlę się
By to światło doprowadziło cię do domu.
Kiedy czujesz się zagubiony
Nie odchodź, mój drogi
Ukryty w słońcu, gdy nadejdzie ciemność.
Ukryty w słońcu, gdy nadejdzie ciemność.


LINK DO PIOSENKI RAZEM Z TELEDYSKIEM O JELSIE  - https://www.youtube.com/watch?v=zCQh9WYS9KY

PIOSENKA JEST ORYGINALNIE PO ANGIELSKU, ALE TEKST WSTAWIŁAM PO POLSKU =D) 

Nie miała pojęcia, że właśnie teraz po jej policzkach staczają się słone łzy. Płakała, bo śpiewając tą piosenkę, śpiewała ją dla Jacka. No tak ona wierzyła, że on żyje i nie myliła się. Musiała iść i się przewietrzyć. Szła dróżką koło jeziora. Szła ostrożnie, by się nie poślizgnąć, ale na nic się to nie zdało. Ześlizgnęła się z góry i wpadła do lodowatej rzeki. Nie widziała nic. Bała się. Po chwili do jej płuc zaczęła wlewać się woda. Zamknęła oczy, czując jak pochłania ją ciemność.
---------------------------
Jack siedział właśnie na kanapie na Biegunie Północnym, gdy nagle coś go ukuło. Mocne szarpnięcie w okolicy klatki piersiowej. Nie rozumiał, co to do cholery było ? Nie zdążył dłużej nad tym pomyśleć, bo do pokoju wbiegł zdyszany Zając.
- Jack chodź szybko, k ... księżyc coś chce nad przekazać.
Słyszał w głosie Zająca powagę, zerwał się z fotela i pobiegł do głównej sali strażników.
- Co się dzieje North !?
- Księżyc wybiera nowego strażnika, ale coś się musiało stać, normalnie nigdy czegoś takiego nie było, że tylko do nas przyszedł i ni z gruszki ni z pietruszki wybiera kogoś nowego.
Istotnie kryształ przez który był wybierany strażnik zabłyszczał. Pojawiła się smuga w niej...
- ELSA !!!????? - Każdy krzyknął najgłośniej jak umiał.
- Nie ... - szepnął Jack i upadł na kolana. - Nie nie nie.... To nie może być prawda ! TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA !!!!!! - krzyknął.
Głuche echo rozniosło się po całym biegunie na którym właśnie stworzyła się śnieżyca.