Rozdział 14. Nie wiem czy wam się spodoba, ale nie potrafię jeszcze pisać o kłótniach. :P Bywa. Ja uważam, że nie jest najgorszy. Jest krótki, ale dłuższego nie mogłam. Traktujcie to może jako I część. Śpieszyłam się. Przepraszam.
Jamie patrzył na Jacka z wielkimi jak spodki oczami. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewał. Doskonale wiedział, że pomiędzy nimi wiele się działo, ale do tej pory nie miał pojęcia, że aż tak dużo. Spojrzał na zaciśnięte palce Jacka i zrobiło mu się go żal. Może nie powinien wspominać o tym, że Elsa była z Czkawką ? A może dobrze zrobił ? Poczuł wielką falę wyrzutów sumienia. Wyszedł z pokoju, delikatnie zamykając drzwi. Co do Jacka, stał ciągle w tym samym miejscu, drżąc z wściekłości. Miał ochotę coś rozwalić. Machinalnie uderzył pięścią w ścianę i nie poprzestał dopóki złość nie przekształciła się w smutek. Każdy ich wspólny dzień nagle przestał mieć dla niego jakiekolwiek znaczenie. Co to teraz da ? Może ona wciąż kocha Czkawkę i tylko bawiła się uczuciami obu braci ? Nie chciał przebywać dłużej w tym pokoju, ani tym bardziej w tym domu. Wyleciał przez okno nawet się nie zastanawiając nad tym, że obiecał matce Elsy opowiedzieć o paru sprawach. To się teraz nie liczyło. Chciał tylko jednego. Chciał dowiedzieć się co to wszystko znaczy. Chciał chociaż raz w życiu poznać prawdę. Wiedział, że droga powrotna na biegun zajmie mu więcej czasu, szacował, że powinien wrócić o świcie.
Elsa przekręcała się na łóżku. Nie mogła zasnąć. Gdy tylko zamykała oczy, w jej głowie pojawiały się jakieś złe wizje dotyczące białowłosego. Bała się ich i bała się o niego. Każda minuta była dla niej udręką. W każdej minucie coraz trudniej jej było żyć. Chciała go już zobaczyć, dotknąć, przytulić, pocałować. Nie miała pojęcia, że tak źle zniesie rozstanie. Wstała, związała włosy w kok, pościeliła łóżko i wróciła do swojego pokoju. Poszła pod prysznic. Ubrała się w blado różowy top i białe krótkie spodenki. Włosy zostawiła rozpuszczone. Zajrzała za okno. Świt, piękny. blady, zapowiadający kolejny dzień. Zeszła na śniadanie po wielkich schodach i wchodząc do salonu usłyszała kawałek rozmowy strażników z Kat. Elijah gdzieś znikł.
Rozmawiali o Klausie, ale gdy tylko weszła do pomieszczenia, wszyscy przycichli i więcej nie poruszyli tego tematu. To ją drażniło. Jak ma się dowiedzieć, o co chodzi, jak oni nie chcą jej niczego powiedzieć ?
Po skończonym śniadaniu, wyszła na górę i skierowała się w stronę pokoju. Otworzyła drzwi i na wprost zobaczyła Jacka. W tym momencie nic się nie liczyło, tylko on. Już miała się mu rzucić w objęcia, gdy w porę zauważyła wściekłość wymalowaną na jego twarzy. Spojrzała w jego oczy. Niebieskie tęczówki, niby takie same, ale jednak pozbawione czegoś. Pozbawione były tego ciepła, miłości, tego cudownego uczucia, które sprawiało, że miękły jej nogi, zawsze, gdy na nią spojrzał. Teraz tego tam nie było. Pustka i nienawiść. Przestraszyła się lekko, gdy Jack skierował swoje kroki w jej stronę.
- Możesz mi do jasnej cholery wyjaśnić co to jest ?! - Jego złość była ogromna, a w ręku trzymał zdjęcie, które wcześniej zabrał z jej pokoju.
- Skąd to masz ? - Zdziwiła się autentycznie.
- Nieistotne. - Warknął. - Odpowiedz mi !
- To nie jest tak jak myślisz ... - Zaczęła z żalem, ale urwała, gdy on brutalnie jej przerwał.
- Nie tak jak ja myślę ?! Masz mnie za debila ? To co tu widzę, chyba jest jednoznaczne.
- Daj mi czas ...
- Na co ?! Na wymyślenie kolejnej bzdurnej historii ?! Nie ma mowy ! To koniec. Możesz być z siebie dumna.
Ich kłótnia była tak głośnia, że do pokoju wpadli wszyscy.
- Co tu się dzieje ? - North również był zły. Nie lubił hałasu.
- Zapytaj się jej. - Jack wskazał na Elsę. - Jej odpowiedź będzie różna od mojej.
Białowłosy wyminął wszystkich i wyszedł trzaskając drzwiami, które niemal natychmiast znów się otworzyły. O nie. Tak nie będzie. Nie pozwoli mu się tak traktować. Nie ma pojęcia co ją do tego zmusiło. Nie może jej obwiniać, za swoje błędy.
Elsa wyszła i skierowała się wprost za Jackiem.
- Jack czekaj !! - Krzyczała.
- Na co ?! No pytam się !
- MOŻE CHODŹ RAZ ZAMKNIESZ SIĘ I WYSŁUCHASZ CO MAM DO POWIEDZENIA IDIOTO ?!
Jacka zdziwiła złość w jej głosie. Umilkł niemal natychmiast.
- Nie będziesz mnie obwiniać za swoje błędy. Chcesz wiedzieć co to jest ? Proszę bardzo ! Tak byłam z nim. Przyznaję się, ale to nie powód, byś się od razu wściekał. To ja zawsze się o ciebie troszczyłam, odkąd się poznaliśmy. To ja zawsze byłam przy tobie. To ja płakałam dniami i nocami, bo ty musiałeś udawać super bohatera. To ja codziennie winiłam siebie o twoją śmierć. To ja czekałam na ciebie 300 lat zanim ruszyłeś dupsko i się postarałeś. To ja czekałam kolejne 4 lata, bo ty musiałeś jak zwykle odejść. Ale powiem ci to. Czekałam tyle bo mi zależało i wciąż zależy. Nie mogłam znieść już tej samotności, a Czkawka mi pomógł. Byliśmy razem, ale to nie znaczyło nigdy wiele. Nie znaczyło wiele, bo nigdy go nie kochałam. Bo zawsze kochałam ciebie ! Zawsze ty byłeś w mojej głowie. Ty i tylko ty ! Bo ciebie kocham !!!
Elsa upadła na kolana, a z jej oczu popłynęły łzy. Reakcja Jacka była natychmiastowa. Nie zastanawiał się. Zranił ją tyle razy, a gdy ona chciała ten ból złagodzić, on ma do niej o to pretensje. Wyrzuty sumienia. Naszły go tak szybko. Podszedł do niej i mocno ją przytulił. Usiadł na schodach i objął delikatne i drżące ciało blondynki. Złożył delikatny pocałunek na jej głowie, a ona ? Nie wyrywała się, nie miała siły na to. A z resztą dlaczego miałaby to robić ? Chciała tego. Po chwili usłyszała cichy szept obok swojego ucha.
- Tak bardzo mi przykro. Nie pomyślałem, nie chciałem. Po prostu jesteś dla mnie najważniejsza i perspektywa stracenia ciebie po raz kolejny, była największym ciosem prosto w serce. Przykro mi, wybacz.
- Udowodnij mi to. - Płaczliwy głos dziewczyny wyraził jej rozkaz.
Udowodnił. Przyciągnął ja do siebie mocniej i wpił się wargami w jej usta. To było najlepszym dowodem. Uśmiechnęła się delikatnie i wyszeptała.
- Ja ciebie też kocham Jack.
Jack i Elsa_ Love is never ending. There is no me witchout you.
Jack & Elsa
Playlist
niedziela, 12 kwietnia 2015
czwartek, 2 kwietnia 2015
LBA + Święta + Kolejna historia ?
NOMINACJA DO LBA !
To już druga nominacja. Niesamowite. Bardzo się cieszę, że podobają wam się moje wpisy. Według mnie nie są idealne i ostatnio jakieś takie nudne. Przykro mi z tego powodu, ale niestety nie mam weny, dlatego rozdziały są krótkie i nudne =( no bywa, cóż poradzę. Mam nadzieję, że zostaniecie do końca mimo moich głupich wywodów. Jeszcze raz dziękuję za nominację, ale uważam, że nie zasłużyłam. =)
Całuski mroźne ;*
5.Co sądzisz o miłości?
6. Dlaczego właśnie taka tematyka?
7.Jaka jest twoja ulubiona postać na blogu?
8. Skąd dowiedziałaś się o Jelsie?
9. Jeśli nie Jelsa to co?
11.Ogień czy lód?
To już druga nominacja. Niesamowite. Bardzo się cieszę, że podobają wam się moje wpisy. Według mnie nie są idealne i ostatnio jakieś takie nudne. Przykro mi z tego powodu, ale niestety nie mam weny, dlatego rozdziały są krótkie i nudne =( no bywa, cóż poradzę. Mam nadzieję, że zostaniecie do końca mimo moich głupich wywodów. Jeszcze raz dziękuję za nominację, ale uważam, że nie zasłużyłam. =)
Całuski mroźne ;*
BLOGI KTÓRE NOMINUJĘ :
http://believeinjelsa.blogspot.com
http://frozenlifejackfrost.blogspot.com
http://d-dw-h.blogspot.com
http://elsa-i-jack-love.blogspot.com
http://froideur-et-amour.blogspot.com
http://marzenia2.blogspot.com
http://riseofthefrozenguardians.blogspot.com
http://jelsasercezlodu.blogspot.com
http://snieznahistoriajelsafanfiction.blogspot.com
1. Dlaczego lubisz Jelse?
Są cudowni, pasują do siebie, to są moje 2 ulubione postacie więc odpowiedź jest jednoznaczna. =)
2. Dlaczego założyłaś bloga?
Z początku pisałam dla siebie. Nastolatka z milionami kompleksów, smutna i marząca o miłości. Pisałam opowiadanie, aż w końcu wpadłam na pomysł, aby się nim podzielić z innymi. Jak widać trafiłam w sedno, bo chyba naprawdę się wam podoba.
3. Skąd czerpiesz wenę?
Z książek najczęściej lub z filmów, a po za tym mam bujną wyobraźnię ma temat miłości i opowiadaniach o tym niezniszczalnym, pięknym i silnym uczuciu, a w wypadku Jelsy moja wyobraźnia nie zawodzi. :3
4. Jakie blogi czytasz?
O Jelsie najczęściej, czasami o Dramione, o Darach Anioła o fantastyce, ale nie równają się one z książkami ♥
5.Co sądzisz o miłości?
To najsilniejsze uczucie jakie istnieje, czasami ciężko jest być zakochanym, według mnie za prawdziwą miłość można umrzeć, zrobić wszystko. U mnie w opowiadaniu ona występuje i staram się ukazać ją jako najsilniejsze uczucie, którego nie da rady zniszczyć nawet śmierć.
6. Dlaczego właśnie taka tematyka?
Cóż to się wiąże z moją wyobraźnią. Miłość to coś co mnie nakręca na serio. A Jack i Elsa są dla siebie stworzeni, ona jest dziewczyną, która oddałaby życie za tych których kocha, a on wolałby umrzeć niż się jej wyrzec, jest jej strażnikiem. :3
7.Jaka jest twoja ulubiona postać na blogu?
Definitywnie Jack. Jest opiekuńczy, stara się być silny, ale w środku jest wrażliwy. W późniejszych baaardzo odległych rozdziałach okłamuje Elsę, że nigdy nie miał żadnej innej dziewczyny, ale okazuje się to nieprawdą za sprawą pewnej osoby. Chce chronić Elsę i nie obchodzi go jaką cenę będzie musiał zapłacić by była bezpieczna. Kocha ją i oddałby za nią życie. :''')
8. Skąd dowiedziałaś się o Jelsie?
Właściwie to znikąd. Sama wpadłam na ten pomysł żeby ich połączyć i z ciekawości wpisałam na necie Jack i Elsa i okazało się, że są również inni którzy ich łączą. =)
9. Jeśli nie Jelsa to co?
Draco + Hermiona, Clary + Jace, Percy + Annabeth, Elena + Stefan, Will/Jem + Tessa
itd ... mogłabym wymieniać godzinami =3
Ale z pewnością nie jestem fanką Jackunzel -_- nie lubię tego, nie cierpię ( bez obrazy )
Nie mam też nic przeciwko Jack + Elsa + Czkawka
ale to tylko wtedy, gdy i tak wygrywa Jelsa :D
10.Co sądzisz o swoim blogu?
Jestem z niego definitywnie dumna. Dla mnie moja historia ( którą znam w całości :D ) strasznie mnie nakręca. Inni mogą powiedzieć, że jest głupie i nie mam nic przeciwko, dopiero zaczęłam prowadzić bloga i może dlatego, ale opowiadania piszę od 10 roku życia czyli mam 4 lata wprawy i mnóstwo opowiadań o Jelsie i każda jest inna. Co do bloga - naprawdę się cieszę z nominacji, widać wtedy, że całkiem nieźle mi idzie, a każda pochwała napełnia mnie weną.
11.Ogień czy lód?
Lód. Zima. Śnieg. Śnieżynki. Wszystko co zimne. Sama urodziłam się w zimie, dokładnie w styczniu i to mój ulubiony miesiąc, a Jack to ktoś kogo naprawdę chciałabym zobaczyć i poznać. Właściwie gdybym mogła być na miejscu Elsy ... oddałabym wiele. :D
Ale stanowczo lód.
MOJE PYTANIA :
1. Dlaczego Jelsa ?
2. Czy chciałabyś być jednym z bohaterów bloga ? Jak tak to którym ?
3. Skąd czerpiesz inspiracje ?
4. Czym jest dla ciebie miłość ?
4. Byłabyś w stanie się poświęcić dla kogoś kogo kochasz ?
5. Książki czy film ?
6. Wierzysz w przeznaczenie ?
7. Masz jakieś zwierzątko ?
8. Dlaczego akurat Jelsa ?
9. Jak zdefiniowałabyś cytat : " od przyjaźni zaczyna się miłość " ?
10. Czy jest coś lub ktoś co jest dla ciebie cenne/ cenny ?
11. Co myślisz o swoim blogu ?
+ WESOŁEGO JAJKA !!! ;*
Od razu w jednym poście wstawię dwa :3
Chciałabym wam wszystkim życzyć wszystkiego najlepszego na święta, zdrowia i radości wśród grona bliskich. Mam nadzieję, że wam się udadzą. =)
Parę obrazków dla was z okazji świąt ;*
+ Zastanawiam się również czy nie założyć kolejnego bloga o Jelsie. Znów mam pomysł na super historię. Kolejne opowiadanie byłoby o tym, że Elsa jest człowiekiem i normalnie chodzi do szkoły, ma 17 lat, zerwała z chłopakiem i jest z tego powodu smutna. Ma też siostrę Annę i ma moc lodu, co nie jest normalne dla zwykłego człowieka. Jack jest jednym z strażników, którzy walczą z Mrokiem. Strażnicy wysłaliby Jacka, by odnalazł Elsę i prosił ją by pomogła im w walce z Mrokiem, a wkrótce powstałaby między nimi jakaś więź.
Co o tym myślicie ? Czytalibyście czy mam sobie darować ? Zastanawiam się czy jest sens, bo czas bym znalazła jako tako, ale nie wiem jak z wami, czy byście dopisali sobie jeszcze jedną historię do czytania ? Nie wiem nawet czy nadaje się na to. Chyba zaczynam wariować. Tak czy siak, napiszcie w komentarzu czy chcielibyście to czytać. Jeśli będzie chodź jedna osoba, która będzie chciała to rozpocznę kolejną historię, oczywiście dwa pozostałe blogi będę również prowadzić. :3
sobota, 21 marca 2015
13. Z czasem wychodzą tajemnice.
Rozdział 13. Późno się pojawił, ale teraz tak będzie. Niestety nie mam czasu, muszę się uczyć, dlatego rozdziały będą dodawane w weekendy. Mam nadzieję, że się spodoba i będziecie cierpliwie ze mną trwać. Mam również nadzieję, że zostaniecie do końca. Zmieniłam dalszy ciąg swojej historii i wprowadziłam nowe postacie. W tym rozdziale pojawia się już wzmianka o Czkawce i Roszpunce. Są to postacie, które będą się pojawiały w dalszych rozdziałach. Ostatnio nie mam weny, więc powspierajcie mnie trochę i skomentujcie może. =) Zapraszam do czytania :*
- To ty ??? - Białowłosy wydał z siebie pytanie, które czaiło w sobie strach.
- To ty ? - Dziewczyna poszła w jego ślady.
- Jak to możliwe, że jeszcze żyjesz ?
- A ty ? - Szatynka nie chciała odpuścić.
- Powiedz mi lepiej, co ty tu robisz. To nienormalne, nielogiczne, cholerstwo jakieś.
- Wszystko jest możliwe Jack. Nie wierzysz ?
- Dobra, dobra powiedz lepiej co ty tu robisz.
- Jestem w odwiedzinach u Anny. Już od dawna, mieszkam tu tymczasowo, nie wiedziałeś ?
- Nie ?
- To teraz już wiesz, a po za tym wiem o Klausie i o tym co planuje, więc postanowiłam, że przyjdę tu i będę pilnować Benettów.
- Skąd wiesz ? - Kolejne zdziwienie chłopaka.
- Od Northa. Sam kazał mi tu przyjść i pilnować.
- Nie, ej czekaj, przecież to ja miałem ich ostrzec, więc to nie możliwe żeby cię tu wysłał, mów co tu robisz, bez kłamstw Roxy.
- No przecież mówię ! Masz, może to ci uświadomi to. - Rzuciła w jego stronę małą kryształową kulę, której North używał do przemieszczania się po świecie.
- Skąd ją masz ?
- Mikołaj mi dał. Człowieku przecież mówię ci o tym już od 5 minut !
- No dobra niech ci będzie. Wpuścisz mnie ? Wolałbym nie stać na dworze.
Roxanne posłusznie uchyliła drzwi i wpuściła go do mieszkania. W domu było czysto i schludnie, z resztą jak zwykle. Jack wszedł dalej, a po chwili słyszał głosy dobiegające z szczytu schodów i stukot. Po chwili zjawiła się Anka, której płomiennorude włosy były ułożone w cudownym nieładzie. Rzuciła się Jackowi na szyję powalając go tym samym na ziemię i wskazując na dość bolący upadek. Dziwił się, że tak mała osóbka ma tak dużo siły, ale odwzajemnił uścisk, bo w końcu dawno jej nie widział. Potem zobaczył również matkę Elsy, Joseline. Darzył tą kobietę wielkim szacunkiem. Odkąd tylko ją poznał, wiedział, że jest godna zaufania, zawsze mu pomogła no i dzięki niej ma teraz przy sobie Elsę. Kulturalnie się przywitał i wszyscy weszli do salonu, gdzie zastali Jamiego z " koleżanką ". Jamie widząc gościa grzecznie spławił przyjaciółkę i gdy wyszła z domu, rzucił się w objęcia Jacka. Tęsknił za białowłosym, tak dawno go nie widział i mimo iż miał do niego pretensje o to, że nie pofatygował się by ich odwiedzić, nie potrafił się gniewać. Traktował Jacka jak starszego brata, chodź w rzeczywistości był chłopakiem jego siostry, to nie miało większego znaczenia. Po mocnym uścisku Jamiego Jack ledwo łapał oddech i plątał się w wypowiedziach, bo cała trójka zadawała mu pytania na temat Elsy. Jak się czuje, czy wszystko z nią w porządku i kiedy ją zobaczą. Musiał się dużo natrudzić, aby nie zwariować od pytań, ale w końcu udało mu się na wszystkie odpowiedzieć z małą pomocą Roxy. Kiedy dali mu dojść do głosu, opowiedział co tu robi i dlaczego ich odwiedził. Joseline zaczęła lamentować typu : Jak Elsa sobie poradzi ? Przecież ona jest taka delikatna, nie skrzywdziłaby nawet muchy ! Jack po tej wypowiedzi uznał, że byłoby to sprzeczne z prawem, gdyby wyznał matce Elsy, że jej córka zabiła Mroka, jednego z największych ich przeciwników, ryzykując życiem, w obronie jego i jego brata. Ugryzł się w język i więcej się nie odezwał, aż do czasu, gdy matka Elsy zaproponowała, że zostanie na parę dni.
- Niestety, przykro mi, ale nie mogę na tak długo. Jestem potrzebny tam. Myślałem, że nie wiecie jeszcze o tym, ale skoro Roxanne już tu jest, to jesteście bezpieczni.
- To zostań chociaż na 2 dni. - Joseline nie chciała odpuścić.
- No dobrze. - Jack wiedział, że ona chce żeby został tylko z względu na to, by mieć więcej czasu do wypytania go o swoją córkę. Widział w jej oczach strach o Elsę i troskę. Czuł się głupio, bo sam nie wiedział jak ma z nią rozmawiać. Wiedział, że będzie musiał jej wyznać, że on i Elsa są razem, w końcu kiedy ostatni raz ją widział, Joseline znała go jako przyjaciela Elsy, nie chłopaka. Powoli zaczął się też zastanawiać, czy uczucie Elsy co do jego osoby jest szczere. Owszem, mówiła, że go kocha, ale podjęła decyzję między nim a jego bratem tak szybko, że miał wątpliwości. Kochał ją, ale nie mógł się pozbyć złego uczucia, że coś jest nie tak. Jak bardzo się pomyli, kiedy wróci ? Może przekroczy próg kwatery, a Elsa złamie mu serce zanim zdąży powiedzieć, że tęsknił ? Może przez te 2 dni jej uczucie się zmieni, a on będzie cierpiał coraz mocniej ? Z rozmyślań wyrwał go głos Jamiego, który chwycił go za rękaw bluzy i ciągnął w stronę pokoju Elsy, w którym jak się dowiedział później, ma spać przez te dwa dni. Wszedł do środka i od razu poczuł woń egzotycznych owoców i delikatnej róży. Zapach ten pamiętał jeszcze z owej nocy, kiedy przypomniał sobie, że po walce Elsa się kurowała w jego pokoju, a on zanim zasnął wdychał cudowną woń i rozmyślał o niej. Uśmiechnął się pod nosem i usiadł na łóżku. Spojrzał na szafkę nocną. Leżało na niej mnóstwo zdjęć w ramkach, które jakimś cudem się tam mieściły. Wziął do ręki jedną ramkę i spojrzał na zdjęcie, które przedstawiało szczęśliwą rodzinkę Benettów. Elsa i Anna przytulały się nawzajem. Za nimi stała Joseline, która jedną ręką pokazywała różki, zaś drugą trzymała Jamiego, który siedział jej na barana.
Wściekłość. To tyle co na razie czuł. Był wściekły. Podczas, gdy on starał się o niej nie zapomnieć, nie mógł jej odwiedzić, chodź bardzo chciał, ona całowała się z jakimś chłopakiem i do tej pory nie powiedziała mu, że takiego miała. W dodatku zna tego chłopaka. Jego najlepszy przyjaciel. Spotkali się dwa lata temu, kiedy Jack był w jednym miasteczku i załatwiał pewną sprawę, w imieniu Mikołaja. Widział go no i w końcu stali się kumplami. Później już się nie widywali, ale wysyłali sobie czasem listy. Mieszkał zaledwie kilka kilometrów od Burgess i wiedział, że Czkawka chodzi tam do szkoły, ale nigdy by się nie spodziewał, że zna Elsę. Właściwie nigdy go o to nie pytał. W dodatku poczuł smutek. Nie odważył się przez 300 lat powiedzieć Elsie, że ją kocha, aż w końcu ona usłyszała to od kogoś innego. Odłożył zdjęcie, które i tak już mocno pogniótł i miał już poszukać jeszcze innych, gdy usłyszał otwierające się drzwi.
Elsa siedziała w pokoju na łóżku i malowała jakieś znaki w zeszycie. Minęło ledwie kilka godzin odkąd Jack odleciał, a ona już za nim tęskniła. Było już późno, za oknem było ciemno i zimno. Nie miała ochoty spożywać kolacji w jednym pomieszczeniu z dwoma wampirami, więc wzięła dwie kromki z dżemem i gorącą czekoladę i poszła do swojego pokoju. Właśnie piła czekoladę, która idealnie rozchodziła jej się po całym ciele. Patrząc się na kubek przypomniała sobie o białowłosym. Zawsze, gdy piła czekoladę on podchodził do niej i ścierając jej wąsiki ( które wściekle zostawały jej na twarzy po każdym łyku ) całował ją delikatnie i szeptał jej do ucha, jak bardzo jest piękna i jak bardzo ją kocha. Kolejna fala ciepła otulała ją delikatnie. Właściwie wszystko na co spojrzała kojarzyło jej się z Jackiem. Wszystko. Zastanawiała się teraz, czy on tęskni teraz za nią tak jak ona za nim. Chciała by tak było, ale ostatnio wydawało jej się, że Jack trzyma ją na dystans. Nie wiedziała dlaczego. Przecież mówił, że ją kocha. Mówił. Słowa nie zawsze wyrażają prawdę. Spojrzała w okno. Co się z nią działo ? Nie miała pojęcia. Wyszła z pokoju i skierowała się do pokoju Jacka. Otworzyła drzwi. Pokój jak pokój, ale tu było jej lepiej niż w swoim własnym. Czuła się tu bezpieczniej mimo iż nie było Jacka w pobliżu. Na stoliku nocnym stało ich wspólne zdjęcie, gdzie się całowali. Tą fotografię zrobiła im Ząbek. Na początku miała pewne trudności z aparatem, który blondynka ze sobą wzięła ( Elsa przeprowadziła się na biegun i zabrała połowę swoich rzeczy ), ale w końcu jej się udało. Zapomniała już o niebezpieczeństwie, które jej groziło, o niemiłym towarzystwie wampirów, o kłopotach. W tym momencie w jej głowie był tylko Jack. Weszła pod kołdrę i wtulając się w poduszkę zasnęła.
Usłyszał otwierające się drzwi, ale niestety nie zdążył zamknąć szuflady. Do pokoju wszedł Jamie i widząc Jacka szperającego w rzeczach jego siostry trochę się zmieszał.
- Sorry, że przeszkadzam. Przyniosłem ci tylko ręcznik.
- Yyy ... nie no spoko. - Jack był cały czerwony.
- A właściwie, mogę wiedzieć, dlaczego grzebiesz w rzeczach Elsy ?
- Eeee jaa. Ehh. - Nie chciał kłamać, a wiedział, że Jamie nie wygada nikomu tego co powie. - Właściwie to nie chciałem tego robić.
Usiadł na łóżku, schował głowę w rękach i zaczął nerwowo przeczesywać włosy. Jamie widział, że białowłosego coś gnębi, więc usiadł obok niego.
- Ja po prostu ...
- Spokojnie, nie chcesz nie mów.
- Nie po prostu, myślałem, że nie mamy przed sobą tajemnic.
- Ale o co chodzi ?
- Powiedz mi, ale tak szczerze. Czy ona miała kiedyś chłopaka ?
- A co to ma do rzeczy ?
- Odpowiedz, proszę.
- No miała, Czkawkę. Chodzili ze sobą, a właściwie to chodzą.
- JAK TO CHODZĄ ???!!!
- No Czkawka przychodził tutaj, ale musieliśmy skłamać odkąd Elsa odeszła. Powiedzieliśmy, że wyjechała na uniwersytet. Uwierzył, ale wyglądał jakby się załamał.
- Ehhh ... - Jack wstał i podszedł do okna. Zacisnął pięści i spuścił głowę.
- Zaraz, zaraz. - Jamie zaczął. - Ty ...
- Co ja ? - Zapytał Jack załamanym głosem.
- Ty ją kochasz !
Jack spojrzał na niego, a Jamie wiedział już, że to prawda.
- Tak kocham.
- To ty ??? - Białowłosy wydał z siebie pytanie, które czaiło w sobie strach.
- To ty ? - Dziewczyna poszła w jego ślady.
- Jak to możliwe, że jeszcze żyjesz ?
- A ty ? - Szatynka nie chciała odpuścić.
- Powiedz mi lepiej, co ty tu robisz. To nienormalne, nielogiczne, cholerstwo jakieś.
- Wszystko jest możliwe Jack. Nie wierzysz ?
- Dobra, dobra powiedz lepiej co ty tu robisz.
- Jestem w odwiedzinach u Anny. Już od dawna, mieszkam tu tymczasowo, nie wiedziałeś ?
- Nie ?
- To teraz już wiesz, a po za tym wiem o Klausie i o tym co planuje, więc postanowiłam, że przyjdę tu i będę pilnować Benettów.
- Skąd wiesz ? - Kolejne zdziwienie chłopaka.
- Od Northa. Sam kazał mi tu przyjść i pilnować.
- Nie, ej czekaj, przecież to ja miałem ich ostrzec, więc to nie możliwe żeby cię tu wysłał, mów co tu robisz, bez kłamstw Roxy.
- No przecież mówię ! Masz, może to ci uświadomi to. - Rzuciła w jego stronę małą kryształową kulę, której North używał do przemieszczania się po świecie.
- Skąd ją masz ?
- Mikołaj mi dał. Człowieku przecież mówię ci o tym już od 5 minut !
- No dobra niech ci będzie. Wpuścisz mnie ? Wolałbym nie stać na dworze.
Roxanne posłusznie uchyliła drzwi i wpuściła go do mieszkania. W domu było czysto i schludnie, z resztą jak zwykle. Jack wszedł dalej, a po chwili słyszał głosy dobiegające z szczytu schodów i stukot. Po chwili zjawiła się Anka, której płomiennorude włosy były ułożone w cudownym nieładzie. Rzuciła się Jackowi na szyję powalając go tym samym na ziemię i wskazując na dość bolący upadek. Dziwił się, że tak mała osóbka ma tak dużo siły, ale odwzajemnił uścisk, bo w końcu dawno jej nie widział. Potem zobaczył również matkę Elsy, Joseline. Darzył tą kobietę wielkim szacunkiem. Odkąd tylko ją poznał, wiedział, że jest godna zaufania, zawsze mu pomogła no i dzięki niej ma teraz przy sobie Elsę. Kulturalnie się przywitał i wszyscy weszli do salonu, gdzie zastali Jamiego z " koleżanką ". Jamie widząc gościa grzecznie spławił przyjaciółkę i gdy wyszła z domu, rzucił się w objęcia Jacka. Tęsknił za białowłosym, tak dawno go nie widział i mimo iż miał do niego pretensje o to, że nie pofatygował się by ich odwiedzić, nie potrafił się gniewać. Traktował Jacka jak starszego brata, chodź w rzeczywistości był chłopakiem jego siostry, to nie miało większego znaczenia. Po mocnym uścisku Jamiego Jack ledwo łapał oddech i plątał się w wypowiedziach, bo cała trójka zadawała mu pytania na temat Elsy. Jak się czuje, czy wszystko z nią w porządku i kiedy ją zobaczą. Musiał się dużo natrudzić, aby nie zwariować od pytań, ale w końcu udało mu się na wszystkie odpowiedzieć z małą pomocą Roxy. Kiedy dali mu dojść do głosu, opowiedział co tu robi i dlaczego ich odwiedził. Joseline zaczęła lamentować typu : Jak Elsa sobie poradzi ? Przecież ona jest taka delikatna, nie skrzywdziłaby nawet muchy ! Jack po tej wypowiedzi uznał, że byłoby to sprzeczne z prawem, gdyby wyznał matce Elsy, że jej córka zabiła Mroka, jednego z największych ich przeciwników, ryzykując życiem, w obronie jego i jego brata. Ugryzł się w język i więcej się nie odezwał, aż do czasu, gdy matka Elsy zaproponowała, że zostanie na parę dni.
- Niestety, przykro mi, ale nie mogę na tak długo. Jestem potrzebny tam. Myślałem, że nie wiecie jeszcze o tym, ale skoro Roxanne już tu jest, to jesteście bezpieczni.
- To zostań chociaż na 2 dni. - Joseline nie chciała odpuścić.
- No dobrze. - Jack wiedział, że ona chce żeby został tylko z względu na to, by mieć więcej czasu do wypytania go o swoją córkę. Widział w jej oczach strach o Elsę i troskę. Czuł się głupio, bo sam nie wiedział jak ma z nią rozmawiać. Wiedział, że będzie musiał jej wyznać, że on i Elsa są razem, w końcu kiedy ostatni raz ją widział, Joseline znała go jako przyjaciela Elsy, nie chłopaka. Powoli zaczął się też zastanawiać, czy uczucie Elsy co do jego osoby jest szczere. Owszem, mówiła, że go kocha, ale podjęła decyzję między nim a jego bratem tak szybko, że miał wątpliwości. Kochał ją, ale nie mógł się pozbyć złego uczucia, że coś jest nie tak. Jak bardzo się pomyli, kiedy wróci ? Może przekroczy próg kwatery, a Elsa złamie mu serce zanim zdąży powiedzieć, że tęsknił ? Może przez te 2 dni jej uczucie się zmieni, a on będzie cierpiał coraz mocniej ? Z rozmyślań wyrwał go głos Jamiego, który chwycił go za rękaw bluzy i ciągnął w stronę pokoju Elsy, w którym jak się dowiedział później, ma spać przez te dwa dni. Wszedł do środka i od razu poczuł woń egzotycznych owoców i delikatnej róży. Zapach ten pamiętał jeszcze z owej nocy, kiedy przypomniał sobie, że po walce Elsa się kurowała w jego pokoju, a on zanim zasnął wdychał cudowną woń i rozmyślał o niej. Uśmiechnął się pod nosem i usiadł na łóżku. Spojrzał na szafkę nocną. Leżało na niej mnóstwo zdjęć w ramkach, które jakimś cudem się tam mieściły. Wziął do ręki jedną ramkę i spojrzał na zdjęcie, które przedstawiało szczęśliwą rodzinkę Benettów. Elsa i Anna przytulały się nawzajem. Za nimi stała Joseline, która jedną ręką pokazywała różki, zaś drugą trzymała Jamiego, który siedział jej na barana.
Uśmiechnął się ponownie. Drugie zdjęcie przedstawiało blondynkę i jakiegoś chłopaka, zapewne jej przyjaciela, który ją obejmował.
To zdjęcie nie wywarło na nim tak wielkiego wrażenia, jak wcześniejsze. Widział w ich oczach uczucie, które tak dobrze znał, tylko dlaczego tak patrzyli ? Nie chiał dopuścić do siebie myśli, która zrodziła się w jego głowie. Trzecia ramka przedstawiała Elsę, Annę i trzy inne dziewczyny w strojach cheerleadek. Widział te dziewczyny pierwszy raz na oczy, chodź nie do końca. Jedna rzuciła mu się szczególnie do oczu. Miała złote długie włosy związane w gruby, bardzo gruby warkocz. Znał ją, widział ją już wcześniej. Olśniło go dopiero po chwili. Roszpunka. Ta dziewczyna to Roszpunka, tylko skąd ona się tu do cholery wzięła ? Odłożył zdjęcie na półkę przysięgając sobie, że zapyta o to Elsę. Musiał przyznać, że blondynka w tak skąpym i seksownym stroju była jeszcze piękniejsza niż zwykle.
Przyłapując się na tak nieczystych myślach zarumienił się dosyć mocno i potrząsnął głową. Nie wiedział co się z nim działo. Nigdy jeszcze nie postrzegał kobiet w pożądany sposób, ale z Elsą było inaczej, chodź Roszpunka też wyglądała niczego sobie. Chcąc się w końcu opamiętać wstał z łóżka i skierował się w stronę wielkiego lustra. Popatrzył w nie i przeczesał włosy i odetchnął głęboko. Pod wpływem rozdrażnienia odsunął szufladę, w której znajdowały się same rupiecie. Zorientował się co zrobił i chciał już zasunąć ją z powrotem, by nie naruszać prywatności, gdy spostrzegł jakiś kawałek papieru, a właściwie zdjęcia. Widział tylko skrawek, ale zaniepokoił go, bo na tym fragmencie były jakieś dwie osoby, które z pewnością się całowały. Sięgnął po zdjęcie modląc się by to był jakiś plakat, ale los nie był łaskawy. Zobaczył to w całości. Elsa i chłopak z wcześniejszego zdjęcia. Całowali się, a on myślał, że to przyjaciel. Debil !! Uczucie w sercu. Nieopisane i wielkie. Jedna wielka cholerna wściekłość. Odwrócił fotografię i zobaczył datę i napis. Zdjęcie zostało zrobione około dziesięć miesięcy temu. Przecież wtedy już się pamiętali, już go widziała, więc dlaczego to zrobiła ? Spojrzał na napis. Głosił tylko rzecz najgorszą dla niego.To zdjęcie nie wywarło na nim tak wielkiego wrażenia, jak wcześniejsze. Widział w ich oczach uczucie, które tak dobrze znał, tylko dlaczego tak patrzyli ? Nie chiał dopuścić do siebie myśli, która zrodziła się w jego głowie. Trzecia ramka przedstawiała Elsę, Annę i trzy inne dziewczyny w strojach cheerleadek. Widział te dziewczyny pierwszy raz na oczy, chodź nie do końca. Jedna rzuciła mu się szczególnie do oczu. Miała złote długie włosy związane w gruby, bardzo gruby warkocz. Znał ją, widział ją już wcześniej. Olśniło go dopiero po chwili. Roszpunka. Ta dziewczyna to Roszpunka, tylko skąd ona się tu do cholery wzięła ? Odłożył zdjęcie na półkę przysięgając sobie, że zapyta o to Elsę. Musiał przyznać, że blondynka w tak skąpym i seksownym stroju była jeszcze piękniejsza niż zwykle.
" Było mi źle, kiedy odszedł, ale nie mogę poświęcać mu całego swojego życia. Za długo już czekam,a on się nie zjawił. Pomyliłam się co do niego. Chciałam dobrze, wyszło źle. Czkawka jest inny, mój najlepszy przyjaciel i chłopak, który zawsze mi pomoże. Jestem z nim, bo czuję się bezpieczna i kochana, pierwszy raz usłyszałam, że ktoś mnie kocha. Jestem z nim szczęśliwa. Może to źle, że nie czekam na tego dupka, ale teraz mam inne życie. Odkąd odleciał, nie zjawił się ani raz, mimo iż obiecał. Być zranionym przez kogoś kogo znamy tyle lat, komu ufamy bezgranicznie, za kogo oddalibyśmy wszystko. Teraz jestem z kimś innym i to twoja wina Jack. "
Wściekłość. To tyle co na razie czuł. Był wściekły. Podczas, gdy on starał się o niej nie zapomnieć, nie mógł jej odwiedzić, chodź bardzo chciał, ona całowała się z jakimś chłopakiem i do tej pory nie powiedziała mu, że takiego miała. W dodatku zna tego chłopaka. Jego najlepszy przyjaciel. Spotkali się dwa lata temu, kiedy Jack był w jednym miasteczku i załatwiał pewną sprawę, w imieniu Mikołaja. Widział go no i w końcu stali się kumplami. Później już się nie widywali, ale wysyłali sobie czasem listy. Mieszkał zaledwie kilka kilometrów od Burgess i wiedział, że Czkawka chodzi tam do szkoły, ale nigdy by się nie spodziewał, że zna Elsę. Właściwie nigdy go o to nie pytał. W dodatku poczuł smutek. Nie odważył się przez 300 lat powiedzieć Elsie, że ją kocha, aż w końcu ona usłyszała to od kogoś innego. Odłożył zdjęcie, które i tak już mocno pogniótł i miał już poszukać jeszcze innych, gdy usłyszał otwierające się drzwi.
Elsa siedziała w pokoju na łóżku i malowała jakieś znaki w zeszycie. Minęło ledwie kilka godzin odkąd Jack odleciał, a ona już za nim tęskniła. Było już późno, za oknem było ciemno i zimno. Nie miała ochoty spożywać kolacji w jednym pomieszczeniu z dwoma wampirami, więc wzięła dwie kromki z dżemem i gorącą czekoladę i poszła do swojego pokoju. Właśnie piła czekoladę, która idealnie rozchodziła jej się po całym ciele. Patrząc się na kubek przypomniała sobie o białowłosym. Zawsze, gdy piła czekoladę on podchodził do niej i ścierając jej wąsiki ( które wściekle zostawały jej na twarzy po każdym łyku ) całował ją delikatnie i szeptał jej do ucha, jak bardzo jest piękna i jak bardzo ją kocha. Kolejna fala ciepła otulała ją delikatnie. Właściwie wszystko na co spojrzała kojarzyło jej się z Jackiem. Wszystko. Zastanawiała się teraz, czy on tęskni teraz za nią tak jak ona za nim. Chciała by tak było, ale ostatnio wydawało jej się, że Jack trzyma ją na dystans. Nie wiedziała dlaczego. Przecież mówił, że ją kocha. Mówił. Słowa nie zawsze wyrażają prawdę. Spojrzała w okno. Co się z nią działo ? Nie miała pojęcia. Wyszła z pokoju i skierowała się do pokoju Jacka. Otworzyła drzwi. Pokój jak pokój, ale tu było jej lepiej niż w swoim własnym. Czuła się tu bezpieczniej mimo iż nie było Jacka w pobliżu. Na stoliku nocnym stało ich wspólne zdjęcie, gdzie się całowali. Tą fotografię zrobiła im Ząbek. Na początku miała pewne trudności z aparatem, który blondynka ze sobą wzięła ( Elsa przeprowadziła się na biegun i zabrała połowę swoich rzeczy ), ale w końcu jej się udało. Zapomniała już o niebezpieczeństwie, które jej groziło, o niemiłym towarzystwie wampirów, o kłopotach. W tym momencie w jej głowie był tylko Jack. Weszła pod kołdrę i wtulając się w poduszkę zasnęła.
Usłyszał otwierające się drzwi, ale niestety nie zdążył zamknąć szuflady. Do pokoju wszedł Jamie i widząc Jacka szperającego w rzeczach jego siostry trochę się zmieszał.
- Sorry, że przeszkadzam. Przyniosłem ci tylko ręcznik.
- Yyy ... nie no spoko. - Jack był cały czerwony.
- A właściwie, mogę wiedzieć, dlaczego grzebiesz w rzeczach Elsy ?
- Eeee jaa. Ehh. - Nie chciał kłamać, a wiedział, że Jamie nie wygada nikomu tego co powie. - Właściwie to nie chciałem tego robić.
Usiadł na łóżku, schował głowę w rękach i zaczął nerwowo przeczesywać włosy. Jamie widział, że białowłosego coś gnębi, więc usiadł obok niego.
- Ja po prostu ...
- Spokojnie, nie chcesz nie mów.
- Nie po prostu, myślałem, że nie mamy przed sobą tajemnic.
- Ale o co chodzi ?
- Powiedz mi, ale tak szczerze. Czy ona miała kiedyś chłopaka ?
- A co to ma do rzeczy ?
- Odpowiedz, proszę.
- No miała, Czkawkę. Chodzili ze sobą, a właściwie to chodzą.
- JAK TO CHODZĄ ???!!!
- No Czkawka przychodził tutaj, ale musieliśmy skłamać odkąd Elsa odeszła. Powiedzieliśmy, że wyjechała na uniwersytet. Uwierzył, ale wyglądał jakby się załamał.
- Ehhh ... - Jack wstał i podszedł do okna. Zacisnął pięści i spuścił głowę.
- Zaraz, zaraz. - Jamie zaczął. - Ty ...
- Co ja ? - Zapytał Jack załamanym głosem.
- Ty ją kochasz !
Jack spojrzał na niego, a Jamie wiedział już, że to prawda.
- Tak kocham.
poniedziałek, 9 marca 2015
12. - Kolejne kłopoty, tym razem większe.
Dzisiaj rozdział 12. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Przepraszam, że nie było mnie tak długo, ale mam mnóstwo nauki, po za tym mam rozwaloną nogę i mnóstwo problemów z tego powodu. Wybaczcie mi =). Rozdział wydał mi się tandetny i pusty. Po prostu uważam, że mi się nie udał, ale brakuje mi ostatnio weny, mam mnóstwo zajęć i nie jestem w stanie nawet dobrze pomyśleć, przepraszam. Od razu mówię, że przez kolejne 2 rozdziały, Jack będzie przebywał w domu rodziny Elsy, ale następne będą z razu ciekawsze. Sprawa z wampirami będzie trwała jeszcze przez jakieś 10 - 12 rozdziałów. Kolejna notka pojawi się w piątek, sobotę, lub niedzielę. Zapraszam do czytania. =(
Zdziwienie sięgnęło zenitu. Elsa stojąca obok Jacka podeszła do Katherine bliżej. Wyglądały identycznie z małymi zmianami. Elsa - oczy niebieskie, włosy blond, a Katherine - oczy brąz, włosy brązowe. To była ta zmiana.
- D...Dlaczego wyglądamy identycznie ?
- To logiczne Elso, przecież jesteście rodziną. - Jack również podszedł.
- Noooo widzę, że znasz się na rzeczy. - Kath prychnęła z sarkazmem w stronę białowłosego.
- Co ty nie powiesz. - Jack również prychnął pod nosem.
- Może grzeczniej biały.
- Jak mnie nazwałaś ??
- Spoko, nie przyszłam tu po to, aby z wami dyskutować.
- To po co ty tu w ogóle przyszłaś ? Jakim cudem ty jeszcze żyjesz ? - North też miał zdziwienie wypisane na twarzy.
- Od początku może co ?
- Proszę, dawaj, czekamy na oświecenie. - Luke oparł się o kominek i wlepił w nią wzrok.
- Prawdziwy powód dla którego tu przyszłam polega na tym, że muszę was ostrzec.
- Ostrzec ? Przed czym ?
- Przed Klausem. - Z cienia wyszedł chłopak.
- Klausem ? Kto to Klaus ? I do diabła kim ty jesteś ? - Rozległ się piskliwy głos Ząbek.
- Elijah. Jestem Elijah. Jeden z pierwszych wampirów.
- Czytałam o tobie !! - Z gardła blondynki znów wyrwał się krzyk.
- Dziwne, abyś nie czytała.
- Powiecie nam w końcu kim jest Klaus ? - Jack zaczął się już niecierpliwić.
- To wasz najgorszy koszmar. - Kath nie zamierzała mówić w normalnym języku.
- Chodzi o to, że Klaus poluje na Elsę.
- Że co !!!! - Obaj bracia krzyknęli nie tylko ze zdziwienia, ale z przerażenia.
- Słyszeliście. - Elijah widząc zdziwienie, postanowił wszystko im wytłumaczyć. - Ok. Klaus to mój brat. Jest również jednym z pierwszych. Mimo tego, że jest wampirem pragnie większej władzy i w tym celu przemienił się w wilkołaka. Teraz jest mieszańcem, czyli pół wampirem pół wilkołakiem i pragnie stworzyć swoją własną armię mieszańców.
- No dobra, bardzo to wszystko ciekawe, ale co to ma wspólnego ze mną ?
- Too, że do tworzenia mieszańców potrzebuje krwi Petrovej. Ludzkiej krwi. Katherine jest wampirem, więc jej krew na nic mu się nie przyda, a biorąc pod uwagę to, że tak samo pochodzisz z rodu Petrovych i w dodatku jesteś sobowtórem Kath, poluje na ciebie.
- Ale na nic mu się nie przydam. Przecież umarłam prawda ? Za parę dni mam się stać strażniczką. To nie ma sensu ...
- To nieistotne. Nie ważne jest to, że umarłaś. Księżyc cię wskrzesił, a to znaczy, że wciąż jesteś człowiekiem, tylko nieśmiertelnym, niewiele jest takich rzeczy i mocy, które mogą zabić strażnika. Rzadko się to zdarza.
- Czyli, to oznacza, że mogę mieć dzieci ? Że moja krew jest taka sama jak wcześniej i wciąż mam DNA ?
- Oczywiście. Nie wiedziałaś ? Patrząc na potomstwo, jedyna rzecz, która jest tego niezadowoleniem, to to, że nie będzie ono żyło wiecznie.
- To okropne ...
- Wracając, musimy ci uratować życie.
- Jak to " uratować " ? On przecież potrzebuje jej krwi.
- Taaa, ale kiedyś w końcu zbierze armię i ją zabije, nie będzie się z nią użerał.
- Po moim trupie ! - Luke wstał gwałtownie i niechcący strącił wazon, który po zetknięciu się z lodowatą posadzką, rozleciał się na kawałki. - Sorry - Jęknął i wyszedł trzaskając drzwiami.
- Dobra to wszystko co chcieliśmy wam przekazać. - Katherine w końcu zabrała głos.
- Gdzie teraz pójdziecie ? - Elsa znów podeszła parę kroków bliżej.
- Nie mam jeszcze pojęcia, pewnie osadzimy się tymczasowo w Burgess. Będziemy mieć oko na Annę.
- On może ją skrzywdzić ???
- To możliwe.
- Musi ją ktoś pilnować !
- Właśnie dlatego zamieszkamy w Burgess.
- Wybacz, ale wciąż wam nie ufam.
- Serio ? Myślisz, że fatygowałam się tutaj, tylko po to by zrobić coś co nie byłoby godne zaufania ? Przecież Anka też jest moim potomkiem.
- To nie zmienia ani faktu, ani rzeczy. To tyle. - Elsa zaczęła kierować się w stronę drzwi.
- Świetnie, własna wnuczka.
- Ekstra, mam babcię, która wygląda jak ja. To niesamowite. - Zatrzymała się.
- Zostaniecie tutaj. - North wstał z fotela, który do tej pory zdążył już wrosnąć w ziemię.
- Nie możemy, to nie jest dobry pomysł.
- Jeśli to co mówicie jest prawdą, to będziemy potrzebowali waszej pomocy.
- W sumie racja. Tylko ja mam sztylet. - Elijah zwrócił się do Katherine.
- No prawda, ale niestety będziesz musiała mi Elso pożyczyć ciuchy i przestać się fochać.
- Zobaczy się.
- W takim razie ja pójdę ostrzec Ankę. Ktoś musi ją ostrzec. - Jack wlepił wzrok w Northa.
- Dobra, ale uwiń się z tym szybko. - Zgodził się i usłyszał otwierane drzwi.
Elsa weszła do pokoju, rzuciła się na łóżko i kątem oka zobaczyła wchodzącego Jacka.
- Musisz iść ? Nie może zrobić tego ktoś inny ?
- Szybko mi pójdzie. Obiecuję.
- To wszystko jest dziwne.
- W jakim sensie ? - Jack położył się obok niej, ale zaraz wstał widząc rozdrażnienie na twarzy blondynki.
Elsa podeszła do okna i zaczęła się uparcie wpatrywać w śnieg.
- Po prostu, nie wierzę, trudno mi. Jeszcze parę dni temu ... ja nawet nie miałam pojęcia, że wampiry istnieją. Myślałam, że to mit, bajka.
- Wiesz, w Świętego Mikołaja to ja kiedyś też nie wierzyłem. - Jack zaśmiał się lekko.
- Wróć szybko i postaraj się wytłumaczyć wszystko Annie jak najlepiej.
- Taak, obiecuję.
Elsa wtuliła się w niego, upajając się jego bliskością. Tak bardzo chciała, aby to wszystko okazało się zwykłym snem, ale życie uparcie dawało jej w kość. Po prostu cudownie, ma babcię, która wygląda tak jak ona i która rzuciła na Klausa klątwę i właśnie przez nią ten popaprany mieszaniec jej szuka, chcąc ją zabić, no i jakby tego było mało brat, chłopaka, którego właśnie przytula, również jest jednym z krwiopijców. Wzięła głęboki wdech i odsuwając się od Jacka, musnęła jego wargi. To było tak jakby pożegnanie. Jack musiał ostrzec Annę i w ten sposób jej pilnować, a to z kolei znaczyło, że jednak nie będzie go przez dłuższy czas. Nie chciała by opuszczał ją na tak długo, ale wiedziała również, że nie chce by jej siostrze i bratu przydarzyło się coś złego. Parę minut później Jack był już w drodze do rodzinnego domu Elsy, a sama blondynka szukała jakiś ciuchów, bo Katherine narzekała, że te, które ma na sobie nie pasują już jej. Blondynka wciąż się do niej nie przekonała, ale postanowiła jej zaufać, są rodziną, więc mało prawdopodobne, by chciała jej zrobić krzywdę. Elijah wyjaśnił im w jaki sposób można zabić pierwszego.
Posiada on sztylet, który dopóki będzie tkwił w sercu pierwszego, zostaje martwy.
- Sztylet został już tylko jeden. Klaus zniszczył pozostałe, by nikt nie mógł mu przeszkodzić. - Elijah siedział na kanapie w salonie, wyjaśniając strażnikom, Elsie i Lukowi cały jego plan.
- Ok, ale w jaki sposób chcesz go zabić tym nożykiem ?? - Luke drwił sobie z " sztyletu ".
- Ehh, Elsa będzie przynętą.
- Że co ? I ja niby mam się na to zgodzić ?
- A chcesz przeżyć ? - Ciągnął dalej. - Klaus potrzebuje wampira, wilkołaka, Petrovej, by złamać klątwę, którą rzuciła na niego Kath. Będziemy go zwodzić, aż w końcu się poddamy, on musi mieć pewność, że Elsa nie żyje, wtedy będzie bezpieczna.
- I niby jak chcesz to zrobić geniuszu, bez robienia mi krzywdy ?
- Po prostu cię zabije. - Petrova podniosła się z fotela i spojrzała prosto w niebieskie oczy potomkini.
- C ... Co ? Zwariowałaś ? - Krzyk Elsy rozniosło echo po całym pomieszczeniu, w którym się znajdowali.
- Spokojnie przeżyjesz.
- Niby jak ?
- Zobaczysz jak. Nic się nie martw.
- Jakoś ci nie wierzę. - Luke wtrącił się do rozmowy, a jego słowom zawtórowali strażnicy, którzy bali się o dziewczynę w równie wielkim stopniu.
- Ey, wyluzuj, chyba nie myślisz, że pozwoliłabym mu ją skrzywdzić.
- Nie wiem, ty mi powiedz.
- Żadnych zasad. Nie pozwolę, w końcu po to tu jestem. - Odwróciła się i wyszła z pokoju, wcześniej nalewając sobie kieliszek wina, który stał na stole.
- To mi się nie podoba. - Wtrącił North.
Jack leciał niecałą godzinę, gdy dotarł do miasteczka, w którym spędził całe swoje życie. Doskonale pamiętał dom i numer, pod którym mieszkała blondynka.
Trochę się zmieszał, bo nie miał pojęcia od czego zacząć. Był przyzwyczajony do latania, więc często właził do Jamiego przez okno, ale tym razem chodzi o całą rodzinę. Wylądował na ziemi, tuż przed drzwiami i bez wahania zadzwonił. Był gotowy na to, że drzwi otworzy mu ruda, ale pomylił się, gdy stanęła w nich brązowowłosa osoba, którą znał już od tylu dobrych lat i której nie widział, od czasu swojej śmierci. Usłyszał tylko szept, wydobywający się z jej ust.
- Jack ...
Zdziwienie sięgnęło zenitu. Elsa stojąca obok Jacka podeszła do Katherine bliżej. Wyglądały identycznie z małymi zmianami. Elsa - oczy niebieskie, włosy blond, a Katherine - oczy brąz, włosy brązowe. To była ta zmiana.
- D...Dlaczego wyglądamy identycznie ?
- To logiczne Elso, przecież jesteście rodziną. - Jack również podszedł.
- Noooo widzę, że znasz się na rzeczy. - Kath prychnęła z sarkazmem w stronę białowłosego.
- Co ty nie powiesz. - Jack również prychnął pod nosem.
- Może grzeczniej biały.
- Jak mnie nazwałaś ??
- Spoko, nie przyszłam tu po to, aby z wami dyskutować.
- To po co ty tu w ogóle przyszłaś ? Jakim cudem ty jeszcze żyjesz ? - North też miał zdziwienie wypisane na twarzy.
- Od początku może co ?
- Proszę, dawaj, czekamy na oświecenie. - Luke oparł się o kominek i wlepił w nią wzrok.
- Prawdziwy powód dla którego tu przyszłam polega na tym, że muszę was ostrzec.
- Ostrzec ? Przed czym ?
- Przed Klausem. - Z cienia wyszedł chłopak.
- Klausem ? Kto to Klaus ? I do diabła kim ty jesteś ? - Rozległ się piskliwy głos Ząbek.
- Elijah. Jestem Elijah. Jeden z pierwszych wampirów.
- Czytałam o tobie !! - Z gardła blondynki znów wyrwał się krzyk.
- Dziwne, abyś nie czytała.
- Powiecie nam w końcu kim jest Klaus ? - Jack zaczął się już niecierpliwić.
- To wasz najgorszy koszmar. - Kath nie zamierzała mówić w normalnym języku.
- Chodzi o to, że Klaus poluje na Elsę.
- Że co !!!! - Obaj bracia krzyknęli nie tylko ze zdziwienia, ale z przerażenia.
- Słyszeliście. - Elijah widząc zdziwienie, postanowił wszystko im wytłumaczyć. - Ok. Klaus to mój brat. Jest również jednym z pierwszych. Mimo tego, że jest wampirem pragnie większej władzy i w tym celu przemienił się w wilkołaka. Teraz jest mieszańcem, czyli pół wampirem pół wilkołakiem i pragnie stworzyć swoją własną armię mieszańców.
- No dobra, bardzo to wszystko ciekawe, ale co to ma wspólnego ze mną ?
- Too, że do tworzenia mieszańców potrzebuje krwi Petrovej. Ludzkiej krwi. Katherine jest wampirem, więc jej krew na nic mu się nie przyda, a biorąc pod uwagę to, że tak samo pochodzisz z rodu Petrovych i w dodatku jesteś sobowtórem Kath, poluje na ciebie.
- Ale na nic mu się nie przydam. Przecież umarłam prawda ? Za parę dni mam się stać strażniczką. To nie ma sensu ...
- To nieistotne. Nie ważne jest to, że umarłaś. Księżyc cię wskrzesił, a to znaczy, że wciąż jesteś człowiekiem, tylko nieśmiertelnym, niewiele jest takich rzeczy i mocy, które mogą zabić strażnika. Rzadko się to zdarza.
- Czyli, to oznacza, że mogę mieć dzieci ? Że moja krew jest taka sama jak wcześniej i wciąż mam DNA ?
- Oczywiście. Nie wiedziałaś ? Patrząc na potomstwo, jedyna rzecz, która jest tego niezadowoleniem, to to, że nie będzie ono żyło wiecznie.
- To okropne ...
- Wracając, musimy ci uratować życie.
- Jak to " uratować " ? On przecież potrzebuje jej krwi.
- Taaa, ale kiedyś w końcu zbierze armię i ją zabije, nie będzie się z nią użerał.
- Po moim trupie ! - Luke wstał gwałtownie i niechcący strącił wazon, który po zetknięciu się z lodowatą posadzką, rozleciał się na kawałki. - Sorry - Jęknął i wyszedł trzaskając drzwiami.
- Dobra to wszystko co chcieliśmy wam przekazać. - Katherine w końcu zabrała głos.
- Gdzie teraz pójdziecie ? - Elsa znów podeszła parę kroków bliżej.
- Nie mam jeszcze pojęcia, pewnie osadzimy się tymczasowo w Burgess. Będziemy mieć oko na Annę.
- On może ją skrzywdzić ???
- To możliwe.
- Musi ją ktoś pilnować !
- Właśnie dlatego zamieszkamy w Burgess.
- Wybacz, ale wciąż wam nie ufam.
- Serio ? Myślisz, że fatygowałam się tutaj, tylko po to by zrobić coś co nie byłoby godne zaufania ? Przecież Anka też jest moim potomkiem.
- To nie zmienia ani faktu, ani rzeczy. To tyle. - Elsa zaczęła kierować się w stronę drzwi.
- Świetnie, własna wnuczka.
- Ekstra, mam babcię, która wygląda jak ja. To niesamowite. - Zatrzymała się.
- Zostaniecie tutaj. - North wstał z fotela, który do tej pory zdążył już wrosnąć w ziemię.
- Nie możemy, to nie jest dobry pomysł.
- Jeśli to co mówicie jest prawdą, to będziemy potrzebowali waszej pomocy.
- W sumie racja. Tylko ja mam sztylet. - Elijah zwrócił się do Katherine.
- No prawda, ale niestety będziesz musiała mi Elso pożyczyć ciuchy i przestać się fochać.
- Zobaczy się.
- W takim razie ja pójdę ostrzec Ankę. Ktoś musi ją ostrzec. - Jack wlepił wzrok w Northa.
- Dobra, ale uwiń się z tym szybko. - Zgodził się i usłyszał otwierane drzwi.
Elsa weszła do pokoju, rzuciła się na łóżko i kątem oka zobaczyła wchodzącego Jacka.
- Musisz iść ? Nie może zrobić tego ktoś inny ?
- Szybko mi pójdzie. Obiecuję.
- To wszystko jest dziwne.
- W jakim sensie ? - Jack położył się obok niej, ale zaraz wstał widząc rozdrażnienie na twarzy blondynki.
Elsa podeszła do okna i zaczęła się uparcie wpatrywać w śnieg.
- Po prostu, nie wierzę, trudno mi. Jeszcze parę dni temu ... ja nawet nie miałam pojęcia, że wampiry istnieją. Myślałam, że to mit, bajka.
- Wiesz, w Świętego Mikołaja to ja kiedyś też nie wierzyłem. - Jack zaśmiał się lekko.
- Wróć szybko i postaraj się wytłumaczyć wszystko Annie jak najlepiej.
- Taak, obiecuję.
Elsa wtuliła się w niego, upajając się jego bliskością. Tak bardzo chciała, aby to wszystko okazało się zwykłym snem, ale życie uparcie dawało jej w kość. Po prostu cudownie, ma babcię, która wygląda tak jak ona i która rzuciła na Klausa klątwę i właśnie przez nią ten popaprany mieszaniec jej szuka, chcąc ją zabić, no i jakby tego było mało brat, chłopaka, którego właśnie przytula, również jest jednym z krwiopijców. Wzięła głęboki wdech i odsuwając się od Jacka, musnęła jego wargi. To było tak jakby pożegnanie. Jack musiał ostrzec Annę i w ten sposób jej pilnować, a to z kolei znaczyło, że jednak nie będzie go przez dłuższy czas. Nie chciała by opuszczał ją na tak długo, ale wiedziała również, że nie chce by jej siostrze i bratu przydarzyło się coś złego. Parę minut później Jack był już w drodze do rodzinnego domu Elsy, a sama blondynka szukała jakiś ciuchów, bo Katherine narzekała, że te, które ma na sobie nie pasują już jej. Blondynka wciąż się do niej nie przekonała, ale postanowiła jej zaufać, są rodziną, więc mało prawdopodobne, by chciała jej zrobić krzywdę. Elijah wyjaśnił im w jaki sposób można zabić pierwszego.
Posiada on sztylet, który dopóki będzie tkwił w sercu pierwszego, zostaje martwy.
- Sztylet został już tylko jeden. Klaus zniszczył pozostałe, by nikt nie mógł mu przeszkodzić. - Elijah siedział na kanapie w salonie, wyjaśniając strażnikom, Elsie i Lukowi cały jego plan.
- Ok, ale w jaki sposób chcesz go zabić tym nożykiem ?? - Luke drwił sobie z " sztyletu ".
- Ehh, Elsa będzie przynętą.
- Że co ? I ja niby mam się na to zgodzić ?
- A chcesz przeżyć ? - Ciągnął dalej. - Klaus potrzebuje wampira, wilkołaka, Petrovej, by złamać klątwę, którą rzuciła na niego Kath. Będziemy go zwodzić, aż w końcu się poddamy, on musi mieć pewność, że Elsa nie żyje, wtedy będzie bezpieczna.
- I niby jak chcesz to zrobić geniuszu, bez robienia mi krzywdy ?
- Po prostu cię zabije. - Petrova podniosła się z fotela i spojrzała prosto w niebieskie oczy potomkini.
- C ... Co ? Zwariowałaś ? - Krzyk Elsy rozniosło echo po całym pomieszczeniu, w którym się znajdowali.
- Spokojnie przeżyjesz.
- Niby jak ?
- Zobaczysz jak. Nic się nie martw.
- Jakoś ci nie wierzę. - Luke wtrącił się do rozmowy, a jego słowom zawtórowali strażnicy, którzy bali się o dziewczynę w równie wielkim stopniu.
- Ey, wyluzuj, chyba nie myślisz, że pozwoliłabym mu ją skrzywdzić.
- Nie wiem, ty mi powiedz.
- Żadnych zasad. Nie pozwolę, w końcu po to tu jestem. - Odwróciła się i wyszła z pokoju, wcześniej nalewając sobie kieliszek wina, który stał na stole.
- To mi się nie podoba. - Wtrącił North.
Jack leciał niecałą godzinę, gdy dotarł do miasteczka, w którym spędził całe swoje życie. Doskonale pamiętał dom i numer, pod którym mieszkała blondynka.
Trochę się zmieszał, bo nie miał pojęcia od czego zacząć. Był przyzwyczajony do latania, więc często właził do Jamiego przez okno, ale tym razem chodzi o całą rodzinę. Wylądował na ziemi, tuż przed drzwiami i bez wahania zadzwonił. Był gotowy na to, że drzwi otworzy mu ruda, ale pomylił się, gdy stanęła w nich brązowowłosa osoba, którą znał już od tylu dobrych lat i której nie widział, od czasu swojej śmierci. Usłyszał tylko szept, wydobywający się z jej ust.
- Jack ...
sobota, 14 lutego 2015
11. - Niezdecydowane uczucia i Katherine.
Rozdział 11. Mam nadzieję, że się spodoba. Większość jest dziś o Luku, ale to nie szkodzi, bynajmniej Elsa jest już zdecydowana. Rozdział oparty na jednym z odcinków TVD, ale nie w całości. Liczę na komentarze.
Ściskam mroźnie :**
- Elso ?! Elsa, jesteś tam ?
Znowu kolejne pukanie do drzwi, znowu pytania. Miała już tego dosyć, czy nie mogli choć na chwilę zostawić jej samej ?
Elsa już od kilku dni siedziała w pokoju, prawie z niego nie wychodząc. Od ostatniej rozmowy z braćmi Overland zamknęła się w sobie. Nawet Jacka nie chciała wpuścić do środka. Czuła się przygnębiona i rozdarta. Dlaczego ? Odkąd wyznała Jackowi, że czuje coś do niego naszły ją wątpliwości. Wątpliwości, które nawiedzały ją za każdym razem, gdy jej myśli wędrowały do Luka. Była w dodatku zszokowana, bo szanowany pan Luke Overland oznajmił jej, że jest wampirem, nawet nie tylko jej, ale wszystkim w kwaterze. To już kompletnie nie mieściło się w głowie. Nie chciała w to uwierzyć, ale w końcu doszła do wniosku, że musi to być prawdą, koniec końców w Świętego Mikołaja to ona kiedyś też nie wierzyła. To wszystko zaczynało ją już denerwować, musiała się komuś wygadać, musiała powiedzieć to co tak bardzo jej ciąży. Uchyliła drzwi, wpuszczając Ząbek do środka. Wróżka natychmiast wleciała do pokoju z prędkością światła, ledwo hamując przed ścianą, by się nie rozbić. Blondynka zwróciła twarz w stronę strażniczki. Twarz Ząbek wyrażała troskę i strach o nią.
- Co jest z tobą ? Dlaczego nie otwierałaś ?
- Przepraszam ... potrzebowałam samotności.
- Pięć dni ? - Ząbek wyglądała jakby dostała piłką od kosza.
- Wiesz, niektórzy mają większe trudności z poukładaniem myśli i uczuć.
- Uczuć ? Co się stało ?
- Obiecujesz, że nikomu nie powiesz ? Nie wygadasz ?
- A niby komu ? Zającowi ? Proszę cię !
- Fakt. Sorry, trochę zagalopowałam za daleko.
- Powiedziałabym, że nie trochę.
- Dobra, nie przesadzaj już. - Elsa wydała z siebie lekkie fuknięcie oburzenia.
- No to powiesz, co cię gnębi ?
- Wiesz, chodzi o Jacka i Luka.
- Co z nimi ?
- Od ostatniej rozmowy, mam mieszane uczucia. Sama już nie wiem co czuję i do kogo. Luke jest przystojny i jest moim przyjacielem, brakowało mi go przez ten cały czas. Nie miałam nawet pojęcia, że żyje. Z resztą, sam mi powiedział, że mnie kocha, ale ja tylko zaprotestowałam, mówiąc mu, że jest tylko przyjacielem.
- Chcesz przez to powiedzieć, że zakochałaś się w Luku ?!!
- Nie !!! - Elsa zaczerwieniła się i kładąc na łóżku, zakryła się pod same uszy.
Ząbek usiadła obok niej i delikatnie odsunęła kołdrę, odkrywając jej twarz.
- Czyli ?
- S...Sama nie wiem. Wiem, że jest dla mnie ważny, tak samo jak Jack. Z Jakiem jest inaczej, od zawsze byliśmy przyjaciółmi i choć od dawna czułam, że jest kimś więcej, dopiero po walce z Mrokiem odważyłam mu się to powiedzieć, a okazuje się, że on czuje to samo. Kocha mnie i ja o tym teraz wiem. Czuję się głupio, bo teraz, gdy wszystko zaczyna się układać, nachodzą mnie wątpliwości. Głupia miłość !
- Wiesz, wydaje mi się, że kochasz któregoś z nich, ale musisz sama zadecydować którego.
- Tak, ale jak ja mam to zrobić ? Nie wiem, nie rozumiem, nie potrafię. Za Luka mogę zabić, a za Jacka umrzeć. To nie jest normalne, to nie jest normalne uczucie.
- Może powinnaś z nimi porozmawiać ?
- Może ... Może masz rację. Nie. Ty masz rację. Tak zrobię. Dzięki Ząbek.
- Ależ proszę bardzo, tylko Elso ?
- Tak ?
- N...Nie wykreślaj Jacka, on jest zbyt wrażliwy. Widać, że cię kocha ponad swoje własne życie. Nie widziałam w całym swoim życiu, większej miłości, niż tej, którą Jack do ciebie żywi.
- Ja sama nawet nie wiem czy przypadkiem on nie okaże się tym jedynym.
- Oby tak było ... - Ząbek szepnęła już bardziej do siebie. Widziała przygnębienie Jacka i jego stan, gdy nie widział Elsy tyle dni. Potrzebował jej do normalnego funkcjonowania. Czuła, że problem Elsy polega na uczuciu co do dwojga braci. Miała nadzieję, że Elsa wybierze Jacka, ale nie chciała wobec niej kłamać.
Zobaczyła kątem oka tylko jak blondynka wybiega z pokoju, a potem tylko jej bieg.
Siedział na balkonie. Patrzył na wschodzące słońce. Zastanawiał się nad relacją między nim, a Elsą. Dała mu kosza, ale to nie zmieniło jego uczuć do niej i na pewno nie zmieni. W sumie wiedział, że cokolwiek blondynka powiedziała, on zna prawdę. Kocha go tam w środku, mimo iż nie chce się do tego przyznać.
Poczuł, że ktoś wchodzi na balkon. Odwrócił się, a jego oczom ukazała się dziewczyna, o której tyle myślał. W końcu wyszła z pokoju. Nareszcie.
- Wyszłaś. - Rzucił.
- Jak widać. - Zbliżyła się trochę.
- Nic lepiej nie mów.
Wiedział, że to co teraz zrobi, nie będzie odpowiednie i Jack zapewne go zabije, ale nie mógł się już powstrzymać. Objął rękoma jej twarz i pocałował ją. Po prostu zrobił to co chciał już od dawna.
- C...CO ty wyprawiasz ?? - Odepchnęła go od siebie, z chęcią mordu w oczach.
- Sorry. - Westchnął po czym znowu odwrócił się w stronę słońca.
Elsa była na niego wściekła, ale widząc smutek wręcz wymalowany na jego twarzy, jej złość trochę zależała.
- Luke .
- Elsa - Widać było, że się z nią droczy.
- Porozmawiajmy. Zbliżyliśmy się ostatnio. Jak się czujesz ?
- Pocałowałem cię, a ty mnie, zaszumiało mi w głowie. Jak mam się czuć ?
- Jest ci przykro.
- Mnie nie bywa przykro. Jestem wampirem, zapomniałaś ?
- Bywa, ale się nie przyznajesz. Wpadasz w złość robisz coś głupiego.
- Boisz się. Myślisz, że ciemność znów namąci mi w głowie. Nie musi. Wiesz dlaczego ? Jesteś zaskoczona, że cię pocałowałem ?
- Nie. Że pomyślałeś, że to cokolwiek zmieni.
- Teraz jest mi przykro.
- Luke, dobrze wiem, o co ci chodzi.
- Nie, nie wiesz. Jestem wampirem i weź sobie to do serca.
Po tych słowach wyszedł, tak po prostu. Zostawił ją samą. Faceci.
- Na serio myślałeś, że się nie dowiem ?
- Ale o czym bracie ?
- Nie udawaj głupiego, przecież wiem co zrobiłeś. Jeśli myślałeś, że Elsa mi o tym nie powie, to się myliłeś.
- Nie. Ja WIEDZIAŁEM, że ci o tym powie. Nie znosi kłamać. Znam ją za dobrze.
- Na serio, znasz mnie tak dobrze ? - Do pomieszczenia weszła blondynka.
- Cóż, przynajmniej tak mi się wydaje.
- Jasne.
- A propo, wydaje mi się, że ostatnio widziałem Roxanne. Kręciła się po Burgess, kiedy na chwilę tam wpadłem. Pytała o ciebie Jack. Uważaj śnieżynko, mimo tego, że się pogodziłyście, ona wciąż próbuje ci go odebrać.
- Nic z tego. - Fuknął Jack.
- Myślisz ? Ja uderzyłem do Elsy.
Blondynka nic nie odpowiedziała, fuknęła tylko i odwróciła się, pokręciła z rezygnacją głową i wyszła z pokoju, wcześniej mówiąc.
- Dajcie znać jak skończycie.
I zniknęła za rogiem.
- Co teraz ? - Palnął Luke. - Walka ? Dalej, wstawaj ! - Uśmiechnięty, skakał przed białowłosym.
- Nie będę się bić. - Jack wstał z bardzo poważną miną.
- Ohh dlaczego ? Ja bym walczył.
- To wszystko usiłuje nas skłócić.
- Nie bój się braciszku, łączy nas nierozerwalna więź.
- Nie dajmy się rozdzielić, wytrwajmy. Chciałbym cię zabić, ale tego nie zrobię.
- Całowałem Elsę. - Luke dodał już z całkowitym naciskiem.
- Bo ci się podoba !! Bo ją kochasz !!!! Bo ci zależy !!! I wiesz co !!!??? Nie pozwolę by cokolwiek zniszczyło tą cząstkę ciebie, która w końcu coś poczuła !!!! Ta ciemność próbuje cię złamać, nas. Ważne jak zareagujemy. Decyzja należy do nas. Nie będę z tobą walczył.
Jack popatrzył mu w oczy, a później odszedł zostawiając swojego brata z dziwnym wyrazem twarzy.
Znów minęło kilka dni. Jack unikał wszystkich, nawet Elsę. Czuł do niej coś co w tym momencie nie pozwalało mu się do niej zbliżyć, a ona sama wyglądała jakby z tego powodu cierpiała. Przesiadywała znów całe dnie w pokoju, ale nie zamykała się już. Przynajmniej to się zmieniło. Overland siedział w salonie przed kominkiem. Rozmyślał o tym wszystkim, ale teraz zrozumiał, że musi, musi się tego dowiedzieć. Obrał kierunek prowadzący do pokoju Elsy. Zapukał i wszedł, gdy otrzymał pozwolenie.
- Odważyłeś się tu przyjść. - Wyszeptała.
- Cóż, chciałem się pożegnać.
- Już odchodzisz ?
- Nikt mnie tu nie chce.
- Nie dąsaj się Luke. W twoim wieku nie przystoi.
- Sss Auć. - Prychnął pod nosem.
Elsa odwróciła się z zamiarem odejścia, ale on w mig znalazł się obok niej. No tak, jest wampirem, szybkie przemieszczanie się to u niego normalność.
- Nie pocałujesz mnie ?
- Wolałabym już zabić. - Warknęła na niego.
W tym momencie sama nie wiedziała co mówi. Nie chciała tego powiedzieć, ale emocje które się w niej kłębiły same zdawały się działać, nie słuchając jej przeciwstawień.
- Co cię tu sprowadziło ? - Zagaiła.
- Tęsknota, ciekawość i tym podobne.
- Jestem lepsza w enigmatycznych półsłówkach. Co ty knujesz ?
- Eh pamiętaj. Jeśli będę coś knuł dowiesz się o tym.
- No, więc pocałuj mnie, albo zabij, oboje wiemy, że i tak zrobisz tylko jedno.
I w następnej chwili całował ją nie zwracając uwagi na to, że ona mu się wyrywa. Odsunął się od niej.
- Mam pytanie. - Luke popatrzył na nią. - Odpowiesz i zostanę. Odpowiesz i zapomnę o 300 latach bez ciebie. Zapomnę jak bardzo cię kochałem. Zaczniemy od zera. - Paplał. - To decydująca chwila. Mamy czas, w tym piękno wieczności. Chcę usłyszeć prawdę, ten jeden raz. - Złapał jej twarz w swoje dłonie.
- Dość Luke. - Elsa spojrzała mu w oczy. - Znam pytanie i odpowiedź.
Jego oczy zaszkliły się, ale nie uroniły żadnych łez.
- Luke. - Mimo iż Luke powstrzymywał łzy, Elsa nie potrafiła, z jej oczu popłynęły krople. - Prawda jest taka, że nigdy cię nie kochałam ...
Poczuł jak jego nogi uginają się pod ciężarem ciała, a serce rozrywa na kawałki, głowa pulsuje, wszystkie emocje pochłania żar złości i skruszenia.
- Tylko Jacka ... - Elsa nie hamowała łez, nie płakała z tego powodu, że go odpychała, ale z tego, że nie chciała go ranić. Nie kochała go, ale był jej przyjacielem mimo wszystko.
- Nie chcę cię ranić Luke, nie chcę.
Wybiegła na balkon.
Spędziła tam parę ładnych godzin, gdy poczuła zimno. Za nią stał Luke.
- Przestraszyłeś mnie. - podeszła do niego bliżej.
- Cóż, patrol sąsiedzki.
- Dziękuję, że nade mną czuwasz, mimo tego co ci dziś powiedziałam.
Odwrócił się do niej i spojrzał na jej zapłakaną twarz.
- Taki jestem, zaufany opiekun. Niosę spokój.
- Piłeś ?? - Elsa spojrzała mu w oczy ze zdziwieniem.
- T ... Trochę. - Czkną.
- Jest ci smutno, niedobre połączenie.
- Nieprawda, smutno bywa tym, którzy coś czują.
- Kłamiesz, ty czujesz.
- Myślałem, że mnie pocałujesz, wierzyłem, że chcesz, że to ma sens.
- Luke ...
- To ty kłamiesz, coś się między nami dzieje, a ty okłamujesz mnie, Jacka, a przede wszystkim siebie. Oto dowód.
Znów zatopił się w jej ustach, ale ona niemal natychmiast go odepchnęła, tak jak wcześniej.
- N ... Nie. Co cię napadło ?
- Kłam dalej.
- Nie jesteś taki.
- I tu się mylisz.
Znów spróbował, ale Elsa zaciekle go od siebie odpychała.
- Luke, wiele dla mnie znaczysz, naprawdę, ale kocham Jacka i tylko jego.
- Kiedyś się tego wyprzesz, wiesz dlaczego zostałem wampirem ? Chcę zagłuszyć ból, przestaje mi już na tobie zależeć.
Elsa wyrwała się i pobiegła wprost przed siebie, bała się, że pod wpływem agresji może zrobić krzywdę jej, sobie, a przede wszystkim innym. Wbiegła na korytarz, w którym znajdowały się pokoje, ale nie poszła do swojej sypialni, tylko do tej zaraz obok. Wbiegła bez pukania i zastała tam Jacka. Niemal natychmiast wpadła mu w objęcia. Przy nim była bezpieczna. Potrzebowała go teraz tak cholernie mocno. On nic nie powiedział. Widząc jej zapłakaną, przerażoną twarz, przytulił ją mocniej.
- Jack... Luke ... on....
- Shhh, spokojnie, jestem tu, jestem. Wiem o wszystkim.
- S ... Słyszałeś ?
- Początek, nie chciałem podsłuchiwać.
- On ... on ... nie rozumie.
- Jack, ja nie byłam pewna, ale teraz jestem. Kocham CIEBIE Jack. Ciebie i tylko ciebie. Byłam rozdarta, ale teraz już wiem.
- Ja też cię kocham Śnieżynko. Nawet nie wiesz jak bardzo.
Przysunął ją bliżej i zatopił się w jej ustach, a Elsa odwzajemniła pocałunek. Teraz wiedziała, kogo tak na prawdę kocha. Jack całował tak inaczej, delikatnie, głęboko, a zarazem namiętnie, a Luke po prostu brutalnie.
Przytuliła go, gdy nagle do pokoju białowłosego wleciała Ząbek z przerażeniem na twarzy.
- M ... Musicie to zobaczyć ! W w salonie !
Cała trójka pobiegła do salonu, w którym znajdowali się już wszyscy, łącznie z Lukiem. Przy kominku stała jakaś dziewczyna w brązowych włosach, a każdy patrzył na nią z strachem. Nikt nie podszedł bliżej, stali jak słup soli.
Kiedy Elsa zobaczyła dziewczynę stanęła jak wryta. Ona wyglądała jak ona, tyle, że różnił je kolor włosów i oczu. !!!
Nagle usłyszeli melodyjny głos. Nowa w końcu się odezwała.
- Poznajmy się. Jestem Katherine ...
Ściskam mroźnie :**
- Elso ?! Elsa, jesteś tam ?
Znowu kolejne pukanie do drzwi, znowu pytania. Miała już tego dosyć, czy nie mogli choć na chwilę zostawić jej samej ?
Elsa już od kilku dni siedziała w pokoju, prawie z niego nie wychodząc. Od ostatniej rozmowy z braćmi Overland zamknęła się w sobie. Nawet Jacka nie chciała wpuścić do środka. Czuła się przygnębiona i rozdarta. Dlaczego ? Odkąd wyznała Jackowi, że czuje coś do niego naszły ją wątpliwości. Wątpliwości, które nawiedzały ją za każdym razem, gdy jej myśli wędrowały do Luka. Była w dodatku zszokowana, bo szanowany pan Luke Overland oznajmił jej, że jest wampirem, nawet nie tylko jej, ale wszystkim w kwaterze. To już kompletnie nie mieściło się w głowie. Nie chciała w to uwierzyć, ale w końcu doszła do wniosku, że musi to być prawdą, koniec końców w Świętego Mikołaja to ona kiedyś też nie wierzyła. To wszystko zaczynało ją już denerwować, musiała się komuś wygadać, musiała powiedzieć to co tak bardzo jej ciąży. Uchyliła drzwi, wpuszczając Ząbek do środka. Wróżka natychmiast wleciała do pokoju z prędkością światła, ledwo hamując przed ścianą, by się nie rozbić. Blondynka zwróciła twarz w stronę strażniczki. Twarz Ząbek wyrażała troskę i strach o nią.
- Co jest z tobą ? Dlaczego nie otwierałaś ?
- Przepraszam ... potrzebowałam samotności.
- Pięć dni ? - Ząbek wyglądała jakby dostała piłką od kosza.
- Wiesz, niektórzy mają większe trudności z poukładaniem myśli i uczuć.
- Uczuć ? Co się stało ?
- Obiecujesz, że nikomu nie powiesz ? Nie wygadasz ?
- A niby komu ? Zającowi ? Proszę cię !
- Fakt. Sorry, trochę zagalopowałam za daleko.
- Powiedziałabym, że nie trochę.
- Dobra, nie przesadzaj już. - Elsa wydała z siebie lekkie fuknięcie oburzenia.
- No to powiesz, co cię gnębi ?
- Wiesz, chodzi o Jacka i Luka.
- Co z nimi ?
- Od ostatniej rozmowy, mam mieszane uczucia. Sama już nie wiem co czuję i do kogo. Luke jest przystojny i jest moim przyjacielem, brakowało mi go przez ten cały czas. Nie miałam nawet pojęcia, że żyje. Z resztą, sam mi powiedział, że mnie kocha, ale ja tylko zaprotestowałam, mówiąc mu, że jest tylko przyjacielem.
- Chcesz przez to powiedzieć, że zakochałaś się w Luku ?!!
- Nie !!! - Elsa zaczerwieniła się i kładąc na łóżku, zakryła się pod same uszy.
Ząbek usiadła obok niej i delikatnie odsunęła kołdrę, odkrywając jej twarz.
- Czyli ?
- S...Sama nie wiem. Wiem, że jest dla mnie ważny, tak samo jak Jack. Z Jakiem jest inaczej, od zawsze byliśmy przyjaciółmi i choć od dawna czułam, że jest kimś więcej, dopiero po walce z Mrokiem odważyłam mu się to powiedzieć, a okazuje się, że on czuje to samo. Kocha mnie i ja o tym teraz wiem. Czuję się głupio, bo teraz, gdy wszystko zaczyna się układać, nachodzą mnie wątpliwości. Głupia miłość !
- Wiesz, wydaje mi się, że kochasz któregoś z nich, ale musisz sama zadecydować którego.
- Tak, ale jak ja mam to zrobić ? Nie wiem, nie rozumiem, nie potrafię. Za Luka mogę zabić, a za Jacka umrzeć. To nie jest normalne, to nie jest normalne uczucie.
- Może powinnaś z nimi porozmawiać ?
- Może ... Może masz rację. Nie. Ty masz rację. Tak zrobię. Dzięki Ząbek.
- Ależ proszę bardzo, tylko Elso ?
- Tak ?
- N...Nie wykreślaj Jacka, on jest zbyt wrażliwy. Widać, że cię kocha ponad swoje własne życie. Nie widziałam w całym swoim życiu, większej miłości, niż tej, którą Jack do ciebie żywi.
- Ja sama nawet nie wiem czy przypadkiem on nie okaże się tym jedynym.
- Oby tak było ... - Ząbek szepnęła już bardziej do siebie. Widziała przygnębienie Jacka i jego stan, gdy nie widział Elsy tyle dni. Potrzebował jej do normalnego funkcjonowania. Czuła, że problem Elsy polega na uczuciu co do dwojga braci. Miała nadzieję, że Elsa wybierze Jacka, ale nie chciała wobec niej kłamać.
Zobaczyła kątem oka tylko jak blondynka wybiega z pokoju, a potem tylko jej bieg.
Siedział na balkonie. Patrzył na wschodzące słońce. Zastanawiał się nad relacją między nim, a Elsą. Dała mu kosza, ale to nie zmieniło jego uczuć do niej i na pewno nie zmieni. W sumie wiedział, że cokolwiek blondynka powiedziała, on zna prawdę. Kocha go tam w środku, mimo iż nie chce się do tego przyznać.
Poczuł, że ktoś wchodzi na balkon. Odwrócił się, a jego oczom ukazała się dziewczyna, o której tyle myślał. W końcu wyszła z pokoju. Nareszcie.
- Wyszłaś. - Rzucił.
- Jak widać. - Zbliżyła się trochę.
- Nic lepiej nie mów.
Wiedział, że to co teraz zrobi, nie będzie odpowiednie i Jack zapewne go zabije, ale nie mógł się już powstrzymać. Objął rękoma jej twarz i pocałował ją. Po prostu zrobił to co chciał już od dawna.
- C...CO ty wyprawiasz ?? - Odepchnęła go od siebie, z chęcią mordu w oczach.
- Sorry. - Westchnął po czym znowu odwrócił się w stronę słońca.
Elsa była na niego wściekła, ale widząc smutek wręcz wymalowany na jego twarzy, jej złość trochę zależała.
- Luke .
- Elsa - Widać było, że się z nią droczy.
- Porozmawiajmy. Zbliżyliśmy się ostatnio. Jak się czujesz ?
- Pocałowałem cię, a ty mnie, zaszumiało mi w głowie. Jak mam się czuć ?
- Jest ci przykro.
- Mnie nie bywa przykro. Jestem wampirem, zapomniałaś ?
- Bywa, ale się nie przyznajesz. Wpadasz w złość robisz coś głupiego.
- Boisz się. Myślisz, że ciemność znów namąci mi w głowie. Nie musi. Wiesz dlaczego ? Jesteś zaskoczona, że cię pocałowałem ?
- Nie. Że pomyślałeś, że to cokolwiek zmieni.
- Teraz jest mi przykro.
- Luke, dobrze wiem, o co ci chodzi.
- Nie, nie wiesz. Jestem wampirem i weź sobie to do serca.
Po tych słowach wyszedł, tak po prostu. Zostawił ją samą. Faceci.
- Na serio myślałeś, że się nie dowiem ?
- Ale o czym bracie ?
- Nie udawaj głupiego, przecież wiem co zrobiłeś. Jeśli myślałeś, że Elsa mi o tym nie powie, to się myliłeś.
- Nie. Ja WIEDZIAŁEM, że ci o tym powie. Nie znosi kłamać. Znam ją za dobrze.
- Na serio, znasz mnie tak dobrze ? - Do pomieszczenia weszła blondynka.
- Cóż, przynajmniej tak mi się wydaje.
- Jasne.
- A propo, wydaje mi się, że ostatnio widziałem Roxanne. Kręciła się po Burgess, kiedy na chwilę tam wpadłem. Pytała o ciebie Jack. Uważaj śnieżynko, mimo tego, że się pogodziłyście, ona wciąż próbuje ci go odebrać.
- Nic z tego. - Fuknął Jack.
- Myślisz ? Ja uderzyłem do Elsy.
Blondynka nic nie odpowiedziała, fuknęła tylko i odwróciła się, pokręciła z rezygnacją głową i wyszła z pokoju, wcześniej mówiąc.
- Dajcie znać jak skończycie.
I zniknęła za rogiem.
- Co teraz ? - Palnął Luke. - Walka ? Dalej, wstawaj ! - Uśmiechnięty, skakał przed białowłosym.
- Nie będę się bić. - Jack wstał z bardzo poważną miną.
- Ohh dlaczego ? Ja bym walczył.
- To wszystko usiłuje nas skłócić.
- Nie bój się braciszku, łączy nas nierozerwalna więź.
- Nie dajmy się rozdzielić, wytrwajmy. Chciałbym cię zabić, ale tego nie zrobię.
- Całowałem Elsę. - Luke dodał już z całkowitym naciskiem.
- Bo ci się podoba !! Bo ją kochasz !!!! Bo ci zależy !!! I wiesz co !!!??? Nie pozwolę by cokolwiek zniszczyło tą cząstkę ciebie, która w końcu coś poczuła !!!! Ta ciemność próbuje cię złamać, nas. Ważne jak zareagujemy. Decyzja należy do nas. Nie będę z tobą walczył.
Jack popatrzył mu w oczy, a później odszedł zostawiając swojego brata z dziwnym wyrazem twarzy.
Znów minęło kilka dni. Jack unikał wszystkich, nawet Elsę. Czuł do niej coś co w tym momencie nie pozwalało mu się do niej zbliżyć, a ona sama wyglądała jakby z tego powodu cierpiała. Przesiadywała znów całe dnie w pokoju, ale nie zamykała się już. Przynajmniej to się zmieniło. Overland siedział w salonie przed kominkiem. Rozmyślał o tym wszystkim, ale teraz zrozumiał, że musi, musi się tego dowiedzieć. Obrał kierunek prowadzący do pokoju Elsy. Zapukał i wszedł, gdy otrzymał pozwolenie.
- Odważyłeś się tu przyjść. - Wyszeptała.
- Cóż, chciałem się pożegnać.
- Już odchodzisz ?
- Nikt mnie tu nie chce.
- Nie dąsaj się Luke. W twoim wieku nie przystoi.
- Sss Auć. - Prychnął pod nosem.
Elsa odwróciła się z zamiarem odejścia, ale on w mig znalazł się obok niej. No tak, jest wampirem, szybkie przemieszczanie się to u niego normalność.
- Nie pocałujesz mnie ?
- Wolałabym już zabić. - Warknęła na niego.
W tym momencie sama nie wiedziała co mówi. Nie chciała tego powiedzieć, ale emocje które się w niej kłębiły same zdawały się działać, nie słuchając jej przeciwstawień.
- Co cię tu sprowadziło ? - Zagaiła.
- Tęsknota, ciekawość i tym podobne.
- Jestem lepsza w enigmatycznych półsłówkach. Co ty knujesz ?
- Eh pamiętaj. Jeśli będę coś knuł dowiesz się o tym.
- No, więc pocałuj mnie, albo zabij, oboje wiemy, że i tak zrobisz tylko jedno.
I w następnej chwili całował ją nie zwracając uwagi na to, że ona mu się wyrywa. Odsunął się od niej.
- Mam pytanie. - Luke popatrzył na nią. - Odpowiesz i zostanę. Odpowiesz i zapomnę o 300 latach bez ciebie. Zapomnę jak bardzo cię kochałem. Zaczniemy od zera. - Paplał. - To decydująca chwila. Mamy czas, w tym piękno wieczności. Chcę usłyszeć prawdę, ten jeden raz. - Złapał jej twarz w swoje dłonie.
- Dość Luke. - Elsa spojrzała mu w oczy. - Znam pytanie i odpowiedź.
Jego oczy zaszkliły się, ale nie uroniły żadnych łez.
- Luke. - Mimo iż Luke powstrzymywał łzy, Elsa nie potrafiła, z jej oczu popłynęły krople. - Prawda jest taka, że nigdy cię nie kochałam ...
Poczuł jak jego nogi uginają się pod ciężarem ciała, a serce rozrywa na kawałki, głowa pulsuje, wszystkie emocje pochłania żar złości i skruszenia.
- Tylko Jacka ... - Elsa nie hamowała łez, nie płakała z tego powodu, że go odpychała, ale z tego, że nie chciała go ranić. Nie kochała go, ale był jej przyjacielem mimo wszystko.
- Nie chcę cię ranić Luke, nie chcę.
Wybiegła na balkon.
Spędziła tam parę ładnych godzin, gdy poczuła zimno. Za nią stał Luke.
- Przestraszyłeś mnie. - podeszła do niego bliżej.
- Cóż, patrol sąsiedzki.
- Dziękuję, że nade mną czuwasz, mimo tego co ci dziś powiedziałam.
Odwrócił się do niej i spojrzał na jej zapłakaną twarz.
- Taki jestem, zaufany opiekun. Niosę spokój.
- Piłeś ?? - Elsa spojrzała mu w oczy ze zdziwieniem.
- T ... Trochę. - Czkną.
- Jest ci smutno, niedobre połączenie.
- Nieprawda, smutno bywa tym, którzy coś czują.
- Kłamiesz, ty czujesz.
- Myślałem, że mnie pocałujesz, wierzyłem, że chcesz, że to ma sens.
- Luke ...
- To ty kłamiesz, coś się między nami dzieje, a ty okłamujesz mnie, Jacka, a przede wszystkim siebie. Oto dowód.
Znów zatopił się w jej ustach, ale ona niemal natychmiast go odepchnęła, tak jak wcześniej.
- N ... Nie. Co cię napadło ?
- Kłam dalej.
- Nie jesteś taki.
- I tu się mylisz.
Znów spróbował, ale Elsa zaciekle go od siebie odpychała.
- Luke, wiele dla mnie znaczysz, naprawdę, ale kocham Jacka i tylko jego.
- Kiedyś się tego wyprzesz, wiesz dlaczego zostałem wampirem ? Chcę zagłuszyć ból, przestaje mi już na tobie zależeć.
Elsa wyrwała się i pobiegła wprost przed siebie, bała się, że pod wpływem agresji może zrobić krzywdę jej, sobie, a przede wszystkim innym. Wbiegła na korytarz, w którym znajdowały się pokoje, ale nie poszła do swojej sypialni, tylko do tej zaraz obok. Wbiegła bez pukania i zastała tam Jacka. Niemal natychmiast wpadła mu w objęcia. Przy nim była bezpieczna. Potrzebowała go teraz tak cholernie mocno. On nic nie powiedział. Widząc jej zapłakaną, przerażoną twarz, przytulił ją mocniej.
- Jack... Luke ... on....
- Shhh, spokojnie, jestem tu, jestem. Wiem o wszystkim.
- S ... Słyszałeś ?
- Początek, nie chciałem podsłuchiwać.
- On ... on ... nie rozumie.
- Jack, ja nie byłam pewna, ale teraz jestem. Kocham CIEBIE Jack. Ciebie i tylko ciebie. Byłam rozdarta, ale teraz już wiem.
- Ja też cię kocham Śnieżynko. Nawet nie wiesz jak bardzo.
Przysunął ją bliżej i zatopił się w jej ustach, a Elsa odwzajemniła pocałunek. Teraz wiedziała, kogo tak na prawdę kocha. Jack całował tak inaczej, delikatnie, głęboko, a zarazem namiętnie, a Luke po prostu brutalnie.
Przytuliła go, gdy nagle do pokoju białowłosego wleciała Ząbek z przerażeniem na twarzy.
- M ... Musicie to zobaczyć ! W w salonie !
Cała trójka pobiegła do salonu, w którym znajdowali się już wszyscy, łącznie z Lukiem. Przy kominku stała jakaś dziewczyna w brązowych włosach, a każdy patrzył na nią z strachem. Nikt nie podszedł bliżej, stali jak słup soli.
Kiedy Elsa zobaczyła dziewczynę stanęła jak wryta. Ona wyglądała jak ona, tyle, że różnił je kolor włosów i oczu. !!!
Nagle usłyszeli melodyjny głos. Nowa w końcu się odezwała.
- Poznajmy się. Jestem Katherine ...
środa, 11 lutego 2015
LBA !!! *_* :) + informacja o rozdziałach
JEJU *_* zostałam nominowana do Liebster Blog Award. Tak jak wcześniej pisałam uważam, że nie zasługuję na nominację. Mój blog nie ma jeszcze miesiąca, a już dostałam nominację do LBA za co bardzo dziękuję. W związku z rozdziałem, zaczęłam pisać kolejny, pojawi się jutro, albo pojutrze. Co do 2 bloga rozdział niestety pojawi się późno, bo niestety komputer mi się zaciął i skasowało mi moją kopię zapasową, dlatego muszę napisać go od nowa, także ukaże się dopiero około 15 - 16 lutego. Mam nadzieję, że uzbroicie się w cierpliwość.
http://believeinjelsa.blogspot.com/
http://frozenlifejackfrost.blogspot.com
http://d-dw-h.blogspot.com
http://elsa-i-jack-love.blogspot.com
http://froideur-et-amour.blogspot.com
http://frozenxlovers.blogspot.be
http://jelsa-po-zmierzchu.blogspot.com
http://marzenia2.blogspot.com
http://riseofthefrozenguardians.blogspot.com
http://jelsasercezlodu.blogspot.com
http://snieznahistoriajelsafanfiction.blogspot.com
BLOGI, KTÓRE NOMINUJĘ :
http://believeinjelsa.blogspot.com/
http://frozenlifejackfrost.blogspot.com
http://d-dw-h.blogspot.com
http://elsa-i-jack-love.blogspot.com
http://froideur-et-amour.blogspot.com
http://frozenxlovers.blogspot.be
http://jelsa-po-zmierzchu.blogspot.com
http://marzenia2.blogspot.com
http://riseofthefrozenguardians.blogspot.com
http://jelsasercezlodu.blogspot.com
http://snieznahistoriajelsafanfiction.blogspot.com
1. Co sprawiło, że postanowiłaś założyć bloga ?
Cóż, właściwie to kocham pisać opowiadania i kocham Jelsę, właśnie dlatego zdecydowałam założyć bloga, myślę, że dzielenie się z innymi swoją pasją jest o wiele ciekawsze.
2.Co byś zrobiła gdybyś przeniosła się do świata z ulubionej ksiażki/filmu/bloga/gry ?
Prawdopodobnie korzystałam bym z okazji jaka mi się trafiła. Nie mam ulubionej ksiażki kocham wszystkie, z filmami jest podobnie, nie gram w gry, ale z blogiem jest inaczej, czytam wiele, ale uwielbiam te o Jelsie, albo o samym Jacku, gdybym trafiła do bloga, w którym nie byłoby Elsy, a byłby sam Jack pewnie bym się z nim zaprzyjaźniła, ale osobiście wolałabym czegoś więcej ;)
3. Jakie masz zainteresowania ?
Szczerze mówiąc, jest ich wiele, ale kocham pisać opowiadania, śpiewać, pisać piosenki, rysować i szkicować. Mnóstwo tego jest.
4. Co myślisz o związkach homoseksualnych ?
Wiele osób to potępia, ale nie rozumiem dlaczego. Człowiek ma prawo się zakochać, czy jest w tym coś złego ? Nie sądzę, ja uważam, że love is love.
5. Jakie są twoje ulubione zespoły muzyczne ?
Jest ich wiele, lifehouse, the wanted, the afters, mnóstwo ich.
6. Czy gdyby urządzono konwent na którym głównym tematem byłaby Jelsa pojechałabyś ?
Z pewnością, nie mogłabym tego przegapić za nic.
7. Co myślisz o ludziach ciągle narzekających na swoje życie ?
Myślę, że takie osoby powinny zainteresować się czymś i spróbować wnieść jakieś zmiany do swojego tymczasowego życia np : znaleźć hobby. Ludzie narzekają, bo nudzą się i nie mają pojęcia jak to zmienić.
Myślę, że takie osoby powinny zainteresować się czymś i spróbować wnieść jakieś zmiany do swojego tymczasowego życia np : znaleźć hobby. Ludzie narzekają, bo nudzą się i nie mają pojęcia jak to zmienić.
8.Co kochasz robić w wolnym czasie ?
Uwielbiam czytać książki, nie jestem kujonkom, ale wtedy przenoszę się w zupełnie inny świat, z tego też czerpię inspiracje do pisania własnych opowiadań. Kocham również rysować, każdy mi powtarza, że mam niesamowity talent i powinnam go wykorzystać. W wolnych chwilach piszę na blogu, wychodzę z przyjaciółmi, ogólnie jestem zwariowaną nastolatką, która marzy o miłości, więc czasami zdarza się iść na imprezę. :)
9. Czy grasz na jakimś instrumencie ?
Osobiście żadnego nie posiadam, ale całkiem nieźle idzie mi gra na pianinie i gitarze. Właściwie te dwa instrumenty są dla mnie najpiękniejsze na świecie.
10. Co sądzisz o Vlogach ? Czy chciałabyś kręcić własnego ?
Szczerze to nie bardzo. Zawsze wolałam pisać niż mówić. Tak też jest w szkole, wolę kartkówki niż pytania. Jestem rozmowna, ale łatwiej jest mi wyrazić myśli i uczucia pisząc o nich. Osobiście uważam, że Vlog to super sprawa, ale nie jest on przeznaczony dla mnie.
11. Dlaczego prowadzisz bloga ? Co on wprowadza w twoje życie ?
Blogi, które prowadzę są ważną częścią mojego życia. Wszystkie moje opowiadania są wymyślane w mojej głowie, dlatego też często mi jest trudno się skupić. Historia o Jacku i Elsie, którą obecnie prowadzę jest takim moim marzeniem. Po prostu piszę historię, którą sama chciałabym przeżyć. Z początku pisałam dla siebie, ale uznałam, że może warto by podzielić się tym z innymi. Jestem dumna, bo ledwo zaczęłam, ale każdy komentarz, który otrzymałam, jest pochwałą i upewnia mnie w tym, że moja historia wam się podoba, ponadto napełnia mnie to weną. Nie wyobrażam sobie, bym miała usunąć bloga nie dokańczając swojej historii. Ten i 2 blog to takie kawałki mojego serca i wyobraźni, dlatego są dla mnie ważne i dlatego je prowadzę.
Pytania ode mnie :
1. Czy jesteś zadowolony/a ze swojego bloga ?
2. Dlaczego właśnie Jelsa ?
3. Co sądzisz o czytaniu książek ? Unikasz tego, czy wręcz przeciwnie ?
4. Co sprawiło, że zaczęłaś/eś pisać bloga ?
5. Czy chciał/a byś być jednym z głównych bohaterów swojej historii ?
6. Jest coś co chcesz zmienić w swoim sposobie pisania ?
7. Według ciebie miłość jest czymś co rani ?
8. Czy przyjaźń między kobietą a mężczyzną jest możliwa ?
9. Według ciebie skąd można wiedzieć, że się kogoś kocha ?
10. Jak sądzisz, co można zrobić dla miłości, np : oddać życie ?
11. Zwierzątko, które masz lub chciał/a byś mieć ?
Uwielbiam czytać książki, nie jestem kujonkom, ale wtedy przenoszę się w zupełnie inny świat, z tego też czerpię inspiracje do pisania własnych opowiadań. Kocham również rysować, każdy mi powtarza, że mam niesamowity talent i powinnam go wykorzystać. W wolnych chwilach piszę na blogu, wychodzę z przyjaciółmi, ogólnie jestem zwariowaną nastolatką, która marzy o miłości, więc czasami zdarza się iść na imprezę. :)
9. Czy grasz na jakimś instrumencie ?
Osobiście żadnego nie posiadam, ale całkiem nieźle idzie mi gra na pianinie i gitarze. Właściwie te dwa instrumenty są dla mnie najpiękniejsze na świecie.
10. Co sądzisz o Vlogach ? Czy chciałabyś kręcić własnego ?
Szczerze to nie bardzo. Zawsze wolałam pisać niż mówić. Tak też jest w szkole, wolę kartkówki niż pytania. Jestem rozmowna, ale łatwiej jest mi wyrazić myśli i uczucia pisząc o nich. Osobiście uważam, że Vlog to super sprawa, ale nie jest on przeznaczony dla mnie.
11. Dlaczego prowadzisz bloga ? Co on wprowadza w twoje życie ?
Blogi, które prowadzę są ważną częścią mojego życia. Wszystkie moje opowiadania są wymyślane w mojej głowie, dlatego też często mi jest trudno się skupić. Historia o Jacku i Elsie, którą obecnie prowadzę jest takim moim marzeniem. Po prostu piszę historię, którą sama chciałabym przeżyć. Z początku pisałam dla siebie, ale uznałam, że może warto by podzielić się tym z innymi. Jestem dumna, bo ledwo zaczęłam, ale każdy komentarz, który otrzymałam, jest pochwałą i upewnia mnie w tym, że moja historia wam się podoba, ponadto napełnia mnie to weną. Nie wyobrażam sobie, bym miała usunąć bloga nie dokańczając swojej historii. Ten i 2 blog to takie kawałki mojego serca i wyobraźni, dlatego są dla mnie ważne i dlatego je prowadzę.
Pytania ode mnie :
1. Czy jesteś zadowolony/a ze swojego bloga ?
2. Dlaczego właśnie Jelsa ?
3. Co sądzisz o czytaniu książek ? Unikasz tego, czy wręcz przeciwnie ?
4. Co sprawiło, że zaczęłaś/eś pisać bloga ?
5. Czy chciał/a byś być jednym z głównych bohaterów swojej historii ?
6. Jest coś co chcesz zmienić w swoim sposobie pisania ?
7. Według ciebie miłość jest czymś co rani ?
8. Czy przyjaźń między kobietą a mężczyzną jest możliwa ?
9. Według ciebie skąd można wiedzieć, że się kogoś kocha ?
10. Jak sądzisz, co można zrobić dla miłości, np : oddać życie ?
11. Zwierzątko, które masz lub chciał/a byś mieć ?
sobota, 7 lutego 2015
10. - Coś wiecznego.
Rozdział 10. Niestety nie ma mnie jeszcze w domu, a zostałam nominowana do Liebster Blog Award *-* za co bardzo dziękuję, choć uważam, że mój blog nie zasłużył sobie jeszcze na taką pochwałę i nagrodę, a ponieważ wracam za niedługo postaram się jak najszybciej wypełnić nominację. Rozdział napisany szybko, więc jeśli będzie dużo literówek to przepraszam. Mam nadzieję, że się spodoba, pozdrawiam i całuję mroźnie :* :*
Od feralnego dnia ataku Luka na kwaterę, minął tydzień. Tydzień długich oczekiwań na poddanie się Luka. Nie było to łatwe, bo widać było, że chłopak jest całkowicie poddany woli Mroka, a nie mieli pojęcia jak go uwolnić spod tej klątwy. To wszystko bardzo mocno przeżywała Elsa, bo wiadome było, że Luke był dla niej ważny, ale bardziej martwiła się o Jacka. Nie chciał patrzeć na brata, w sposób, który zabija, ale z każdym dniem jego nienawiść do Luka rosła i rosła i przybierała na sile. Elsa starała się złagodzić to uczucie, ale gdy Frost tylko na nią patrzył, miał przed oczami Luka, który się do niej przystawia, a ten widok jeszcze bardziej go drażnił, bo bał się, że Luke może ją mu odebrać, a to było jego najgorszym koszmarem. Mimo wszelkich starań strażników, nie potrafili złagodzić nienawiści Luka, która stworzyła się pod wpływem Mroka. Nawet blondynka nie odważyła się do niego odezwać, mimo iż bardzo chciała mu przemówić do rozsądku. Ale dzisiaj chcieli wybawić go spod kontroli Czarnego Pana i tym razem nie chcieli się poddać. Kazali yetim przyprowadzić czarnowłosego do pomieszczenia głównego, w którym była kopia kuli ziemskiej. Po chwili zjawili się niosąc pod ręce ledwo co żywego Luka. Bolało go to, bo Mrok wiedział iż Luke jest w domu Northa, więc gnębił chłopaka mocniej, bojąc się, że zniosą jego blokadę i straci nad nim kontrolę. Ból był niewyobrażalny, bo oni jedna ze stron nie chciała ustąpić, a na tym cierpiał tylko sam Overland targany emocjami.Wykończony i cały obolały stanął naprzeciwko strażników podtrzymywany przez yetich, bo sam by się na nogach nie utrzymał. Blondynka wchodząc do pomieszczenia, zobaczyła na pierwszy rzut oka strażników i Roxanne, ale dopiero później spostrzegła wielkich osiłków i chłopaka. Przeraziła się, nie na żarty. Chłopak wyglądał jakby bał się już samego życia. Biała jak papier skóra, opadnięte z sił, umięśnione i wysportowane, ale mimo tego słabe ciało, wory pod oczami, wyschnięte usta, czarne włosy które opadały na czoło i te oczy. Oczy pełnie nienawiści i miłości jednocześnie. Oczy, które wyrażały wszystko i nic. Dziewczyna czuła się jakby patrzyła na Frosta, ale wiedziała, że prawdziwie to jego brat. Wyglądał okropnie, to nie mogło się tak skończyć, za bardzo go męczyli, jeżeli tak dalej będzie to Luke nie przeżyje tego rozstrojenia, a sama Elsa też by się załamała, bo Luke był jej przyjacielem bez względu na to po której stronie jest, zawsze już będzie miał swoje miejsce w jej sercu. Podbiegła do niego i podniosła jego podbródek, jednocześnie klękając, by lepiej widzieć oczy, które tylko dla niej nie były zimne. Ona była wyjątkiem. Mimo tego, że powiedział jej, że wszystkie jego uczucia do niej zgasły, nie było to prawdą. Będąc z dala od Mroka jego blokada słabła i z każdą minutą czuł coraz więcej pozytywnych nastawień, a zwłaszcza do blondynki. Ona była takim światłem dla niego, który rozwiewa mu ciemność. Właściwie teraz czuł się głupio, że istota tak piękna i dobra opiekuje się nim, zwykłym gnojkiem, który uległ ciemnym siłom, wyrzekając się wszelkich dobrych uczuć, a czuł się bardziej podle, gdy widział w oczach Jacka zazdrość i szczerą nienawiść, wobec jego osoby. Było mu przykro, ale w sumie oni mieli rację. Sam zawinił, jego wybór, jego ból, a teraz ponosi konsekwencje. Patrząc w oczy Elsy, widział w nich troskę o niego i wesołe ogniki, ale też strach. Bała się go, nie chciał by tak się czuła, mógłby zrobić wszystko by tylko się go nie bała, by była bezpieczna, teraz chciał wszystko naprawić, bez względu na wszystko, wiedział, że i tak nie ma szans z mocą Mroka, ale im dłużej będzie walczył, tym szybciej jego blokada się skończy. Doskonale zdawał sobie z bólu, który będzie mu towarzyszył i to, że Czarny Pan nie odpuści i będzie walczył.
Nagle poczuł jak drobna dłoń blondynki go opuszcza i jak dziewczyna odchodzi do strażników. Od razu poczuł brak i pustkę, jej dotyk był jak lek przeciwbólowy, a teraz go zabrakło.
Elsa też nie chciała go opuszczać, jako jedyna widziała w jego oczach skruchę i smutek, ale nikt inny nie chciał jej wierzyć. Dzisiaj mieli ostatecznie wybawić go spod władzy Mroka i chciała mu ulżyć w cierpieniu. Odciągnęła Jacka na bok, chcąc by pomógł jej w tym, bo w końcu był jej przyjacielem, a może nawet kimś więcej, dlatego miała nadzieję, że jako jedyny jej wysłucha.
- Jack, możemy pogadać ?
- Teraz ? - Nie uległo jej uwadze to, że poczuła lekką nutkę zawodu.
- Teraz. To ważne.
- No dobrze, o co chodzi ?
- O Luka.
- No nie, na serio, czy on musi byc głównym tematem ?
- Jack ! Mimo wszystko to twój brat !
- A twój chłopak !!
- N...Nie jest moim chłopakiem. - Dziewczyna nie ukrywała zdziwienia.
- Jasne.
- Sugerujesz coś ?
- Nie ... nic. - Poczuł zawód, wyczuł w jej głosie złość.
- Miałam nadzieję, że jako jedyny mi pomożesz, ale jak widać zawiodłam, a myślałam, że jestem dla ciebie przyjaciółką, tak samo jak ty moim przyjacielem. - Odwróciła się z zamiarem odejścia.
- Jesteś dla mnie kimś więcej. - Szepnął sam do siebie po czym złapał ją za nadgarstek zmuszając do zatrzymania się.
Elsa spojrzała na niego pytającym wzrokiem, w którym jednak czaiły się ogniki radości.
- Pomogę ci.
- Dziękuję. - Rzuciła mu się na szyję w geście podziękowania, ale mimo wszystko chciała by było to spowodowane czymś innym.
- Co to za sprawa ?
- Mamy dzisiaj wybawić Luka spod władzy Mroka prawda ?
- Owszem.
- Chodzi o to, że ... no sam na niego popatrz !
- Co z nim ?
- Nie widzisz jak wygląda ? Kończy się i fizycznie i psychicznie. To go zabije, chcę mu pomóc w tym bólu.
- Niby jak ty chcesz to zrobić ? Nie da się. Tak jest i tyle.
- Nie Jack, przecież jest tyle sposobów, czy musimy akurat dawać mu ten eliksir ? Boję się, że on ... że on tego nie przeżyje.
- Martwisz się o niego ? - Jack podniósł swoje niebieskie tęczówki i utkwił je w dziewczynie, dla której zrobiłby wszystko.
- Bardzo ... - Szepnęła, ale on to usłyszał.
Zobaczyła jego minę, to nie była miła mina, usta wykrzywił w kpiącym uśmiechu, pomieszanym ze smutkiem i odtrąceniem. Przybliżyła się bliżej niego, bała się, że mógłby jeszcze pomyśleć, że się z Luku zakochała.
- Jack ... Ale, wiesz ja nie ... ja wcale ... ja i Luke jesteśmy tylko przyjaciółmi, na serio ja wcale ...
- Dlaczego się tłumaczysz ? - Jack wybuchł, ale na szczęście nie tak ostro. - Nie żądam tego od ciebie.
- Ja wiem, ale po prostu ...
- Ty i on, to tak jak ja i ty.
- Nie Jack, z tobą jest inaczej.
- Niby jak ? Czym ja się od niego różnię ?
- Wyglądem, wiekiem, a przede wszystkim charakterem. Nie jesteście tacy sami. Jack, ty zawsze byłeś inny, lepszy, bardziej opiekuńczy, ale ostatnio cię nie poznaję.
- Zmieniłem się wiem. Ale nie chcę byś przez to postrzegała mnie inaczej. Jesteśmy przyjaciółmi przecież, pogodziłem się z tym.
- C ... Co ? - Jack wyminął ją zanim cokolwiek załapała. Dopiero po chwili poczuł jej palce.
- Jack ... ja ...
- Tak ?
- A co z Lukiem ? - Skutecznie zmieniła temat.
- Postaram się zrobić coś z tym, obiecuję.
- Dziękuje. - Puściła go i pozwoliła odejść, bała się tego co może się stać.
Jack odszedł na pewną odległość, zabolało. Jednak jego najgorsze obawy się spełniły. Ona woli jednak jego brata, po raz kolejny odebrał mu coś na czym mu zależy, ale tym razem jest to najważniejsza rzecz, a konkretnie osoba, najważniejsza w całym jego życiu. Teraz dopiero zobaczył, jak bardzo ją kocha, jak bardzo chce przy niej być, ile dla niego znaczy, co b y dla niej zrobił i ile by poświęcił. Czuł pustkę. Cholera, czy to na serio tak musi boleć ? Chyba dla niego jest to szczególnie piekąca rana. Mimowolnie spojrzał na brata, a ich spojrzenia się spotkały. I znów kolejne ukłucie, bo jego oczy tak czarne, ale mimo wszystko wyrażające skruchę.
Przyszedł ten czas. Eliksir był gotowy, ale czy zadziała ? Bał się, że jednak nie i wtedy nie będzie już dla Luka żadnego ratunku. I tak, martwił się o brata, mimo wszystko.
Stało się tak szybko, zobaczył jak czarnowłosy wypija fiolkę, a przez jego ciało przechodzi dreszcz. Mocno wygiął się w łuk, opadł, z jego oczu popłynęło kilka łez, a z gardła wypłynął okropny krzyk bólu. Elsa chciała już biegnąć do niego, gdy ją zatrzymał. Spojrzała na niego, a jej oczach widział przerażenie. On sam też wyczuł, że jego wzrok również wyraża smutek i cierpienie. Krzyk jego brata bardzo go kuł. Nie chciał aż takiego cierpienia dla niego, nie zmieni to faktu, że są rodziną. Poczuł jak Elsa chowa głowę w jego tors, a jej słone krople moczą mu bluzę. Przytulił ja mocniej. Po chwili zobaczył blask i ciemny piach. Nie udało im się. Luke zamiast osłabnąć stał się silniejszy. Jack szybko pobiegł w tamta stronę, ale nie zdążył, Luke uciekł, ale nie daleko. Zobaczył konie Mroka, a po chwili samego Czarnego Pana.
Zewsząd otoczył ich czarny piach, z którego uformowały się czarne konie, które bez namysłu zaczęły atakować. Nie mogli ryzykować walką w wewnątrz budynku, musieli się przenieść na zewnątrz. Walka rozpoczęła się tak nagle. Roxanne schowała się w środku, bo nie miała nawet czym się bronić. Strażnicy walczyli z koniami, Jack zajął się Mrokiem, a Elsa ? No właśnie Elsa. Ona postanowiła sprowadzić Luka po swojemu.
Śnieżyca. Wielka i nieograniczona. Nic nie wiedział. Jack przedzierał się przez wielką śnieżycę, połączoną z czarnym piachem. Przed oczami mrugnęła mu czyjaś sylwetka i zagłębił się dalej, kiedy nagle zobaczył snop koszmarów zmierzającym ku niemu. Jednym sprawnym ruchem zamroził je, tak, że nawet ziarenko nie umknęło.
- Mmmm Jack Frost. Jestem pod wrażeniem. - Zimny głos. Głos który tak bardzo nienawidził.
- Mrok !!
- Czuję się zaszczycony ! Po raz kolejny przychodzi nam walczyć.
- Jeśli myślisz, że ci odpuszczę to się grubo myślisz !
- Heh, pomyśl, czy musisz tak bardzo się angażować ? Przecież możesz się dołączyć do mnie. Sprawiłbym, że zapomniałbyś o całym tym bólu, o wszelkich złych chwilach, o tej zdradzie co tak bardzo boli. Elsa. Jedyny powód dla którego jeszcze żyjesz. Jedyna osoba za którą byś zabił, za którą byś umarł, najważniejsza osoba w całym twoim życiu, dziewczyna, którą kochasz bezgraniczną miłością
- Nie waż się jej nawet tknąć !
- Ja nic od niej nie chcę. Jest potężna, ale nie o to tu chodzi. ty też nie jesteś jej obojętny. Dołącz się do mnie tak jak twój brat, a sprawię, że i ona będzie posłuszna.
- Czego ty chcesz ?
- Jest tak bardzo podobna do Katherine. Ta twarz, idealnie taka sama. Jej wierny sobowtór właśnie walczy z Lukiem. Cudownie.
Jack wykorzystał chwilę, gdy Mrok starał się go wyprowadzić z równowagi i zaatakował, ale Mrok nie był dłużny i oddał. Jack obronił się, ale okazało się, że Czarny Pan jest silniejszy niż mu się wydawało. To nie będzie łatwa walka.
Blondynka przebijała się przez barierę śniegu i piachu. Chciała odnaleźć Luka, musiała go sprowadzić z powrotem. Zobaczyła go, stał i walczył sam ze swoim umysłem.
- Luke !!
- Czego chcesz !?
- Pozwól mi ci pomóc, pomogę tylko musisz mi na to pozwolić.
- Nie nie mogę, to boli !
- Wiem, wiem, ale pomogę ci, proszę !!
- Nie podchodź Elso, ja nie chcę stracić kontroli.
Znów krzyk i znów walka z ciałem i umysłem, ale to nie zniechęcało dziewczyny. Kątem oka zauważyła Jacka. Popatrzył na nią, a ona wiedziała już co miała zrobić. Szepnęła w stronę białowłosego cichutkie " wybacz mi ", a po chwili kierowała się już w kierunku czarnowłosego.
- Luke ! Pamiętasz, jak się poznaliśmy ?
- C ... Co ?
Dziewczyna chciała, go sprowadzić poprzez wspomnienia.
- Nasze pierwsze spotkanie, a później przyjaźń ?
Ból dał się w znaki. Głowa zaroiła się od wspomnień.
- Przypomnij sobie, proszę. Przypomnij sobie 18 Jacka. Przypomnij sobie Emmę i resztę.
Poczuł ból, a przed oczami pojawiły się sceny.
Spotkanie Elsy i Jacka.
Polana i 18 jego brata.
Wszystkie uściski i niewinne pocałunki w policzek.
Parę uśmiechów.
- Przestań do cholery !! Przestań !!!!
Bolało mocno. To za dużo. Upadł na kolana, wciąż trzymając się za bolącą głowę.
Elsa wiedziała, że Luke jest już na tyle silny by walczyć, podeszła do niego. Wiedziała, że jest dla niego ważna, więc chciała w ten sposób mu pomóc.
-Sprowadzę cię z powrotem, obiecuję. - Szepnęła patrząc mu się w oczy, a później zrobiła coś co przeważyło szalę nad kontrolą Mroka i życiem Jacka. Pocałowała go. Oderwała się od niego i ku jej uldze i radości, zamiast mrocznego Luka, patrzył się na nią chłopak o złotych włosach i niebieskich tęczówkach.
- E...Elsa ?
- Tak, tak ,tak !! To ja !! Wróciłeś !!
Z radości rzuciła mu się w ramiona, ale po chwili przypomniała sobie o białowłosym. Zerwała się na nogi i pobiegła w stronę Jacka, ale to sprawiło, że serce skruszyło jej się na cząstki.
Walczył z Mrokiem, coraz trudniej przychodziło mu odpierać ataki. Spojrzał z stronę Elsy i już wiedział co miała na myśli. Patrzył jak odczarowuje go w najgorszy i najboleśniejszy sposób z możliwych. Zagryzł wargę i skierował wzrok na wroga. Chwila nieuwagi kosztowała go tak wiele. Nie zdążył. Dostał koszmarami prosto w serce. Upadł na ziemię zwijając się z bólu. Zobaczył blondynkę biegnącą w jego stronę. To było za wiele. Pakowała się w niebezpieczeństwo, a on nie był w stanie jej obronić. Poczuł zmęczenie i niesamowity chłód. Po chwili stracił kontakt z rzeczywistością.
Biegła tak szybko jak mogła, ale na nic się to zdało. Zobaczyła jak Jack spad na ziemię, trzymając się kurczowo za brzuch i zwijając się z bólu. Podbiegła do niego. To nie mogło się tak skończyć, nie tak. W akcie rozpaczy zaczęła krzyczeć do niego by się obudził. Wręcz błagała go o to.
- Jack ! Jack ! Błagam nie rób tego ! Otwórz oczy, patrz na mnie ! Nie możesz mnie zostawić ! Kiedyś mi to obiecałeś !!! Już raz cię straciłam, nie pozwolę aby to się stało po raz drugi.
Ale jej krzyki nie pomogły, łzy skapywały po jej bladej twarzy. Nie, to tylko koszmar , który zaraz się skończy. Wcale nie, miała świadomość tego, że nie śni. Do jej uszu doszedł okropny śmiech. Rozpoznała do kogo on należał, Mrok.
Wciekła podniosła się i skierowała na niego swój wzrok.
- I jak Elso ? Podoba się przedstawienie ? Boli prawda ? Boli widok umierającego Frosta ? Boli, bo najgorszą rzeczą do jakiej dopuściłaś, była miłość. Teraz już go nie ma. Ups !
Wściekła Zacisnęła wargi i ręce. Złość wypełniła ją całą perfekcyjnie od środka, przez jej ciało przeszedł dreszcz i fala mrozu wypłynęła na Biegun, zamrażając wszystko co napotkała. Lód uderzył w Mroka z taką siłą, że ten nie miał szans na przeżycie. Opadła na ziemię, a z jej oczu popłynęły łzy. Nie, nie może płakać. Musi być silna, dla Jacka, dla nich. Wstała i skierowała wzrok w miejsce, gdzie wcześniej leżał Jack, ale teraz go tam nie było. To nie możliwe, czyżby patrzyła w inne miejsce ?? Gdzie on się podział ??
Poczuła na swoim barku ciepły oddech, pachnący miętą. Wszędzie by rozpoznała ten zapach i to ciepło. Odwróciła się, a jej wzrok spoczął na białych jak śnieg włosach i cudownej anielskiej twarzy. Do jej oczu znów wpłynęły łzy. Wtuliła się w niego najmocniej jak potrafiła, a on nie został jej dłużny i również odwzajemnił uścisk, mocno ją do siebie przyciągając. Nie umarł, Jack nie umarł, miłość nie pozwoliła mu na to.
Czuł się niesamowicie, trzymał ją w swoich ramionach, bezpieczną i zdrową. Spojrzał na brata. Znów widział go. Znów był sobą. Znów odzyskał brata. Kiedy dziewczyna odkleiła się od niego, przytulił również brata. Mimo wszystko zależało mu na nim, był jego jedyną rodziną.
Od zniknięcia Mroka i zwycięstwa minął duży cały tydzień. Roxy znalazła inne schronienie, a koniec końców ona i Elsa pogodziły się. Jeremy również opuścił dom Northa, wszystko wróciło do normy.
Blondynka wyczuwała napięcie między nią, a dwoma braćmi Overland. Wyszła na balkon i zauważyła Luka. Stał patrząc w zachód słońca. Podeszła do niego, miała już dość tej niekomfortowej sytuacji.
- Możemy porozmawiać ?
- Elso, wciąż jest mi trudno, wciąż nie rozumiem, jak ja mogłem mu służyć przez tyle lat ???
- To nie była twoja wina, nie masz się po co obwiniać.
- Właśnie, że mam ! Bo jest jeszcze coś co muszę ci powiedzieć.
- Co takiego ?
- Els, ja wiem, że ty tego nie czujesz, ale muszę ci to w końcu powiedzieć.
Dziewczyna milczała, więc uznał to za okoliczność sprzyjającą.
- Kocham cię Elso, kocham cię odkąd tylko cię poznałem, ta miłość nie jest zmyślona, ale wiem, że nie odwzajemniasz tego uczucia.
- Luke, jesteś ważny dla mnie, ale ja nie ... ja nie kocham cię na tyle by z tobą być.
- Wiem i szanuje twoją decyzję, ale musisz wiedzieć, że będę cię kochał już zawsze. Czy ... czy jesteś w stanie to znieść ?
- Myślę, że tak.
- Idź do niego. - Luke wskazał na Jacka. - Myślę, że potrzebujecie rozmowy.
Luke wyminął ją i wyszedł. Istotnie Jack stał parę metrów dalej. Podeszła do niego.
- Długo będziesz mnie karał tym milczeniem ?
- Nie, nie będę, tylko po prostu ostatnio sprawy się pokomplikowały.
- Jack, ja muszę ci to powiedzieć.
- Wiesz, że ja też Elso. Nie jesteś dla mnie przyjaciółką. Jesteś moją miłością. Dziewczyną, którą kocham. Osobą za którą oddałbym życie. Kocham cię najbardziej na świecie, nie wyobrażam sobie, aby mogło cię tu zabraknąć.
- Jack ... ja ...
- Shhhh - Podszedł do niej bliżej na tyle, by czuć bicie jej serca.
- Jack ... ja cię też kocham. Chyba już przez jakieś dobre 300 lat.
Nic już więcej nie powiedział, pocałował ją. Najpierw delikatnie musnął ją swoimi wargami, a potem złączył ich usta w głębokim, gorącym pocałunku.
Z chwilą złączenia się ich warg zerwał się wiatr, który rozwiewał im włosy, a przy okazji rozwiał ich wątpliwości, co do ich uczucia. Wtuliła się w niego, poczuła ciepło, które biło od niego. Czuła się tak bezpiecznie. Ich miłość jest tak wielka, że nic ani nikt ich nie rozdzieli. Nawet śmierć ich nie rozłączy. Wydawałoby się, że wszystko jest w porządku, ale to nie jest prawda.
Od feralnego dnia ataku Luka na kwaterę, minął tydzień. Tydzień długich oczekiwań na poddanie się Luka. Nie było to łatwe, bo widać było, że chłopak jest całkowicie poddany woli Mroka, a nie mieli pojęcia jak go uwolnić spod tej klątwy. To wszystko bardzo mocno przeżywała Elsa, bo wiadome było, że Luke był dla niej ważny, ale bardziej martwiła się o Jacka. Nie chciał patrzeć na brata, w sposób, który zabija, ale z każdym dniem jego nienawiść do Luka rosła i rosła i przybierała na sile. Elsa starała się złagodzić to uczucie, ale gdy Frost tylko na nią patrzył, miał przed oczami Luka, który się do niej przystawia, a ten widok jeszcze bardziej go drażnił, bo bał się, że Luke może ją mu odebrać, a to było jego najgorszym koszmarem. Mimo wszelkich starań strażników, nie potrafili złagodzić nienawiści Luka, która stworzyła się pod wpływem Mroka. Nawet blondynka nie odważyła się do niego odezwać, mimo iż bardzo chciała mu przemówić do rozsądku. Ale dzisiaj chcieli wybawić go spod kontroli Czarnego Pana i tym razem nie chcieli się poddać. Kazali yetim przyprowadzić czarnowłosego do pomieszczenia głównego, w którym była kopia kuli ziemskiej. Po chwili zjawili się niosąc pod ręce ledwo co żywego Luka. Bolało go to, bo Mrok wiedział iż Luke jest w domu Northa, więc gnębił chłopaka mocniej, bojąc się, że zniosą jego blokadę i straci nad nim kontrolę. Ból był niewyobrażalny, bo oni jedna ze stron nie chciała ustąpić, a na tym cierpiał tylko sam Overland targany emocjami.Wykończony i cały obolały stanął naprzeciwko strażników podtrzymywany przez yetich, bo sam by się na nogach nie utrzymał. Blondynka wchodząc do pomieszczenia, zobaczyła na pierwszy rzut oka strażników i Roxanne, ale dopiero później spostrzegła wielkich osiłków i chłopaka. Przeraziła się, nie na żarty. Chłopak wyglądał jakby bał się już samego życia. Biała jak papier skóra, opadnięte z sił, umięśnione i wysportowane, ale mimo tego słabe ciało, wory pod oczami, wyschnięte usta, czarne włosy które opadały na czoło i te oczy. Oczy pełnie nienawiści i miłości jednocześnie. Oczy, które wyrażały wszystko i nic. Dziewczyna czuła się jakby patrzyła na Frosta, ale wiedziała, że prawdziwie to jego brat. Wyglądał okropnie, to nie mogło się tak skończyć, za bardzo go męczyli, jeżeli tak dalej będzie to Luke nie przeżyje tego rozstrojenia, a sama Elsa też by się załamała, bo Luke był jej przyjacielem bez względu na to po której stronie jest, zawsze już będzie miał swoje miejsce w jej sercu. Podbiegła do niego i podniosła jego podbródek, jednocześnie klękając, by lepiej widzieć oczy, które tylko dla niej nie były zimne. Ona była wyjątkiem. Mimo tego, że powiedział jej, że wszystkie jego uczucia do niej zgasły, nie było to prawdą. Będąc z dala od Mroka jego blokada słabła i z każdą minutą czuł coraz więcej pozytywnych nastawień, a zwłaszcza do blondynki. Ona była takim światłem dla niego, który rozwiewa mu ciemność. Właściwie teraz czuł się głupio, że istota tak piękna i dobra opiekuje się nim, zwykłym gnojkiem, który uległ ciemnym siłom, wyrzekając się wszelkich dobrych uczuć, a czuł się bardziej podle, gdy widział w oczach Jacka zazdrość i szczerą nienawiść, wobec jego osoby. Było mu przykro, ale w sumie oni mieli rację. Sam zawinił, jego wybór, jego ból, a teraz ponosi konsekwencje. Patrząc w oczy Elsy, widział w nich troskę o niego i wesołe ogniki, ale też strach. Bała się go, nie chciał by tak się czuła, mógłby zrobić wszystko by tylko się go nie bała, by była bezpieczna, teraz chciał wszystko naprawić, bez względu na wszystko, wiedział, że i tak nie ma szans z mocą Mroka, ale im dłużej będzie walczył, tym szybciej jego blokada się skończy. Doskonale zdawał sobie z bólu, który będzie mu towarzyszył i to, że Czarny Pan nie odpuści i będzie walczył.
Nagle poczuł jak drobna dłoń blondynki go opuszcza i jak dziewczyna odchodzi do strażników. Od razu poczuł brak i pustkę, jej dotyk był jak lek przeciwbólowy, a teraz go zabrakło.
Elsa też nie chciała go opuszczać, jako jedyna widziała w jego oczach skruchę i smutek, ale nikt inny nie chciał jej wierzyć. Dzisiaj mieli ostatecznie wybawić go spod władzy Mroka i chciała mu ulżyć w cierpieniu. Odciągnęła Jacka na bok, chcąc by pomógł jej w tym, bo w końcu był jej przyjacielem, a może nawet kimś więcej, dlatego miała nadzieję, że jako jedyny jej wysłucha.
- Jack, możemy pogadać ?
- Teraz ? - Nie uległo jej uwadze to, że poczuła lekką nutkę zawodu.
- Teraz. To ważne.
- No dobrze, o co chodzi ?
- O Luka.
- No nie, na serio, czy on musi byc głównym tematem ?
- Jack ! Mimo wszystko to twój brat !
- A twój chłopak !!
- N...Nie jest moim chłopakiem. - Dziewczyna nie ukrywała zdziwienia.
- Jasne.
- Sugerujesz coś ?
- Nie ... nic. - Poczuł zawód, wyczuł w jej głosie złość.
- Miałam nadzieję, że jako jedyny mi pomożesz, ale jak widać zawiodłam, a myślałam, że jestem dla ciebie przyjaciółką, tak samo jak ty moim przyjacielem. - Odwróciła się z zamiarem odejścia.
- Jesteś dla mnie kimś więcej. - Szepnął sam do siebie po czym złapał ją za nadgarstek zmuszając do zatrzymania się.
Elsa spojrzała na niego pytającym wzrokiem, w którym jednak czaiły się ogniki radości.
- Pomogę ci.
- Dziękuję. - Rzuciła mu się na szyję w geście podziękowania, ale mimo wszystko chciała by było to spowodowane czymś innym.
- Co to za sprawa ?
- Mamy dzisiaj wybawić Luka spod władzy Mroka prawda ?
- Owszem.
- Chodzi o to, że ... no sam na niego popatrz !
- Co z nim ?
- Nie widzisz jak wygląda ? Kończy się i fizycznie i psychicznie. To go zabije, chcę mu pomóc w tym bólu.
- Niby jak ty chcesz to zrobić ? Nie da się. Tak jest i tyle.
- Nie Jack, przecież jest tyle sposobów, czy musimy akurat dawać mu ten eliksir ? Boję się, że on ... że on tego nie przeżyje.
- Martwisz się o niego ? - Jack podniósł swoje niebieskie tęczówki i utkwił je w dziewczynie, dla której zrobiłby wszystko.
- Bardzo ... - Szepnęła, ale on to usłyszał.
Zobaczyła jego minę, to nie była miła mina, usta wykrzywił w kpiącym uśmiechu, pomieszanym ze smutkiem i odtrąceniem. Przybliżyła się bliżej niego, bała się, że mógłby jeszcze pomyśleć, że się z Luku zakochała.
- Jack ... Ale, wiesz ja nie ... ja wcale ... ja i Luke jesteśmy tylko przyjaciółmi, na serio ja wcale ...
- Dlaczego się tłumaczysz ? - Jack wybuchł, ale na szczęście nie tak ostro. - Nie żądam tego od ciebie.
- Ja wiem, ale po prostu ...
- Ty i on, to tak jak ja i ty.
- Nie Jack, z tobą jest inaczej.
- Niby jak ? Czym ja się od niego różnię ?
- Wyglądem, wiekiem, a przede wszystkim charakterem. Nie jesteście tacy sami. Jack, ty zawsze byłeś inny, lepszy, bardziej opiekuńczy, ale ostatnio cię nie poznaję.
- Zmieniłem się wiem. Ale nie chcę byś przez to postrzegała mnie inaczej. Jesteśmy przyjaciółmi przecież, pogodziłem się z tym.
- C ... Co ? - Jack wyminął ją zanim cokolwiek załapała. Dopiero po chwili poczuł jej palce.
- Jack ... ja ...
- Tak ?
- A co z Lukiem ? - Skutecznie zmieniła temat.
- Postaram się zrobić coś z tym, obiecuję.
- Dziękuje. - Puściła go i pozwoliła odejść, bała się tego co może się stać.
Jack odszedł na pewną odległość, zabolało. Jednak jego najgorsze obawy się spełniły. Ona woli jednak jego brata, po raz kolejny odebrał mu coś na czym mu zależy, ale tym razem jest to najważniejsza rzecz, a konkretnie osoba, najważniejsza w całym jego życiu. Teraz dopiero zobaczył, jak bardzo ją kocha, jak bardzo chce przy niej być, ile dla niego znaczy, co b y dla niej zrobił i ile by poświęcił. Czuł pustkę. Cholera, czy to na serio tak musi boleć ? Chyba dla niego jest to szczególnie piekąca rana. Mimowolnie spojrzał na brata, a ich spojrzenia się spotkały. I znów kolejne ukłucie, bo jego oczy tak czarne, ale mimo wszystko wyrażające skruchę.
Przyszedł ten czas. Eliksir był gotowy, ale czy zadziała ? Bał się, że jednak nie i wtedy nie będzie już dla Luka żadnego ratunku. I tak, martwił się o brata, mimo wszystko.
Stało się tak szybko, zobaczył jak czarnowłosy wypija fiolkę, a przez jego ciało przechodzi dreszcz. Mocno wygiął się w łuk, opadł, z jego oczu popłynęło kilka łez, a z gardła wypłynął okropny krzyk bólu. Elsa chciała już biegnąć do niego, gdy ją zatrzymał. Spojrzała na niego, a jej oczach widział przerażenie. On sam też wyczuł, że jego wzrok również wyraża smutek i cierpienie. Krzyk jego brata bardzo go kuł. Nie chciał aż takiego cierpienia dla niego, nie zmieni to faktu, że są rodziną. Poczuł jak Elsa chowa głowę w jego tors, a jej słone krople moczą mu bluzę. Przytulił ja mocniej. Po chwili zobaczył blask i ciemny piach. Nie udało im się. Luke zamiast osłabnąć stał się silniejszy. Jack szybko pobiegł w tamta stronę, ale nie zdążył, Luke uciekł, ale nie daleko. Zobaczył konie Mroka, a po chwili samego Czarnego Pana.
Zewsząd otoczył ich czarny piach, z którego uformowały się czarne konie, które bez namysłu zaczęły atakować. Nie mogli ryzykować walką w wewnątrz budynku, musieli się przenieść na zewnątrz. Walka rozpoczęła się tak nagle. Roxanne schowała się w środku, bo nie miała nawet czym się bronić. Strażnicy walczyli z koniami, Jack zajął się Mrokiem, a Elsa ? No właśnie Elsa. Ona postanowiła sprowadzić Luka po swojemu.
Śnieżyca. Wielka i nieograniczona. Nic nie wiedział. Jack przedzierał się przez wielką śnieżycę, połączoną z czarnym piachem. Przed oczami mrugnęła mu czyjaś sylwetka i zagłębił się dalej, kiedy nagle zobaczył snop koszmarów zmierzającym ku niemu. Jednym sprawnym ruchem zamroził je, tak, że nawet ziarenko nie umknęło.
- Mmmm Jack Frost. Jestem pod wrażeniem. - Zimny głos. Głos który tak bardzo nienawidził.
- Mrok !!
- Czuję się zaszczycony ! Po raz kolejny przychodzi nam walczyć.
- Jeśli myślisz, że ci odpuszczę to się grubo myślisz !
- Heh, pomyśl, czy musisz tak bardzo się angażować ? Przecież możesz się dołączyć do mnie. Sprawiłbym, że zapomniałbyś o całym tym bólu, o wszelkich złych chwilach, o tej zdradzie co tak bardzo boli. Elsa. Jedyny powód dla którego jeszcze żyjesz. Jedyna osoba za którą byś zabił, za którą byś umarł, najważniejsza osoba w całym twoim życiu, dziewczyna, którą kochasz bezgraniczną miłością
- Nie waż się jej nawet tknąć !
- Ja nic od niej nie chcę. Jest potężna, ale nie o to tu chodzi. ty też nie jesteś jej obojętny. Dołącz się do mnie tak jak twój brat, a sprawię, że i ona będzie posłuszna.
- Czego ty chcesz ?
- Jest tak bardzo podobna do Katherine. Ta twarz, idealnie taka sama. Jej wierny sobowtór właśnie walczy z Lukiem. Cudownie.
Jack wykorzystał chwilę, gdy Mrok starał się go wyprowadzić z równowagi i zaatakował, ale Mrok nie był dłużny i oddał. Jack obronił się, ale okazało się, że Czarny Pan jest silniejszy niż mu się wydawało. To nie będzie łatwa walka.
Blondynka przebijała się przez barierę śniegu i piachu. Chciała odnaleźć Luka, musiała go sprowadzić z powrotem. Zobaczyła go, stał i walczył sam ze swoim umysłem.
- Luke !!
- Czego chcesz !?
- Pozwól mi ci pomóc, pomogę tylko musisz mi na to pozwolić.
- Nie nie mogę, to boli !
- Wiem, wiem, ale pomogę ci, proszę !!
- Nie podchodź Elso, ja nie chcę stracić kontroli.
Znów krzyk i znów walka z ciałem i umysłem, ale to nie zniechęcało dziewczyny. Kątem oka zauważyła Jacka. Popatrzył na nią, a ona wiedziała już co miała zrobić. Szepnęła w stronę białowłosego cichutkie " wybacz mi ", a po chwili kierowała się już w kierunku czarnowłosego.
- Luke ! Pamiętasz, jak się poznaliśmy ?
- C ... Co ?
Dziewczyna chciała, go sprowadzić poprzez wspomnienia.
- Nasze pierwsze spotkanie, a później przyjaźń ?
Ból dał się w znaki. Głowa zaroiła się od wspomnień.
- Przypomnij sobie, proszę. Przypomnij sobie 18 Jacka. Przypomnij sobie Emmę i resztę.
Poczuł ból, a przed oczami pojawiły się sceny.
Spotkanie Elsy i Jacka.
Polana i 18 jego brata.
Wszystkie uściski i niewinne pocałunki w policzek.
Parę uśmiechów.
- Przestań do cholery !! Przestań !!!!
Bolało mocno. To za dużo. Upadł na kolana, wciąż trzymając się za bolącą głowę.
Elsa wiedziała, że Luke jest już na tyle silny by walczyć, podeszła do niego. Wiedziała, że jest dla niego ważna, więc chciała w ten sposób mu pomóc.
-Sprowadzę cię z powrotem, obiecuję. - Szepnęła patrząc mu się w oczy, a później zrobiła coś co przeważyło szalę nad kontrolą Mroka i życiem Jacka. Pocałowała go. Oderwała się od niego i ku jej uldze i radości, zamiast mrocznego Luka, patrzył się na nią chłopak o złotych włosach i niebieskich tęczówkach.
- E...Elsa ?
- Tak, tak ,tak !! To ja !! Wróciłeś !!
Z radości rzuciła mu się w ramiona, ale po chwili przypomniała sobie o białowłosym. Zerwała się na nogi i pobiegła w stronę Jacka, ale to sprawiło, że serce skruszyło jej się na cząstki.
Walczył z Mrokiem, coraz trudniej przychodziło mu odpierać ataki. Spojrzał z stronę Elsy i już wiedział co miała na myśli. Patrzył jak odczarowuje go w najgorszy i najboleśniejszy sposób z możliwych. Zagryzł wargę i skierował wzrok na wroga. Chwila nieuwagi kosztowała go tak wiele. Nie zdążył. Dostał koszmarami prosto w serce. Upadł na ziemię zwijając się z bólu. Zobaczył blondynkę biegnącą w jego stronę. To było za wiele. Pakowała się w niebezpieczeństwo, a on nie był w stanie jej obronić. Poczuł zmęczenie i niesamowity chłód. Po chwili stracił kontakt z rzeczywistością.
Biegła tak szybko jak mogła, ale na nic się to zdało. Zobaczyła jak Jack spad na ziemię, trzymając się kurczowo za brzuch i zwijając się z bólu. Podbiegła do niego. To nie mogło się tak skończyć, nie tak. W akcie rozpaczy zaczęła krzyczeć do niego by się obudził. Wręcz błagała go o to.
- Jack ! Jack ! Błagam nie rób tego ! Otwórz oczy, patrz na mnie ! Nie możesz mnie zostawić ! Kiedyś mi to obiecałeś !!! Już raz cię straciłam, nie pozwolę aby to się stało po raz drugi.
Ale jej krzyki nie pomogły, łzy skapywały po jej bladej twarzy. Nie, to tylko koszmar , który zaraz się skończy. Wcale nie, miała świadomość tego, że nie śni. Do jej uszu doszedł okropny śmiech. Rozpoznała do kogo on należał, Mrok.
Wciekła podniosła się i skierowała na niego swój wzrok.
- I jak Elso ? Podoba się przedstawienie ? Boli prawda ? Boli widok umierającego Frosta ? Boli, bo najgorszą rzeczą do jakiej dopuściłaś, była miłość. Teraz już go nie ma. Ups !
Wściekła Zacisnęła wargi i ręce. Złość wypełniła ją całą perfekcyjnie od środka, przez jej ciało przeszedł dreszcz i fala mrozu wypłynęła na Biegun, zamrażając wszystko co napotkała. Lód uderzył w Mroka z taką siłą, że ten nie miał szans na przeżycie. Opadła na ziemię, a z jej oczu popłynęły łzy. Nie, nie może płakać. Musi być silna, dla Jacka, dla nich. Wstała i skierowała wzrok w miejsce, gdzie wcześniej leżał Jack, ale teraz go tam nie było. To nie możliwe, czyżby patrzyła w inne miejsce ?? Gdzie on się podział ??
Poczuła na swoim barku ciepły oddech, pachnący miętą. Wszędzie by rozpoznała ten zapach i to ciepło. Odwróciła się, a jej wzrok spoczął na białych jak śnieg włosach i cudownej anielskiej twarzy. Do jej oczu znów wpłynęły łzy. Wtuliła się w niego najmocniej jak potrafiła, a on nie został jej dłużny i również odwzajemnił uścisk, mocno ją do siebie przyciągając. Nie umarł, Jack nie umarł, miłość nie pozwoliła mu na to.
Czuł się niesamowicie, trzymał ją w swoich ramionach, bezpieczną i zdrową. Spojrzał na brata. Znów widział go. Znów był sobą. Znów odzyskał brata. Kiedy dziewczyna odkleiła się od niego, przytulił również brata. Mimo wszystko zależało mu na nim, był jego jedyną rodziną.
Od zniknięcia Mroka i zwycięstwa minął duży cały tydzień. Roxy znalazła inne schronienie, a koniec końców ona i Elsa pogodziły się. Jeremy również opuścił dom Northa, wszystko wróciło do normy.
Blondynka wyczuwała napięcie między nią, a dwoma braćmi Overland. Wyszła na balkon i zauważyła Luka. Stał patrząc w zachód słońca. Podeszła do niego, miała już dość tej niekomfortowej sytuacji.
- Możemy porozmawiać ?
- Elso, wciąż jest mi trudno, wciąż nie rozumiem, jak ja mogłem mu służyć przez tyle lat ???
- To nie była twoja wina, nie masz się po co obwiniać.
- Właśnie, że mam ! Bo jest jeszcze coś co muszę ci powiedzieć.
- Co takiego ?
- Els, ja wiem, że ty tego nie czujesz, ale muszę ci to w końcu powiedzieć.
Dziewczyna milczała, więc uznał to za okoliczność sprzyjającą.
- Kocham cię Elso, kocham cię odkąd tylko cię poznałem, ta miłość nie jest zmyślona, ale wiem, że nie odwzajemniasz tego uczucia.
- Luke, jesteś ważny dla mnie, ale ja nie ... ja nie kocham cię na tyle by z tobą być.
- Wiem i szanuje twoją decyzję, ale musisz wiedzieć, że będę cię kochał już zawsze. Czy ... czy jesteś w stanie to znieść ?
- Myślę, że tak.
- Idź do niego. - Luke wskazał na Jacka. - Myślę, że potrzebujecie rozmowy.
Luke wyminął ją i wyszedł. Istotnie Jack stał parę metrów dalej. Podeszła do niego.
- Długo będziesz mnie karał tym milczeniem ?
- Nie, nie będę, tylko po prostu ostatnio sprawy się pokomplikowały.
- Jack, ja muszę ci to powiedzieć.
- Wiesz, że ja też Elso. Nie jesteś dla mnie przyjaciółką. Jesteś moją miłością. Dziewczyną, którą kocham. Osobą za którą oddałbym życie. Kocham cię najbardziej na świecie, nie wyobrażam sobie, aby mogło cię tu zabraknąć.
- Jack ... ja ...
- Shhhh - Podszedł do niej bliżej na tyle, by czuć bicie jej serca.
- Jack ... ja cię też kocham. Chyba już przez jakieś dobre 300 lat.
Nic już więcej nie powiedział, pocałował ją. Najpierw delikatnie musnął ją swoimi wargami, a potem złączył ich usta w głębokim, gorącym pocałunku.
Z chwilą złączenia się ich warg zerwał się wiatr, który rozwiewał im włosy, a przy okazji rozwiał ich wątpliwości, co do ich uczucia. Wtuliła się w niego, poczuła ciepło, które biło od niego. Czuła się tak bezpiecznie. Ich miłość jest tak wielka, że nic ani nikt ich nie rozdzieli. Nawet śmierć ich nie rozłączy. Wydawałoby się, że wszystko jest w porządku, ale to nie jest prawda.
Subskrybuj:
Posty (Atom)