Jack & Elsa

Jack & Elsa
CZY DLA MIŁOŚCI SĄ W STANIE SIĘ POŚWIĘCIĆ ? CZY POTRAFIĄ KOCHAĆ ? CZY PRZETRWAJĄ ? MIŁOŚĆ ZWYCIĘŻY ŚMIERĆ ? UMRZEĆ ZA MIŁOŚĆ ?

Playlist

sobota, 7 lutego 2015

10. - Coś wiecznego.

Rozdział 10. Niestety nie ma mnie jeszcze w domu, a zostałam nominowana do Liebster Blog Award  *-* za co bardzo dziękuję, choć uważam, że mój blog nie zasłużył sobie jeszcze na taką pochwałę i nagrodę, a ponieważ wracam za niedługo postaram się jak najszybciej wypełnić nominację. Rozdział napisany szybko, więc jeśli będzie dużo literówek to przepraszam. Mam nadzieję, że się spodoba, pozdrawiam i całuję mroźnie :* :*



Od feralnego dnia ataku Luka na kwaterę, minął tydzień. Tydzień długich oczekiwań na poddanie się Luka. Nie było to łatwe, bo widać było, że chłopak jest całkowicie poddany woli Mroka, a nie mieli pojęcia jak go uwolnić spod tej klątwy. To wszystko bardzo mocno przeżywała Elsa, bo wiadome było, że Luke był dla niej ważny, ale bardziej martwiła się o Jacka. Nie chciał patrzeć na brata, w sposób, który zabija, ale z każdym dniem jego nienawiść do Luka rosła i rosła i przybierała na sile. Elsa starała się złagodzić to uczucie, ale gdy Frost tylko na nią patrzył, miał przed oczami Luka, który się do niej przystawia, a ten widok jeszcze bardziej go drażnił, bo bał się, że Luke może ją mu odebrać, a to było jego najgorszym koszmarem. Mimo wszelkich starań strażników, nie potrafili złagodzić nienawiści Luka, która stworzyła się pod wpływem Mroka. Nawet blondynka nie odważyła się do niego odezwać, mimo iż bardzo chciała mu przemówić do rozsądku. Ale dzisiaj chcieli wybawić go spod kontroli Czarnego Pana i tym razem nie chcieli się poddać. Kazali yetim przyprowadzić czarnowłosego do pomieszczenia głównego, w którym była kopia kuli ziemskiej. Po chwili zjawili się niosąc pod ręce ledwo co żywego Luka. Bolało go to, bo Mrok wiedział iż Luke jest w domu Northa, więc gnębił chłopaka mocniej, bojąc się, że zniosą jego blokadę i straci nad nim kontrolę. Ból był niewyobrażalny, bo oni jedna ze stron nie chciała ustąpić, a na tym cierpiał tylko sam Overland targany emocjami.Wykończony i cały obolały stanął naprzeciwko strażników podtrzymywany przez yetich, bo sam by się na nogach nie utrzymał. Blondynka wchodząc do pomieszczenia, zobaczyła na pierwszy rzut oka strażników i Roxanne, ale dopiero później spostrzegła wielkich osiłków i  chłopaka.  Przeraziła się, nie na żarty. Chłopak wyglądał jakby bał się już samego życia. Biała jak papier skóra, opadnięte z sił, umięśnione i wysportowane, ale mimo tego słabe ciało, wory pod oczami, wyschnięte usta, czarne włosy które opadały na czoło i te oczy. Oczy pełnie nienawiści i miłości jednocześnie. Oczy, które wyrażały wszystko i nic. Dziewczyna czuła się jakby patrzyła na Frosta, ale wiedziała, że prawdziwie to jego brat. Wyglądał okropnie, to nie mogło się tak skończyć, za bardzo go męczyli, jeżeli tak dalej będzie to Luke nie przeżyje tego rozstrojenia, a sama Elsa też by się załamała, bo Luke był jej przyjacielem bez względu na to po której stronie jest, zawsze już będzie miał swoje miejsce w jej sercu. Podbiegła do niego i podniosła jego podbródek, jednocześnie klękając, by lepiej widzieć oczy, które tylko dla niej nie były zimne. Ona była wyjątkiem. Mimo tego, że powiedział jej, że wszystkie jego uczucia do niej zgasły, nie było to prawdą. Będąc z dala od Mroka jego blokada słabła i z każdą minutą czuł coraz więcej pozytywnych nastawień, a zwłaszcza do blondynki. Ona była takim światłem dla niego, który rozwiewa mu ciemność. Właściwie teraz czuł się głupio, że istota tak piękna i dobra opiekuje się nim, zwykłym gnojkiem, który uległ ciemnym siłom, wyrzekając się wszelkich dobrych uczuć, a czuł się bardziej podle, gdy widział w oczach Jacka zazdrość i szczerą nienawiść, wobec jego osoby. Było mu przykro, ale w sumie oni mieli rację. Sam zawinił, jego wybór, jego ból, a teraz ponosi konsekwencje. Patrząc w oczy Elsy, widział w nich troskę o niego i wesołe ogniki, ale też strach. Bała się go, nie chciał by tak się czuła, mógłby zrobić wszystko by tylko się go nie bała, by była bezpieczna, teraz chciał wszystko naprawić, bez względu na wszystko, wiedział, że i tak nie ma szans z mocą Mroka, ale im dłużej będzie walczył, tym szybciej jego blokada się skończy. Doskonale zdawał sobie z bólu, który będzie mu towarzyszył i to, że Czarny Pan nie odpuści i będzie walczył.
Nagle poczuł jak drobna dłoń blondynki go opuszcza i jak dziewczyna odchodzi do strażników. Od razu poczuł brak i pustkę, jej dotyk był jak lek przeciwbólowy, a teraz go zabrakło.

Elsa też nie chciała go opuszczać, jako jedyna widziała  w jego oczach skruchę i smutek, ale nikt inny nie chciał jej wierzyć. Dzisiaj mieli ostatecznie wybawić go spod władzy Mroka i chciała mu ulżyć w cierpieniu. Odciągnęła Jacka na bok, chcąc by pomógł jej w tym, bo w końcu był jej przyjacielem, a może nawet kimś więcej, dlatego miała nadzieję, że jako jedyny jej wysłucha.
- Jack, możemy pogadać ?
- Teraz ? - Nie uległo jej uwadze to, że poczuła lekką nutkę zawodu.
- Teraz. To ważne.
- No dobrze, o co chodzi ?
- O Luka.
- No nie, na serio, czy on musi byc głównym tematem ?
- Jack ! Mimo wszystko to twój brat !
- A twój chłopak !!
- N...Nie jest moim chłopakiem. - Dziewczyna nie ukrywała zdziwienia.
- Jasne.
- Sugerujesz coś ?
- Nie ... nic. -  Poczuł zawód, wyczuł w jej głosie złość.
- Miałam nadzieję, że jako jedyny mi pomożesz, ale jak widać zawiodłam, a myślałam, że jestem dla ciebie przyjaciółką, tak samo jak ty moim przyjacielem. - Odwróciła się z zamiarem odejścia.
- Jesteś dla mnie kimś więcej. - Szepnął sam do siebie po czym złapał ją za nadgarstek zmuszając do zatrzymania się.
Elsa spojrzała na niego pytającym wzrokiem, w którym jednak czaiły się ogniki radości.
- Pomogę ci.
- Dziękuję. - Rzuciła mu się na szyję w geście podziękowania, ale mimo wszystko chciała by było to spowodowane czymś innym.
- Co to za sprawa ?
- Mamy dzisiaj wybawić Luka spod władzy Mroka prawda ?
- Owszem.
- Chodzi o to, że ... no sam na niego popatrz !
- Co z nim ?
- Nie widzisz jak wygląda ? Kończy się i fizycznie i psychicznie. To go zabije, chcę mu pomóc w tym bólu.
- Niby jak ty chcesz to zrobić ? Nie da się. Tak jest i tyle.
- Nie Jack, przecież jest tyle sposobów, czy musimy akurat dawać mu ten eliksir ? Boję się, że on ... że on tego nie przeżyje.
- Martwisz się o niego ? - Jack podniósł swoje niebieskie tęczówki i utkwił je w dziewczynie, dla której zrobiłby wszystko.
- Bardzo ... - Szepnęła, ale on to usłyszał.
Zobaczyła jego minę, to nie była miła mina, usta wykrzywił w kpiącym uśmiechu, pomieszanym ze smutkiem i odtrąceniem. Przybliżyła się bliżej niego, bała się, że mógłby jeszcze pomyśleć, że się z Luku zakochała.
- Jack ... Ale, wiesz ja nie ... ja wcale ... ja i Luke jesteśmy tylko przyjaciółmi, na serio ja wcale ...
- Dlaczego się tłumaczysz ? - Jack wybuchł, ale na szczęście nie tak ostro. - Nie żądam tego od ciebie.
- Ja wiem, ale po prostu ...
- Ty i on, to tak jak ja i ty.
- Nie Jack, z tobą jest inaczej.
- Niby jak ? Czym ja się od niego różnię ?
- Wyglądem, wiekiem, a przede wszystkim charakterem. Nie jesteście tacy sami. Jack, ty zawsze byłeś inny, lepszy, bardziej opiekuńczy, ale ostatnio cię nie poznaję.
- Zmieniłem się wiem. Ale nie chcę byś przez to postrzegała mnie inaczej. Jesteśmy przyjaciółmi przecież, pogodziłem się z tym.
- C ... Co ? - Jack wyminął ją zanim cokolwiek załapała. Dopiero po chwili poczuł jej palce.
- Jack ... ja ...
- Tak ?
- A co z Lukiem ?  - Skutecznie zmieniła temat.
- Postaram się zrobić coś z tym, obiecuję.
- Dziękuje. - Puściła go i pozwoliła odejść, bała się tego co może się stać.

Jack odszedł na  pewną odległość, zabolało. Jednak jego najgorsze obawy się spełniły. Ona woli jednak jego brata, po raz kolejny odebrał mu coś na czym mu zależy, ale tym razem jest to najważniejsza rzecz, a konkretnie osoba, najważniejsza w całym jego życiu. Teraz dopiero zobaczył, jak bardzo ją kocha, jak bardzo chce przy niej być, ile dla niego znaczy, co b y dla niej zrobił i ile by poświęcił. Czuł pustkę. Cholera, czy to na serio tak musi boleć ? Chyba dla niego jest to szczególnie piekąca rana. Mimowolnie spojrzał na brata, a ich spojrzenia się spotkały. I znów kolejne ukłucie, bo jego oczy tak czarne, ale mimo wszystko wyrażające skruchę.
Przyszedł ten czas. Eliksir był gotowy, ale czy zadziała ? Bał się, że jednak nie i wtedy nie będzie już dla Luka żadnego ratunku. I tak, martwił się o brata, mimo wszystko.
Stało się tak szybko, zobaczył jak czarnowłosy wypija fiolkę, a przez jego ciało przechodzi dreszcz. Mocno wygiął się w łuk, opadł, z jego oczu popłynęło kilka łez, a z gardła wypłynął okropny krzyk bólu. Elsa chciała już biegnąć do niego, gdy ją zatrzymał. Spojrzała na niego, a jej oczach widział przerażenie. On sam też wyczuł, że jego wzrok również wyraża smutek i cierpienie. Krzyk jego brata bardzo go kuł. Nie chciał aż takiego cierpienia dla niego, nie zmieni to faktu, że są rodziną.  Poczuł jak Elsa chowa głowę w jego tors, a jej słone krople moczą mu bluzę. Przytulił ja mocniej. Po chwili zobaczył blask i ciemny piach. Nie udało im się. Luke zamiast osłabnąć stał się silniejszy. Jack szybko pobiegł w tamta stronę, ale nie zdążył, Luke uciekł, ale nie daleko. Zobaczył konie Mroka, a po chwili samego Czarnego Pana.
Zewsząd otoczył ich czarny piach, z którego uformowały się czarne konie, które bez namysłu zaczęły atakować. Nie mogli ryzykować walką w wewnątrz budynku, musieli się przenieść na zewnątrz. Walka rozpoczęła się tak nagle. Roxanne schowała się w środku, bo nie miała nawet czym się bronić. Strażnicy walczyli z koniami, Jack zajął się Mrokiem, a Elsa ? No właśnie Elsa. Ona postanowiła sprowadzić Luka po swojemu.

Śnieżyca. Wielka i nieograniczona. Nic nie wiedział. Jack przedzierał się przez wielką śnieżycę, połączoną z czarnym piachem. Przed oczami mrugnęła mu czyjaś sylwetka i zagłębił się dalej, kiedy nagle zobaczył snop koszmarów zmierzającym ku niemu. Jednym sprawnym ruchem zamroził je, tak, że nawet ziarenko nie umknęło.
- Mmmm Jack Frost. Jestem pod wrażeniem. - Zimny głos. Głos który tak bardzo nienawidził.
- Mrok !!
- Czuję się zaszczycony ! Po raz kolejny przychodzi nam walczyć.
- Jeśli myślisz, że ci odpuszczę to się grubo myślisz !
- Heh, pomyśl, czy musisz tak bardzo się angażować ? Przecież możesz się dołączyć do mnie. Sprawiłbym, że zapomniałbyś o całym tym bólu, o wszelkich złych chwilach, o tej zdradzie co tak bardzo boli. Elsa. Jedyny powód dla którego jeszcze żyjesz. Jedyna osoba za którą byś zabił, za którą byś umarł, najważniejsza osoba w całym twoim życiu, dziewczyna, którą kochasz bezgraniczną miłością
- Nie waż się jej nawet tknąć !
- Ja nic od niej nie chcę. Jest potężna, ale nie o to tu chodzi. ty też nie jesteś jej obojętny. Dołącz się do mnie tak jak twój brat, a sprawię, że i ona będzie posłuszna.
- Czego ty chcesz ?
- Jest tak bardzo podobna do Katherine. Ta twarz, idealnie taka sama. Jej wierny sobowtór właśnie walczy z Lukiem. Cudownie.
Jack wykorzystał chwilę, gdy Mrok starał się go wyprowadzić z równowagi i zaatakował, ale Mrok nie był dłużny i oddał. Jack obronił się, ale okazało się, że Czarny Pan jest silniejszy niż mu się wydawało. To nie będzie łatwa walka.

Blondynka przebijała się przez barierę śniegu i piachu. Chciała odnaleźć Luka, musiała go sprowadzić z powrotem. Zobaczyła go, stał i walczył sam ze swoim umysłem.
- Luke !!
- Czego chcesz !?
- Pozwól mi ci pomóc, pomogę tylko musisz mi na to pozwolić.
- Nie nie mogę, to boli !
- Wiem, wiem, ale pomogę ci, proszę !!
-  Nie podchodź Elso, ja nie chcę stracić kontroli.
 Znów krzyk i znów walka z ciałem i umysłem, ale to nie zniechęcało dziewczyny. Kątem oka zauważyła Jacka. Popatrzył na nią, a ona wiedziała już co miała zrobić. Szepnęła w stronę białowłosego cichutkie " wybacz mi ", a po chwili kierowała się już w kierunku czarnowłosego.
- Luke ! Pamiętasz, jak się poznaliśmy ?
- C ... Co ?
Dziewczyna chciała, go sprowadzić poprzez wspomnienia.
- Nasze pierwsze spotkanie, a później przyjaźń ?
 Ból dał się w znaki. Głowa zaroiła się od wspomnień.
- Przypomnij sobie, proszę. Przypomnij sobie 18 Jacka. Przypomnij sobie Emmę i resztę.
Poczuł ból, a przed oczami pojawiły się sceny.
Spotkanie Elsy i Jacka.
Polana i 18 jego brata.
Wszystkie uściski i niewinne pocałunki w policzek.
Parę uśmiechów.
- Przestań do cholery !! Przestań !!!!
Bolało mocno. To za dużo. Upadł na kolana, wciąż trzymając się za bolącą głowę.
Elsa wiedziała, że Luke jest już na tyle silny by walczyć, podeszła do niego. Wiedziała, że jest dla niego ważna, więc chciała w ten sposób mu pomóc.
-Sprowadzę cię z powrotem, obiecuję. - Szepnęła patrząc mu się w oczy, a później zrobiła coś co przeważyło szalę nad kontrolą Mroka i życiem Jacka. Pocałowała go. Oderwała się od niego i ku jej uldze i radości, zamiast mrocznego Luka, patrzył się na nią chłopak o  złotych włosach i niebieskich tęczówkach.
- E...Elsa ?
- Tak, tak ,tak !! To ja !! Wróciłeś !!
Z radości rzuciła mu się w ramiona, ale po chwili przypomniała sobie o białowłosym. Zerwała się na nogi i pobiegła w stronę Jacka, ale to sprawiło, że serce skruszyło jej się na cząstki.

Walczył z Mrokiem, coraz trudniej przychodziło mu odpierać ataki.  Spojrzał z stronę Elsy i już wiedział co miała na myśli. Patrzył jak odczarowuje go w najgorszy i najboleśniejszy sposób z możliwych. Zagryzł wargę i skierował wzrok na wroga. Chwila nieuwagi kosztowała go tak wiele. Nie zdążył. Dostał koszmarami prosto w serce. Upadł na ziemię zwijając się z bólu. Zobaczył blondynkę biegnącą w jego stronę. To było za wiele. Pakowała się w niebezpieczeństwo, a on nie był w stanie jej obronić. Poczuł zmęczenie i niesamowity chłód. Po chwili stracił kontakt z rzeczywistością.

Biegła tak szybko jak mogła, ale na nic się to zdało. Zobaczyła jak Jack spad na ziemię, trzymając się kurczowo za brzuch i zwijając się z bólu. Podbiegła do niego. To nie mogło się tak skończyć, nie tak. W akcie rozpaczy zaczęła krzyczeć do niego by się obudził. Wręcz błagała go o to.
- Jack ! Jack ! Błagam nie rób tego ! Otwórz oczy, patrz na mnie ! Nie możesz mnie zostawić ! Kiedyś mi to obiecałeś !!! Już raz cię straciłam, nie pozwolę aby to się stało po raz drugi.
Ale jej krzyki nie pomogły, łzy skapywały po jej bladej twarzy. Nie, to tylko koszmar , który zaraz się skończy. Wcale nie, miała świadomość tego, że nie śni. Do jej uszu doszedł okropny śmiech. Rozpoznała do kogo on należał, Mrok.
Wciekła podniosła się i skierowała na niego swój wzrok.
- I jak Elso ? Podoba się przedstawienie ? Boli prawda ? Boli widok umierającego Frosta ? Boli, bo najgorszą rzeczą do jakiej dopuściłaś, była miłość. Teraz już go nie ma. Ups !
Wściekła  Zacisnęła wargi i ręce. Złość wypełniła ją całą perfekcyjnie od środka, przez jej ciało przeszedł dreszcz i fala mrozu wypłynęła na Biegun, zamrażając wszystko co napotkała. Lód uderzył w Mroka z taką siłą, że ten nie miał szans na przeżycie. Opadła na ziemię, a z jej oczu popłynęły łzy. Nie, nie może płakać. Musi być silna, dla Jacka, dla nich. Wstała i skierowała wzrok w miejsce, gdzie wcześniej leżał Jack, ale teraz go tam nie było. To nie możliwe, czyżby patrzyła w inne miejsce ?? Gdzie on się podział ??
Poczuła na swoim barku ciepły oddech, pachnący miętą. Wszędzie by rozpoznała ten zapach i to ciepło. Odwróciła się, a jej wzrok spoczął na białych jak śnieg włosach i cudownej anielskiej twarzy. Do jej oczu znów wpłynęły łzy. Wtuliła się w niego najmocniej jak potrafiła, a on nie został jej dłużny i również odwzajemnił uścisk, mocno ją do siebie przyciągając. Nie umarł, Jack nie umarł, miłość nie pozwoliła mu na to.
Czuł się niesamowicie, trzymał ją w swoich ramionach, bezpieczną i zdrową. Spojrzał na brata. Znów widział go. Znów był sobą. Znów odzyskał brata. Kiedy dziewczyna odkleiła się od niego, przytulił również brata. Mimo wszystko zależało mu na nim, był jego jedyną rodziną.


Od zniknięcia Mroka i zwycięstwa minął duży cały tydzień. Roxy znalazła inne schronienie, a koniec końców ona i Elsa pogodziły się. Jeremy również opuścił dom Northa, wszystko wróciło do normy.
Blondynka wyczuwała napięcie między nią, a dwoma braćmi Overland. Wyszła na balkon i zauważyła Luka. Stał patrząc w zachód słońca. Podeszła do niego, miała już dość tej niekomfortowej sytuacji.
- Możemy porozmawiać ?
- Elso, wciąż jest mi trudno, wciąż nie rozumiem, jak ja mogłem mu służyć przez tyle lat ???
- To nie była twoja wina, nie masz się po co obwiniać.
- Właśnie, że mam ! Bo jest jeszcze coś co muszę ci powiedzieć.
- Co takiego ?
- Els, ja wiem, że ty tego nie czujesz, ale muszę ci to w końcu powiedzieć.
Dziewczyna milczała, więc uznał to za okoliczność sprzyjającą.
- Kocham cię Elso, kocham cię odkąd tylko cię poznałem, ta miłość nie jest zmyślona, ale wiem, że nie odwzajemniasz tego uczucia.
- Luke, jesteś ważny dla mnie, ale ja nie ... ja nie kocham cię na tyle by z tobą być.
- Wiem i szanuje twoją decyzję, ale musisz wiedzieć, że będę cię kochał już zawsze. Czy ... czy jesteś w stanie to znieść ?
- Myślę, że tak.
- Idź do niego. - Luke wskazał na Jacka. - Myślę, że potrzebujecie rozmowy.
 Luke wyminął ją i wyszedł. Istotnie Jack stał parę metrów dalej. Podeszła do niego.
- Długo będziesz mnie karał tym milczeniem ?
- Nie, nie będę, tylko po prostu ostatnio sprawy się pokomplikowały.
- Jack, ja muszę ci to powiedzieć.
- Wiesz, że ja też Elso. Nie jesteś dla mnie przyjaciółką. Jesteś moją miłością. Dziewczyną, którą kocham. Osobą za którą oddałbym życie. Kocham cię najbardziej na świecie, nie wyobrażam sobie, aby mogło cię tu zabraknąć.
- Jack ... ja ...
- Shhhh - Podszedł do niej bliżej na tyle, by czuć bicie jej serca.
- Jack ... ja cię też kocham. Chyba już przez jakieś dobre 300 lat.
Nic już więcej nie powiedział, pocałował ją. Najpierw delikatnie musnął ją swoimi wargami, a potem złączył ich usta w głębokim, gorącym pocałunku.
Z chwilą złączenia się ich warg zerwał się wiatr, który rozwiewał im włosy, a przy okazji rozwiał ich wątpliwości, co do ich uczucia. Wtuliła się w niego, poczuła ciepło, które biło od niego. Czuła się tak bezpiecznie. Ich miłość jest tak wielka, że nic ani nikt ich nie rozdzieli. Nawet śmierć ich nie rozłączy. Wydawałoby się, że wszystko jest w porządku, ale to nie jest prawda.

3 komentarze:

  1. *-* romantyczna scena na koniec ^^
    Czy Mrok serio serio umarł? A może się odrodzi w innej postaci i będzie dobry? Nie... na pewno nie xd jego dusza by na to nie pozwoliła...
    Chcę szybkiego nexta, proszę!

    OdpowiedzUsuń
  2. "Wydawało się, że wszystko jest w porządku, ale to nie jest prawda"-sugerujesz coś? Znowu kłopoty co? Znam to..rozdział ogólnie świetny ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko! Tyle emocji! CUDNIE

    OdpowiedzUsuń