Jack & Elsa

Jack & Elsa
CZY DLA MIŁOŚCI SĄ W STANIE SIĘ POŚWIĘCIĆ ? CZY POTRAFIĄ KOCHAĆ ? CZY PRZETRWAJĄ ? MIŁOŚĆ ZWYCIĘŻY ŚMIERĆ ? UMRZEĆ ZA MIŁOŚĆ ?

Playlist

sobota, 14 lutego 2015

11. - Niezdecydowane uczucia i Katherine.

Rozdział 11. Mam nadzieję, że się spodoba. Większość jest dziś o Luku, ale to nie szkodzi, bynajmniej Elsa jest już zdecydowana. Rozdział oparty na jednym z odcinków TVD, ale nie w całości. Liczę na komentarze.
Ściskam mroźnie :**





- Elso ?! Elsa, jesteś tam ?
Znowu kolejne pukanie do drzwi, znowu pytania.  Miała już tego dosyć, czy nie mogli choć na chwilę zostawić jej samej ?
Elsa już od kilku dni siedziała  w pokoju, prawie z niego nie wychodząc. Od ostatniej rozmowy z braćmi Overland zamknęła się w sobie. Nawet Jacka nie chciała wpuścić do środka. Czuła się przygnębiona i rozdarta. Dlaczego ? Odkąd wyznała Jackowi, że czuje coś do niego naszły ją wątpliwości. Wątpliwości, które nawiedzały ją za każdym razem, gdy jej myśli wędrowały do Luka.  Była w dodatku zszokowana, bo szanowany pan Luke Overland oznajmił jej, że jest wampirem, nawet nie tylko jej, ale wszystkim w kwaterze. To już kompletnie nie mieściło się w głowie. Nie chciała w to uwierzyć, ale w końcu doszła do wniosku, że musi to być prawdą, koniec końców w Świętego Mikołaja to ona kiedyś też nie wierzyła. To wszystko zaczynało ją już denerwować, musiała się komuś wygadać, musiała powiedzieć to co tak bardzo jej ciąży. Uchyliła drzwi, wpuszczając Ząbek do środka. Wróżka natychmiast wleciała do pokoju z prędkością światła, ledwo hamując przed ścianą, by się nie rozbić. Blondynka zwróciła twarz w stronę strażniczki.  Twarz Ząbek wyrażała troskę i strach o nią.
- Co jest z tobą ? Dlaczego nie otwierałaś ?
- Przepraszam ... potrzebowałam samotności.
- Pięć dni ? - Ząbek wyglądała jakby dostała piłką od kosza.
- Wiesz, niektórzy mają większe trudności z poukładaniem myśli i uczuć.
- Uczuć ? Co się stało ?
- Obiecujesz, że nikomu nie powiesz ? Nie wygadasz ?
- A niby komu ?  Zającowi ? Proszę cię !
- Fakt. Sorry, trochę zagalopowałam za daleko.
- Powiedziałabym, że nie trochę.
- Dobra, nie przesadzaj już. - Elsa wydała z siebie lekkie fuknięcie oburzenia.
- No to powiesz, co cię gnębi ?
- Wiesz, chodzi o Jacka i Luka.
- Co z nimi ?
- Od ostatniej rozmowy, mam mieszane uczucia. Sama już nie wiem co czuję i do kogo. Luke jest przystojny i jest moim przyjacielem, brakowało mi go przez ten cały czas. Nie miałam nawet pojęcia, że żyje. Z resztą, sam mi powiedział, że mnie kocha, ale ja tylko zaprotestowałam, mówiąc mu, że jest tylko przyjacielem.
- Chcesz przez to powiedzieć, że zakochałaś się w Luku ?!!
- Nie !!! - Elsa zaczerwieniła się i kładąc na łóżku, zakryła się pod same uszy.
Ząbek usiadła obok niej i delikatnie odsunęła kołdrę, odkrywając jej twarz.
- Czyli ?
- S...Sama nie wiem. Wiem, że jest dla mnie ważny, tak samo jak Jack. Z Jakiem jest inaczej, od zawsze byliśmy przyjaciółmi i choć od dawna czułam, że jest kimś więcej, dopiero po walce z Mrokiem odważyłam mu się to powiedzieć, a okazuje się, że on czuje to samo. Kocha mnie i ja o tym teraz wiem. Czuję się głupio, bo teraz, gdy wszystko zaczyna się układać, nachodzą mnie wątpliwości. Głupia miłość !
- Wiesz, wydaje mi się, że kochasz któregoś z nich, ale musisz sama zadecydować którego.
- Tak, ale jak ja mam to zrobić ? Nie wiem, nie rozumiem, nie potrafię. Za Luka mogę zabić, a za Jacka umrzeć. To nie jest normalne, to nie jest normalne uczucie.
- Może powinnaś z nimi porozmawiać ?
- Może ... Może masz rację. Nie. Ty masz rację. Tak zrobię. Dzięki Ząbek.
- Ależ proszę bardzo, tylko Elso ?
- Tak ?
- N...Nie wykreślaj Jacka, on jest zbyt wrażliwy. Widać, że cię kocha ponad swoje własne życie. Nie widziałam w całym swoim życiu, większej miłości, niż tej, którą Jack do ciebie żywi.
- Ja sama nawet nie wiem czy przypadkiem on nie okaże się tym jedynym.
- Oby tak było ... - Ząbek szepnęła już bardziej do siebie. Widziała przygnębienie Jacka i jego stan, gdy nie widział Elsy tyle dni. Potrzebował jej do normalnego funkcjonowania. Czuła, że problem Elsy polega na uczuciu co do dwojga braci. Miała nadzieję, że Elsa wybierze Jacka, ale nie chciała wobec niej kłamać.
Zobaczyła kątem oka tylko jak blondynka wybiega z pokoju, a potem tylko jej bieg.

Siedział na balkonie. Patrzył na wschodzące słońce. Zastanawiał się nad relacją między nim, a Elsą. Dała mu kosza, ale to nie zmieniło jego uczuć do niej i na pewno nie zmieni. W sumie wiedział, że cokolwiek blondynka powiedziała, on zna prawdę. Kocha go tam w środku, mimo iż nie chce się do tego przyznać.
Poczuł, że ktoś wchodzi na balkon. Odwrócił się, a jego oczom ukazała się dziewczyna, o której tyle myślał. W końcu wyszła z pokoju. Nareszcie.
- Wyszłaś. - Rzucił.
- Jak widać. - Zbliżyła się trochę.
- Nic lepiej nie mów.
Wiedział, że to co teraz zrobi, nie będzie odpowiednie i Jack zapewne go zabije, ale  nie mógł się już powstrzymać. Objął rękoma jej twarz i pocałował ją. Po prostu zrobił to co chciał już od dawna.
- C...CO ty wyprawiasz ?? - Odepchnęła go od siebie, z chęcią mordu w oczach.
- Sorry. - Westchnął po czym znowu odwrócił się w stronę słońca.
Elsa była na niego wściekła, ale widząc smutek wręcz wymalowany na jego twarzy, jej złość trochę zależała.
- Luke .
- Elsa - Widać było, że się z nią droczy.
- Porozmawiajmy. Zbliżyliśmy się ostatnio. Jak się czujesz ?
- Pocałowałem cię, a ty mnie, zaszumiało mi w głowie. Jak mam się czuć ?
- Jest ci przykro.
- Mnie nie bywa przykro. Jestem wampirem, zapomniałaś ?
- Bywa, ale się nie przyznajesz. Wpadasz w złość robisz coś głupiego.
- Boisz się. Myślisz, że ciemność znów namąci mi w głowie. Nie musi. Wiesz dlaczego ? Jesteś zaskoczona, że cię pocałowałem ?
- Nie. Że pomyślałeś, że to cokolwiek zmieni.
- Teraz jest mi przykro.
- Luke, dobrze wiem, o co ci chodzi.
- Nie, nie wiesz. Jestem wampirem i weź sobie to do serca.
Po tych słowach wyszedł, tak po prostu. Zostawił ją samą. Faceci.

- Na serio myślałeś, że się nie dowiem ?
- Ale o czym bracie ?
- Nie udawaj głupiego, przecież wiem co zrobiłeś. Jeśli myślałeś, że Elsa mi o tym nie powie, to się myliłeś.
- Nie. Ja WIEDZIAŁEM, że ci o tym powie. Nie znosi kłamać. Znam ją za dobrze.
- Na serio, znasz mnie tak dobrze ? - Do pomieszczenia weszła blondynka.
- Cóż, przynajmniej tak mi się wydaje.
- Jasne.
- A propo, wydaje mi się, że ostatnio widziałem Roxanne. Kręciła się po Burgess, kiedy na chwilę tam wpadłem. Pytała o ciebie Jack. Uważaj śnieżynko, mimo tego, że się pogodziłyście, ona wciąż próbuje ci go odebrać.
- Nic z tego. - Fuknął Jack.
- Myślisz ? Ja uderzyłem do Elsy.
Blondynka  nic nie odpowiedziała, fuknęła tylko i odwróciła się, pokręciła z rezygnacją głową i wyszła z pokoju, wcześniej mówiąc.
- Dajcie znać jak skończycie.
I zniknęła za rogiem.
- Co teraz ? - Palnął Luke. - Walka ? Dalej, wstawaj ! - Uśmiechnięty, skakał przed białowłosym.
- Nie będę się bić. - Jack wstał z bardzo poważną miną.
- Ohh dlaczego ? Ja bym walczył.
- To wszystko usiłuje nas skłócić.
- Nie bój się braciszku, łączy nas nierozerwalna więź.
- Nie dajmy się rozdzielić, wytrwajmy. Chciałbym cię zabić, ale tego nie zrobię.
- Całowałem Elsę. - Luke dodał już z całkowitym naciskiem.
- Bo ci się podoba !! Bo ją kochasz !!!! Bo ci zależy !!! I wiesz co !!!???  Nie pozwolę by cokolwiek zniszczyło tą cząstkę ciebie, która w końcu coś poczuła !!!! Ta ciemność próbuje cię złamać, nas. Ważne jak zareagujemy. Decyzja należy do nas. Nie będę z tobą walczył.
Jack popatrzył mu w oczy, a później odszedł zostawiając swojego brata z dziwnym wyrazem twarzy.

Znów minęło kilka dni. Jack unikał wszystkich, nawet Elsę. Czuł do niej coś co w tym momencie nie pozwalało mu się do niej zbliżyć, a ona sama wyglądała jakby z tego powodu cierpiała. Przesiadywała znów całe dnie w pokoju, ale nie zamykała się już. Przynajmniej to się zmieniło.  Overland siedział w salonie przed kominkiem. Rozmyślał o tym wszystkim, ale teraz zrozumiał, że  musi, musi się tego dowiedzieć. Obrał kierunek prowadzący do pokoju Elsy. Zapukał i wszedł, gdy otrzymał pozwolenie.
- Odważyłeś się tu przyjść. - Wyszeptała.
- Cóż, chciałem się pożegnać.
- Już odchodzisz ?
- Nikt mnie tu nie chce.
- Nie dąsaj się Luke. W twoim wieku nie przystoi.
- Sss Auć. - Prychnął pod nosem.
Elsa odwróciła się z zamiarem odejścia, ale on w mig znalazł się obok niej. No tak, jest wampirem, szybkie przemieszczanie się to u niego normalność.
- Nie pocałujesz mnie ?
- Wolałabym już zabić. - Warknęła na niego.
W tym momencie sama nie wiedziała co mówi. Nie chciała tego powiedzieć, ale emocje które się w niej kłębiły same zdawały się działać, nie słuchając jej przeciwstawień.
- Co cię tu sprowadziło ? - Zagaiła.
- Tęsknota, ciekawość i tym podobne.
- Jestem lepsza w enigmatycznych półsłówkach. Co ty knujesz ?
- Eh pamiętaj. Jeśli będę coś knuł dowiesz się o tym.
- No, więc pocałuj mnie, albo zabij, oboje wiemy, że i tak zrobisz tylko jedno.
I w następnej chwili całował ją nie zwracając uwagi na to, że ona mu się wyrywa. Odsunął się od niej.
- Mam pytanie. - Luke popatrzył na nią. - Odpowiesz i zostanę. Odpowiesz i zapomnę o 300 latach bez ciebie. Zapomnę jak bardzo cię kochałem. Zaczniemy od zera. - Paplał. - To decydująca chwila. Mamy czas, w tym piękno wieczności. Chcę usłyszeć prawdę, ten jeden raz. - Złapał jej twarz w swoje dłonie.
- Dość Luke. - Elsa spojrzała mu w oczy. - Znam pytanie i odpowiedź.
Jego oczy zaszkliły się, ale nie uroniły żadnych łez.
- Luke. - Mimo iż Luke powstrzymywał łzy, Elsa nie potrafiła, z jej oczu popłynęły krople. - Prawda jest taka, że nigdy cię nie kochałam ...
Poczuł jak jego nogi uginają się pod ciężarem ciała, a serce rozrywa na kawałki, głowa pulsuje, wszystkie emocje pochłania żar złości i skruszenia.
- Tylko Jacka ... - Elsa nie hamowała łez, nie płakała z tego powodu, że go odpychała, ale z tego, że nie chciała go ranić. Nie kochała go, ale był jej przyjacielem mimo wszystko.
- Nie chcę cię ranić Luke, nie chcę.
Wybiegła na balkon.

Spędziła tam parę ładnych godzin, gdy poczuła zimno. Za nią stał Luke.
- Przestraszyłeś mnie. - podeszła do niego bliżej.
- Cóż, patrol sąsiedzki.
- Dziękuję, że nade mną czuwasz, mimo tego co ci dziś powiedziałam.
Odwrócił się do niej i spojrzał na jej zapłakaną twarz.
- Taki jestem, zaufany opiekun. Niosę spokój.
- Piłeś ?? - Elsa spojrzała mu w oczy ze zdziwieniem.
- T ... Trochę. - Czkną.
- Jest ci smutno, niedobre połączenie.
- Nieprawda, smutno bywa tym, którzy coś czują.
- Kłamiesz, ty czujesz.
- Myślałem, że mnie pocałujesz, wierzyłem, że chcesz, że to ma sens.
- Luke ...
- To ty kłamiesz, coś się między nami dzieje, a ty okłamujesz mnie, Jacka, a przede wszystkim siebie. Oto dowód.
Znów zatopił się w jej ustach, ale ona niemal natychmiast go odepchnęła, tak jak wcześniej.
- N ... Nie. Co cię napadło ?
- Kłam dalej.
- Nie jesteś taki.
- I tu się mylisz.
Znów spróbował, ale Elsa zaciekle go od siebie odpychała.
- Luke, wiele dla mnie znaczysz, naprawdę, ale kocham Jacka i tylko jego.
- Kiedyś się tego wyprzesz, wiesz dlaczego zostałem wampirem ? Chcę zagłuszyć ból, przestaje mi już na tobie zależeć.
Elsa wyrwała się i pobiegła wprost przed siebie, bała się, że pod wpływem agresji może zrobić krzywdę jej, sobie, a przede wszystkim innym. Wbiegła na korytarz, w którym znajdowały się pokoje, ale nie poszła do swojej sypialni, tylko do tej zaraz obok. Wbiegła bez pukania i zastała tam Jacka. Niemal natychmiast wpadła mu w objęcia. Przy nim była bezpieczna. Potrzebowała go teraz tak cholernie mocno. On nic nie powiedział. Widząc jej zapłakaną, przerażoną twarz, przytulił ją mocniej.
- Jack... Luke ... on....
- Shhh, spokojnie, jestem tu, jestem. Wiem o wszystkim.
- S ... Słyszałeś ?
- Początek, nie chciałem podsłuchiwać.
- On ... on ... nie rozumie.
- Jack, ja nie byłam pewna, ale teraz jestem. Kocham CIEBIE Jack. Ciebie i tylko ciebie. Byłam rozdarta, ale teraz już wiem.
- Ja też cię kocham Śnieżynko. Nawet nie wiesz jak bardzo.
Przysunął ją bliżej i zatopił się w jej ustach, a Elsa odwzajemniła pocałunek. Teraz wiedziała, kogo tak na prawdę kocha. Jack całował tak inaczej, delikatnie, głęboko, a zarazem namiętnie, a Luke po prostu brutalnie.
Przytuliła go, gdy nagle do pokoju białowłosego wleciała Ząbek z przerażeniem na twarzy.
- M ... Musicie to zobaczyć ! W w salonie !
Cała trójka pobiegła do salonu, w którym znajdowali się już wszyscy, łącznie z Lukiem. Przy kominku stała jakaś dziewczyna w brązowych włosach, a każdy patrzył na nią z strachem. Nikt nie podszedł bliżej, stali jak słup soli.
Kiedy Elsa zobaczyła dziewczynę stanęła jak wryta. Ona wyglądała jak ona, tyle, że różnił je kolor włosów i oczu. !!!
Nagle usłyszeli melodyjny głos. Nowa w końcu się odezwała.
- Poznajmy się. Jestem Katherine ...

3 komentarze:

  1. Co!!??Co??Jeszcze raz co?!Dobra zacznijmy od początku nieziemski rozdział!!Ta cała sprawa z Jackiem,Elsą i Lukiem po prostu była super!!Fajnie to opisałaś.Podoba mi się bardzo twój styl pisania,oczywiście cały blog,rozdziały też.Ale skąd do cenzura Katherine?! O co chodzi??!Czekam z wielką niecierpliwością na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. MATKO! Rozdział rozwala mnie i fizycznie, bo właśnie latam po pokoju i psychicznie, bo mnie rozbrajasz, że często ryczę! Z frustracji, wzruszenia, napięcia, namiętności...Kobieto wykańczasz mnie!
    Czekam na nexta!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!!!!!!!!!!!!!
    Już nie moge doczekać się następnych rozdziałow :*
    Naprawde wspaniale piszesz :)

    OdpowiedzUsuń